Pisałem od tym od samego początku i piszę raz jeszcze: wyrok śmierci na pasażerów i załogę TU-154m w dniu 10 kwietnia na lądowisku Siewiernyj wydał czynownik w Moskwie, który rzucił do słuchawki „a może im się uda” wiedząc, że się nie może udać. Onet podaje, że „z zeznań kierownika ruchu lotniczego lotniska w Smoleńsku Anatolija Murawiowa, do których dotarli dziennikarze "Wiadomości" TVP 1 oraz redakcja portalu tvn24.pl wynika, że to kontroler, a nie tylko pilot" decydował o lądowaniu rządowego Tupolewa 10 kwietnia 2010 r. Z rosyjskiego regulaminu dotyczącego kierowania lotami w Siewiernyj wynika, że cytat: dokument ten w punkcie 98. daje prawo kierownikowi lotów do "samodzielnego podejmowania decyzji o odesłaniu samolotu na lotnisko zapasowe", innymi słowy Plusnin mógł zabronić […]
Pisałem od tym od samego początku i piszę raz jeszcze: wyrok śmierci na pasażerów i załogę TU-154m w dniu 10 kwietnia na lądowisku Siewiernyj wydał czynownik w Moskwie, który rzucił do słuchawki „a może im się uda” wiedząc, że się nie może udać.
Onet podaje, że „z zeznań kierownika ruchu lotniczego lotniska w Smoleńsku Anatolija Murawiowa, do których dotarli dziennikarze "Wiadomości" TVP 1 oraz redakcja portalu tvn24.pl wynika, że to kontroler, a nie tylko pilot"
decydował
o lądowaniu rządowego Tupolewa 10 kwietnia 2010 r. Z rosyjskiego regulaminu dotyczącego kierowania lotami w Siewiernyj wynika, że cytat: dokument ten w punkcie 98. daje prawo kierownikowi lotów do "samodzielnego podejmowania
decyzji
o odesłaniu samolotu na lotnisko zapasowe", innymi słowy Plusnin mógł zabronić lądowania. A co się działo w baraku kontroli lotów? Kontrola, bojąc się wierchuszki, stawała na głowie (może nie znając jej planów?) aby uzyskać
zgodę
Moskwy na ów zakaz. Oznacza to, że z Moskwy musiał nadejść uprzednio rozkaz, zabraniający podejmowania samodzielnej decyzjiprzez kontrolę lotów. Zakaz ten – o czym zresztą już pisałem – stanowił wyrok śmierci na uczestników lotu TU-154m.
Post scriptum: cytuję www.onet.pl: „Portal tvn24.pl informuje z kolei, że to Siergiej Iwanow, wicepremier Rosji zatwierdził wojskowe rozporządzenie, według którego Paweł Plusnin miał obowiązek zakazać lądowania polskiemu Tu 154M”.
"Na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku bezpośrednie kierownictwo nad lotami sprawuje kierownik lotów. W dniu 10 kwietnia 2010 r. lotami kierował podpułkownik Plusnin (…) Zezwolenie załodze samolotu na lądowanie wydaje bezpośrednio kierownik lotów, przy czym, obowiązkowym warunkiem wydania zezwolenia na lądowanie jest wizualny kontakt z samolotem, to znaczy, kierownik lotów musi wizualnie obserwować samolot (…) – czytamy w zeznaniach Murawiowa, do których dotarli dziennikarze portalu tvn24.pl.
Jeżeli kierownik lotów, Paweł Plusinin samolotu nie widział, to według pułkownika Murawiowa jednoznacznie wynika stwierdził, że Plusnin mógł zakazać lądowania polskiej "tutce" i w konsekwencji nakazać udanie się na inne lotnisko.
Inny z przesłuchanych przez polskich śledczych, Wiktor Ryżenko ( zastępca kierownika lotów – red.) tak zeznał o tym, co się działo, gdy polski samolot zbliżał się do lotniska: w odległości około 1,5-1,7 km od pasa startów i lądowań wydałem załodze Tu-154 komendę – Horyzont!, ale przy tym na monitorze czujnika nie widziałem już Tu-154 (…).
Rosjanie (w razie potrzeby) rzucą na pożarcie Plusnina. W mej opinii będzie on kozłem ofiarnym. Sprawca zbrodni jest w Moskwie. To on najpierw zakazał wieży podejmowania samodzielnej decyzji, do której miała prawo, a potem wywarł na wieżę presję, by nie zamknęła lądowiska.
To jedyna presja, udowodniona w tej aferze: „a może im się uda”.