Otwarta Lista Ewidentnych Kłamców i Oszustów: A.Szejnfeld, M.Wikiński, M.Wójcik, R.Kalisz… Media rozpowszechniające i popierające ich kłamstwa: TOK FM, PR Trójka, TVP, TVN, Polsat…
Wprost na naszych oczach, z dnia na dzień, tworzy się rzeczywisty układ medialno – polityczny PO/SLD. Doskonałym fundamentem tego sojuszu okazało się kończenie prac komisji Millera i Kalisza i związana z tym cała propagandowa oprawa polityczno – medialna.
Jeszcze dzisiejszy dzień na dobre się nie zaczął a już tych czterech, wcześniej wymienionych, osobników, zdążyło wylać w mediach kolejną porcję swoich kłamstw, by udowodnić jak bardzo nienawidzą PIS – podobnie, jak i większość ich kolegów partyjnych, co rusz hańbiących dobre imię polskiego polityka i parlamentarzysty. Nie zauważyli nawet, że przy tej okazji pokazali, jak bardzo trzęsą się ze strachu przed Jarosławem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobro i przed nieuchronną perspektywą ich powrotu do władzy. Nie wystarczyło, że poprzedni dzień upłynął w tej samej atmosferze. Bolszewicy, jak widać – jeśli im się da choćby odrobinę luzu – to w sianiu dezinformacji, prymitywnych kłamstw i w szkalowaniu swoich przeciwników politycznych, nigdy nie mają umiaru!
Najbardziej żałośnie wypadł dzisiaj poseł PO Marek Wójcik, który w rozmowie z Janiną Paradowską – zresztą również zagorzałą wielbicielką fantazji i talentów Ryszarda Kalisza – na temat kończącego się kilkuletniego już śledztwa w sprawie działań ABW w domu Blidów, nadal używał zwrotów: że "mu się wydaje", że "jest o czymś przeświadczony". że "ma przekonanie", że "podejrzewa …" i ANI RAZU, w ŻADNYM WĄTKU sprawy, nie potrafił przedstawić jakiejkolwiek pewnej informacji, by na jej podstawie sformułować, choćby jedną sensowną, opartą na faktach, tezę! Ale oczywiście, rozpowszechnianie tego typu konfabulacji, wcale nie przeszkadzało, jak widać inteligentnej inaczej, Janinie Paradowskiej, w prowadzeniu antypisowskiej krucjaty. Nie dość, że nie pokusiła się o zadanie posłowi uzupełniających pytań, to jeszcze z nabożną powagą potakiwała w "odpowiednich" momentach.
Chwilę później, w TVP Info – niewątpliwie "dbając" o reprezentatywność w ramach misji – wystąpiło dwóch polityków, jeden z SLD a drugi z PO.
Marek Wikiński ewidentnie mijał się z prawdą, twierdząc przed kamerami, że:
"Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro ewidentnie popełnili delikt konstytucyjny, ewidentnie złamali prawo …"
"Państwo PiS dążyło do eliminowania określonych ludzi, określonych grup …"
"Pan minister Ziobro kłamał przed Wysoką Izbą, okłamał Polskę, okłamał Sejm …"
Natomiast Adam Szejnfeld w swoich konfabulacjach poszedł jeszcze dalej i coś bredził nawet o inkwizycji:
"Za czasów Jarosława Kaczyńskiego budowano "Państwo PiS", coś gorszego nawet od tego, co nazywano "IV Rzeczpospolitą" – Państwo Inkwizycji!"
"To było coś więcej niż zastraszanie określonych grup …"
Poranną medialną antypisowską akcję propagandową zakończył występ posła Kalisza w reżimowej Trójce, w której, nawiasem mówiąc, już od dłuższego czasu panuje MANniana. Ryszard Kalisz nie zaskoczył niczym nowym, może jedynie mocniej wypłakując się w rękaw nad powodami utrudnień i opóźnień w pracy swojej komisji. UBolewał, że PiS chciał zawiesić prace komisji z powodu katastrofy smoleńskiej oraz poskarżył się na "pewną parlamentarzystkę" …, że gdyby nie ona to raport byłby gotowy pół roku wcześniej.
Tą "parlamentarzystką" jest pani Wanda Fidelus-Ninkiewicz, która według Ryszarda Kalisza, uniemożliwiła mu przesłuchanie niektórych świadków! A jak było naprawdę, wystarczy przytoczyć słowa samego posła Kalisza … ale sprzed ponad dwóch lat:
"R.K.: Panie redaktorze, sprawa funkcjonowania komisji jest sprawą polegającą na
tym, że mamy w tej chwili przesłuchać funkcjonariuszy operacyjnych, nikt w
Polsce tego nie robił jeszcze, którzy mają na podstawie art. 25 wieczystą
anonimizację, czyli nikt się nie może dowiedzieć, jak oni wyglądają, jakie mają
dane, a ponadto nie może być informacji zmierzających do ujawniania tych danych.
Ja chciałem przesłuchiwać w sejmie, niestety, spotkał mnie opór ze strony szefa
Kancelarii Sejmu, termin był wyznaczony już w styczniu na przesłuchanie tych
funkcjonariuszy…
H.S.: No ale podobno można to zrobić w Sądzie Najwyższym na przykład.
R.K.: No to ja to powiedziałem…
H.S.: Tak.
R.K.: …tak że niech pan mówi do mnie „podobno”, bo to są wszystko moje
informacje, więc ja nie mając żadnego wsparcia…
H.S.: A pan sprawdzał te informacje?
R.K.: …a wręcz opór i przeszkody merytoryczne, takie wykładni prawa ze strony
szefa Kancelarii, co jest dla mnie dziwne, bo Kancelaria Sejmu powinna służyć
posłom i sejmowej komisji. Porozumiałem się z pierwszym prezesem Sądu
Najwyższego. Najpierw zrobiłem ekspertyzy, wiele ekspertyz, następnie
porozumiałem się z szefem Sądu Najwyższego, tam jest specjalna sala do
przesłuchania świadków koronnych i incognito. Również ze strony Sądu miałem
bardzo dużo, że tak powiem, życzliwości do tego. Również chcę powiedzieć ze
strony ABW. Przesłałem już warunki przesłuchania takich funkcjonariuszy do
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, poprosiłem o ich zaakceptowanie. ABW jest
tu taką władzą w zakresie ochrony informacji niejawnych. Chciałem przesłuchiwać
już w przyszłym tygodniu, ale ze względu na posiedzenie sejmu pewnie za dwa
tygodnie. Panie redaktorze, mamy dzisiaj w kraju… gdybym tego nie zrobił, a
zrobił tak jak chciała Kancelaria Sejmu, pani minister Wanda Fidelus–Ninkiewicz,
czyli przesłuchać ich w gryfie „ściśle tajne”, to dwie trzecie sprawozdania
byłoby ściśle tajne na 50 lat.
J.U.: Czyli z zarzutem, że prace komisji się ślimaczą, pan się nie zgadza.
R.K.: Drogi panie, ja odkrywam nowe rzeczy…
H.S.: Bo ostatnie posiedzenie było 11 grudnia, panie pośle…
R.K.: Ale proszę pozwolić skończyć. Czy pan chciał… Jakby pan zareagował,
gdyby w sprawozdaniu komisji dwie trzecie to było ściśle tajne?
Powiedzielibyście: komisja nic nie wyjaśniła. Być może… jak tak nie chcę, nie
mówię, że być może komuś na tym zależy, ale ja tak nie chcę. Ja chcę, żeby
sprawozdanie było jawne. I dlatego… A tak jak proponowała Kancelaria Sejmu,
dwie trzecie byłoby ściśle tajne na 50 lat. Czyli nie byłoby żadnego
wyjaśnienia. W związku z tym te 3 miesiące są niezbędne czy były niezbędne po
to, żeby nie było w kraju naszym pewnej grupy ludzi, tzw. funkcjonariuszy
operacyjnych, którzy są poza wszelką kontrolą z wyjątkiem swoich bezpośrednich
przełożonych, którzy nie mają interesu w tym, żeby… bądź często nie mają
interesu w tym, żeby to wychodziło na światło dzienne. Tak że pytanie pana o
czas jest dysfunkcjonalne, chociaż miał pan prawo go zadać. Pytanie jest: w jaki
sposób doprowadzić, żeby w Polsce nie było sfer poza żadną kontrolą cywilną.
H.S.: Czyli już pan na pewno znalazł ten sposób? I kiedy będzie w takim razie
przesłuchanie?
R.K.: Myślę, że za dwa tygodnie w Sądzie Najwyższym. To dzięki życzliwości Sądu
Najwyższego w przeciwieństwie do tego, co robiła Kancelaria Sejmu, która dawała
wykładnie prawa, które były dysfunkcjonalne po prostu. Tak powtarzam, żeby w
sprawozdaniu wszystko było tajne.
H.S.: A co pan odpowie na zarzut, że pan celowo przedłuża obrady komisji
śledczej po to, żeby na przykład w maju przesłuchać Jarosława Kaczyńskiego i
Zbigniewa Ziobro, wtedy kiedy będzie akurat środek kampanii wyborczej do
Parlamentu Europejskiego, żeby kompromitować tych polityków?
R.K.: Panie redaktorze, kłamstwo.
H.S.: Taki zarzut się pojawił.
R.K.: Kłamstwo. Chcę od razu panu powiedzieć, jeżeli ktokolwiek taki zarzut
stawia, to niech prześledzi moje wypowiedzi. U mnie w tej komisji jest wszystko
po kolei – prokuratorzy, później mieli być ci funkcjonariusze, ja z tego nie
zrezygnuję, później idą funkcjonariusze policji, później jeszcze pełnomocnicy, a
na końcu politycy. Jak pan zobaczy, kiedy są wybory do Europarlamentu, to pan
sam sobie odpowie, że to nawet technicznie nie jest możliwe. Czyli ci, co to
robią, zamulają sytuację. U mniej jest wszystko zgodnie z planem. I jeszcze raz
powtórzę – ja nie odstąpię od tego, żeby jedna czy dwie trzecie sprawozdania
komisji było ściśle tajne na 50 lat, dlatego że komisja jest po to, żeby
wyjaśnić sprawę, a nie utajnić. "
Przy okazji tych oskarżeń posła Kalisza wobec pani Wandy Fidelus-Ninkiewicz, warto wspomnieć, o równie haniebnym zachowaniu ówczesnego marszałka Sejmu, Bronisława Komorowskiego, który chciał z niej zrobić donosiciela:
"Dziennikarzom udało się dowiedzieć, że prawdziwym powodem zwolnienia był brak zgody pani Fidelus-Ninkiewicz na donoszenie marszałkowi na posłów. Głównie chodziło o to kto odwiedza wybrańców narodu w sejmowym hotelu, z kim rozmawiają itp. (oficjalnie Komorowski przygotował jakąś bajkę o utracie zaufania, a po zapytaniach reporterów na stronie kancelarii pojawiła się notatka informująca o zwolnieniu ze względu na: „stwierdzono, daleko idące nieprawidłowości w systemie zarządzania i funkcjonowania hotelu poselskiego”).
Co najlepsze od kilku lat, obsługa sejmowego hotelu nie wchodziła w zakres obowiązków pani Fidelus-Ninkiewicz. Zajmował się tym pan Dariusz Młotkiewicz, który został powołany do pełnienia tych obowiązków przez… Bronisława Komorowskiego!"
prawdziweobliczepo.salon24.pl/130533,marszalka-komorowskiego-zamach-na-prywatnosc-poslow
"Wanda Fidelus-Ninkiewicz pracowała w Kancelarii Sejmu 11 lat. Najpierw jako wiceszefowa, a od 2006 r. jako jej szefowa. Cenili ją posłowie wszystkich ugrupowań politycznych.
– Współpracowałem z nią jako szef i poseł. Bardzo pozytywnie oceniam jej pracę – mówi „Rzeczpospolitej” poseł Maciej Płażyński, były marszałek Sejmu.
W minioną środę niespodziewanie z pracy zwolnił ją marszałek Bronisław Komorowski (PO). Dlaczego? …
– Komorowski zażądał od niej przekazywania sprawozdań o wizytach u posłów, kogo przyjmują, jak często, kto nocuje w sejmowym hotelu, z kim prowadzą tu rozmowy – zdradza „Rz” urzędnik z sejmowej Kancelarii. – Do nas też dotarły takie informacje – przyznaje poseł Iwona Arendt (PiS).
Ustalenia „Rz” potwierdza odwołana szefowa Kancelarii.
– Nie ugięłam się, więc straciłam stanowisko – mówi Wanda Fidelus-Ninkiewicz."
Podsumowując te poranne igrce różnych politycznych oszustów z koalicji PO/SLD (a miała to być tylko krótka analiza i znowu mi się nie udało!), jedynie na koniec zwrócę uwagę na dość powszechne zachowanie mediów, także tych z pozoru publicznych, które wciąż nie wychodzą ze swej roli tub propagandowych partii rządzącej i co chwilę przypominają co bardziej soczyste antypisowskie, antykaczyńskie wypowiedzi parlamentarzystów, nie zastanawiając się, czy mają one cokolwiek wspólnego z faktami.
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.