W poniedziałek 13 lutego na godzinę 10.00 członkowie Solidarnej Polski udają się do Urzędu Marszałkowskiego z petycją do Marszałka Województwa Śląskiego w sprawie losu tyskiego szpitala.
W poniedziałek 13 lutego na godzinę 10.00 członkowie Solidarnej Polski udają się do Urzędu Marszałkowskiego (Katowice ul. Ligonia 46) z petycją do Marszałka Województwa Śląskiego w sprawie losu tyskiego szpitala.
Szczegółowe informacje o naszej akcji pod numerem telefonu 792290504
Kombinowana "Operacja Spółka" w tyskim szpitalu
Wciąż rośnie też dług szpitala. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, koszty wynagrodzeń pracowników to 90 proc. pieniędzy z leczenia (w innych placówkach 60-70 proc.). Pozostałe 10 proc. to za mało, by kupić sprzęt jednorazowy czy leki, zapłacić za prąd, wodę czy wywóz śmieci. W efekcie szpital wciąż powiększa stratę. Po drugie, rosną odsetki od starych, niespłaconych zobowiązań.
Według marszałka Adama Matusiewicza sytuację szpitala może uzdrowić tylko komercjalizacja, czyli przekształcenie go w spółkę. – Musi wystartować od nowa z czystym kontem. W przeciwnym razie przestanie istnieć – tłumaczy.
Do zeszłego roku taką zmianę można było przeprowadzić w prosty sposób. Wystarczyła formalna likwidacja szpitala jako publicznego zakładu opieki zdrowotnej i powołanie w jego miejsce spółki. Teraz taki ruch jest już niemożliwy. Przeszkadzają w tym wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego, a przede wszystkim przepisy nowej Ustawy o działalności leczniczej.
NSA stwierdził, że nie można powierzać zadań publicznego szpitala spółce, nawet jeśli w całości należy ona do samorządu. Wprawdzie w całej Polsce skomercjalizowano już ponad sto szpitali, a wyroki NSA dotyczą tylko kilkunastu, ale i tak zachęciły one związki zawodowe do składania w sądach administracyjnych coraz to nowych pozwów.
Jeszcze większy kłopot jest z Ustawą o działalności leczniczej (zastąpiła Ustawę o ZOZ-ach). Zgodnie z przepisami nie trzeba już dokonywać formalnej likwidacji komercjalizowanego szpitala. Problem w tym, że ustawa jednocześnie nakazuje zatrudnić w szpitalu zmienionym w spółkę wszystkich dotychczasowych pracowników na niezmienionych warunkach.
– W takiej sytuacji nie ma mowy o cięciu wydatków na płace, a bez tego cała operacja nie ma sensu. Nie dość jednak tego – do nowej ustawy brakuje rozporządzeń, więc w zasadzie nie wiadomo, jak postępować. Poszukaliśmy więc innego wyjścia, choć trzeba było przy tym dużej gimnastyki – przyznaje Matusiewicz.
Wykombinowane wyjście jest takie: w piątek zarząd województwa zdecydował o przejęciu za 546 tys. zł 100 proc. udziałów w spółce Megrez, która dotąd należała do Funduszu Górnośląskiego i zajmowała się funduszami unijnymi. Gdy tylko tę decyzję zaakceptuje sejmik, Megrez przejmie kierowanie szpitalem w Tychach, ale niecałym. Niewielka jego część będzie nadal działać jako ZOZ. Skoro nie będzie decyzji o likwidacji ZOZ-u, nikt nie będzie mógł jej zaskarżyć do NSA.
Majątek szpitala pozostanie własnością województwa, spółka będzie go tylko dzierżawić. Wystartuje za to z czystym kontem. Z długami zostanie ZOZ. W ich spłacie pomoże mu marszałek, ale liczy na porozumienie z wierzycielami i obniżenie sumy zobowiązań. Są podstawy, by tak myśleć, bo – jak się dowiedzieliśmy – szpital nie zatrudniał dotąd żadnego prawnika na stałe, więc nie było nawet komu układać się z wierzycielami.
– Liczymy na to, że całe przedsięwzięcie uda się szybko przeprowadzić i szpital wystartuje jako spółka już 1 kwietnia, a najdalej w maju – mówi marszałek. Co na to związkowcy? – Szpital trzeba ratować, a my nie jesteśmy z zasady przeciwni zamianie w spółkę, ale diabeł tkwi w szczegółach. Dopiero kiedy je poznamy, powiemy, co o tym myślimy – zastrzega Maciej Niwiński, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w tyskim szpitalu.
"W życiu nie chodzi o to jak mocno możesz uderzyć, ale o to jak mocno możesz dostać i dalej iść do przodu."„I call myself a Peaceful Warrior…because the real battles we fight are on the inside.”„Pan Bóg nie lubi tchórzy!”