To już trzeci unoszący się w powietrzu smród, niedługo będzie tu taki zaduch, że zaczniemy mdleć. No chyba, że otworzymy okna.
Jeśli ktoś sądzi, że ja jestem na tyle mocny, żeby wymyślić taki fantastyczny tytuł na opisanie tego co dzieje się dziś w Polsce, to jest niestety w błędzie. Fraza ta jest jedynie cytatem, znalazła się dawno temu w artykule, który przywódca francuskich socjalistów III Republiki pan Jaures rzucił w twarz świeżo kreowanemu premierowi panu Briand. Zrobił to ponieważ pan Briand był znany ze swoich kompromisowych poglądów i w ogóle z tego, że ze wszystkimi chciał się zgadzać i porozumiewać. Szczególnie zaś z Niemcami, co dobrze pamiętają wszyscy wybitni publicyści polscy doby obecnej, tak samo jak dobrze pamiętają nazwę miasta Locarno.
Fraza ta oraz motyw, który wydobył ją z mózgu pana Jaures będą właśnie zwornikiem naszych dzisiejszych rozważań. Mamy oto polityków i mamy tak zwany naród. Mieliśmy również prezydenta, ale na nasze nieszczęście zginął on pod Smoleńskiem podobnie jak jego najwybitniejsi współpracownicy. Naród zareagował na tą tragedię prawidłowo, to znaczy wyszedł na ulicę by tam zademonstrować nie tyle niezadowolenie, ale współczucie wobec bliskich pana prezydenta i solidarność z ideami, które reprezentował. Chwile te pamiętamy wszyscy i były one pełne powagi oraz godności. Politycy zareagowali na wystąpienie narodu – spontaniczne – nie musimy się tu obawiać tego słowa, w sposób charakterystyczny dla ruskich tajniaków z czasów Azefa. Wysłali pod pałac prezydencki prowokatorów i kryminalistów. W dodatku zrobili to jawnie, tak by wszyscy dokładnie zobaczyli w jak głębokiej pogardzie mają oni ten byt dziwny nazywany narodem. Gdyby podobne rzeczy zdarzyły się w czasach pana Jaures Francja po prostu stanęłaby oniemiała. Krew polałaby się na pewno, a wszyscy prowokatorzy pożałowali by zaraz, że wypuszczono ich z więzienia na tę okazję. Są bowiem zniewagi, których darować nie sposób. Tak się myślało wtedy.
Teraz już się tak nie myśli. Tamte czasy były inne, albowiem był to ten moment kiedy Europa tworzyła swojego „nowego człowieka”. Tworzyła go w opozycji do tradycji i pamięci. Przy czym wszyscy pełnymi garściami czerpali z tego co w tej tradycji i pamięci było najważniejsze, to znaczy z pojęcia honoru i nienaruszalności pewnych zasad. Dziś nikt nie napisał by frazy; smród zdechłego sumienia – bo nikt nie wie co to jest sumienie. Dziś można najspokojniej w świecie wyszydzić każdą poważną uroczystość i będzie to odebrane przez tak zwaną opinię publiczną ze zrozumieniem. Szczególnie zaś tyczy się to właśnie Smoleńska i tego wszystkiego co stało się po nim. „Nowy człowiek” jest już bowiem ukształtowany w pełni i można mu narzucić wszystko co się chce. Można mu nawet wmówić, że jego reprezentantem jest przypadkowy, pokazany w telewizji bandyta. Reakcji nie będzie żadnej. To znaczy nie, przepraszam, reakcja będzie, owszem. Tą reakcję będzie seria, rzeczowych debat telewizyjnych o tym jak i dlaczego ludzie powinni zachowywać się spokojnie i racjonalnie. Otóż polityki nie robi się w sposób racjonalny, a naród to nie jest grupa ludzi, która ma w swoim programie racjonalizm. Wybijcie sobie to z głowy. Takie rzeczy można ludziom narzucić, ale najpierw trzeba ich upokorzyć widokiem tego pana z więzienia, który jak gdyby nigdy nic dyskutuje sobie z ludźmi zajętymi modlitwą, a towarzyszy mu znana z telewizji aktorka. To są rzeczy zrozumiałe dla „nowego człowieka”, w przeciwieństwie do modlitwy właśnie i wspólnego z innymi przeżywania tragedii.
Spyta ktoś – po co ty to wszystko chłopie piszesz? Toż czas ten przeszłym jest i inne sprawy mamy teraz na głowi. Ot, choćby wybory. Otóż nie. Nie ma innych spraw, jest ta jedna sprawa. A piszę o tym, ponieważ zaglądając do dowolnego periodyku z półki mainstreamowej znajduję tam teksty na temat Smoleńska właśnie. Są to teksty pisane przez dyżurnych prowokatorów, ale takich którzy jeszcze nie siedzieli. Przez Jastruna, Cieślika, Maziarskiego i jakichś innych nieznanych mi z nazwiska ani wyglądu ludzi. Osoby te na wyprzódki, półtora roku po tragedii próbują przekonywać wszystkich, że – „Nic się nie stało ! Polacy Nic się nie stało ! Nic się nie stało ! Polacy Nic się nie stało !
W myśl starej zasady – jeśli rząd Gabonu dementuje wiadomości o epidemii cholery w tym kraju, należy czym prędzej odwołać rezerwację lotniczą i z tego Gabonu zrezygnować. Jest wiele innych, pięknych krain, choćby Sri Lanka. My mamy podobnie. Nawet jeśli wszyscy milczelibyśmy i tylko patrzyli wymownie w okno, gazety pisałyby nadal, że nic się nie stało. Bo przecież nic się nie stało. Dla ludzi, którym zapach zdechłego sumienia nie przeszkadza jeść kanapek, rzeczywiście nic się nie stało. Bo jednak to zdechłe sumienie śmierci jak jasna cholera i trzeba być doprawdy mocnym człowiekiem mediów, żeby to wytrzymać. I tacy są. Nazwisk przez grzeczność nie będę już wymieniał.
Oto zbliżają się wybory. Wybory nierówne, bo mamy ten nieszczęsny Kodeks Wyborczy, a w nim rozdział ósmy, który polecam uwadze wszystkich. Mamy media odmawiające wyemitowania spotu reklamowego legalnie wychodzącej gazecie i mamy gwałtowny przypływ miłości pana premiera do narodu, który swego czasu uznał za nienormalny. My to wszystko pamiętamy i nie zapomnimy, bo ludzie w Polsce są pamiętliwi i raczej trudno oszukiwalni. Kłopot w tym, że część z nich jest przestraszona i do wyborów nie chodzi. Bo ich to nie dotyczy. Oni także ze spokojem znoszą smród zdechłego sumienia. Udają, że to nie ich sumienie zdechło, bo oni się polityką nie interesują, wolą jeździć na ryby albo czytać książki. To dalece bardziej subtelne. Prócz ekipy PiS wszystkie inne partię usiłowały zawsze zatrzymać tych ludzi w domach, a w obecnej kampanii taktykę taką stosuje także PiS. Co może nie mieć póki co żadnych skutków, ale na długofalową taktykę się nie nadaje.
Po wyborach zaś będziemy mieli piłkarską fiestę, o ile oczywiście wygra je PO. Jeśli nie, jeśli PiS zdobędzie tyle głosów, żeby – nie rządzić nawet – ale blokować destrukcyjne działania rządu, może stać się wszystko. Może okazać się, że Jarosław Kaczyński, nie jest tylko odpowiedzialny osobiście za śmierć własnego brata, ale także za rozruchy na stadionach – uważajcie co się będzie działo na meczu Polska – Niemcy i co z tym potem Niemcy zrobią. Będzie również Kaczyński odpowiedzialny za to, że cementu w porę na budowę jakiejś areny nie dowieźli, że jest kryzys, a ludzi zwalniają z pracy. Bo zwalniają. Już to widać i czuć. Czuć może nawet mocniej niż to zdechłe sumienie. Zapach wymówienia i bezrobocia jest bowiem o wiele silniejszy w dzisiejszych czasach niż tego całego sumienia. Brzuch bowiem nie da się oszukać, a stawki za najprostsze prace polecą za chwilę na łeb, na szyję. Wyemigrować nie będzie już gdzie, bo na Wyspach miejsca pozajmowane, a Niemcy już się postarają o to, by nikt u nich nie znalazł pracy lepszej niż wywóz nieczystości płynnych.
To już trzeci unoszący się w powietrzu smród, niedługo będzie tu taki zaduch, że zaczniemy mdleć. No chyba, że otworzymy okna. Po wyborach koniecznie trzeba otworzyć okna. I zawołać jakieś cudotwórcę, żeby wskrzesił sumienie. Bo bez tego żadne mistrzostwa, żadne areny, żadne fiesty nie będą prawdziwe. Groza jest coraz bliżej i nie uciekniemy od niej. Przedwczoraj puścili gaz Nordstreamem. Nie przypadkowo jak myślę.
Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie można znaleźć książki moje i Toyaha. Postaraliśmy się, żeby choć od tych kartek zadrukowanych naszymi myślami śmierdziało tym martwym sumieniem. Zapraszam.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy