Wczoraj w kancelarii Donalda Tuska strzelały korki od szampana. Jarosław Kaczyński ogłosił, że prezydent został zamordowany, a była szefowa MSZ Anna Fotyga chciała wypowiedzieć wojnę Rosji (domagała się skorzystania z art. 5 traktatu NATO).
Nie wiem czy "Rzeczpospolita" padła ofiarą misternej prowokacji, czy też spece do PR Donalda Tuska zwyczajnie wykorzystali nadarzającą się okazję. Stawiam na to drugie. Sam pomysł, że 2,5 roku po katastrofie, umyciu przez Rosjan wraku, będą tam do znalezienia ślady, których znalezienia sobie by nie życzyli jest infantylny.
Skutkiem wczorajszej publikacji będzie wstrzymanie spadku notowań rządu i koncentracja elektoratu antypisowskiego wokół PO. Technika "gotowania" Jarosława Kaczyńskiego i PiS była widoczna gołym okiem. Zdementowanie informacji "Rzeczpospolitej" przez prokuraturę nastąpiło o 13.30, ponad 6 godzin od publikacji feralnego artykułu.
Była to już druga próba w ostatnich tygodniach wciągnięcia PiS w temat smoleński. Pierwsza prowokacja – publikacja drastycznych zdjęć ofiar z katastrofy – w tym z sekcji prezydenta nie powiodła się. Wydawało mi się, że za publikacją zdjęć stali Rosjanie, dziś nie jestem pewien czy nie była to zagrywka naszej "bezpieki". Tym razem Jarosławowi Kaczyńskiemu zabrakło zimnej krwi i kogoś z boku kto zwróciłby mu uwagę, że wypowiedzieć zawsze się zdąży (takie są skutki otaczania się lizusami i tępienia w swoim otoczeniu ludzi samodzielnie myślących).
Rząd Tuska jest jednym z najgorszych w historii Polski. Doprowadził on do horrendalnego zadłużenia państwa – kilkanaście razy bardziej niż Edward Gierek. Długi Tuska będziemy spłacać przez kilkadziesiąt lat. Podwyższył on drastycznie podatki. Okradł ludzi z pieniędzy odkładanych na emerytury podwyższając wiek emerytalny. Jedyną szansą pozostania u władzy tej ekipy jest zrobienie z opozycji wariatów.
Na skutek zabetonowania polskiej sceny politycznej przez finansowanie z budżetu partii politycznych, jedyną realną siłą mogącą odsunąć PO od władzy jest na razie PiS. Tusk nie ma możliwości obrony merytorycznej swoich rządów. Ludziom żyje się coraz gorzej. Spadają płace, rośnie bezrobocie, a przyszły rok zapowiada się dla gospodarki tragicznie. W sondażach ulicznych, najbardziej wiarygodnych i najszybciej pokazujących tendencje różnica w poparciu między PiS, a PO wynosiła już 10 punktów procentowych. W sondażu tym próg przekraczała też Solidarna Polska, a Nowa Prawica Janusza Korwina – Mikke miała 4 proc.
Jedyne co może robić Tusk i jego ekipa, to cynicznie grać kartą smoleńską. Robić wszystko, aby Kaczyński wrzeszczał o morderstwie prezydenta, a jego ludzie bredzili o wojnie z Rosją. To sprawia, że spokojni ludzie poprą kolejny raz Tuska, aby wariat i jego koledzy nie dorwali się do władzy. Oczywiście gra Tuska jest obarczona ogromnym ryzkiem, ale jest jedyną szansą na obronę władzy i jakiego-takiego poparcia w społeczeństwie. PO grozi powolne staczanie się niebyt tak jak AW "S" 12 lat temu. Smoleńska przykrywka Tuska nie tylko odwraca skutecznie uwagę opinii publicznej od machlojek budżetowych rządu i coraz nowych podwyżek podatków, ale też skutecznie cementuje PO i własny elektorat.
Kaczyński dał się wciągnąć w dość prymitywną grę Tuska i wszedł na przygotowane przez niego pole bitwy. To rząd kontroluje wiedzę na temat śledztwa. Politycy PO świadomie grają tą kartą podsycając spiskowe teorie, po to, aby w kluczowym momencie zrobić z Kaczyńskiego i PiS niebezpiecznych maniaków.
Kilka tygodni temu, na jednej z imprez, jeden z "bezpieczniaków" obecnej ekipy powiedział mi żartobliwie, że jak "Jarek wytrzyma w kaftanie bezpieczeństwa", to za rok-dwa weźmie całą władzę. Nie wytrzymał.