Warto zastanowić się nad wewnętrzną spójnością stanowiska tych, którzy są pełni ufności wobec oficjalnej wersji. Bez kapitału społecznego nie ma kapitału w ogóle.
Wielu z nas spotka się na ulicach Warszawy i innych miast wspominając wydarzenia sprzed roku. Żałoba należy się wszystkim ofiarom katastrofy i może trwać tak długo, jak żal żyje w sercach ludzkich. Dobrze, że hierarchowie Kościołą przypominają tradycję kulturową opartą na dogmatyce katolickiej, choć prosiłoby się, aby przypominali ją i częściej, i z cała konsekwencją. Także wtedy, gdy jest znakiem sprzeciwu wobec prawdziwych możnych tego świata.
Mimo żałoby pozostają do wyjaśnienia podstawowe pytania o przyczyny i winnych katastrofy. Wielu Polaków pomnych przeszłości i obserwujących teraźniejszość przypuszczalne lub jasne jest, iż mieliśmy do czynienia z agresją strony rosyjskiej. Nie mi to rozstrzygać i nie należę do głoszących takie stanowisko, ale zawsze warto zastanowić się nad wewnętrzną spójnością stanowiska tych, którzy są pełni ufności wobec oficjalnej wersji. Zadajmy kilka prostych pytań:
Jeżeli raport MAK był, wedle słów Premiera, "nie do przyjęcia", to dlaczego został przyjęty do wiadomości i do tej pory nie doczekał się pełnowartościowej reakcji?
Jeżeli oficjalne czynniki nie dowiodły zasadniczej winy strony rosyjskiej, to dlaczego nie wskazano winnych po stronie polskiej i nie pociągnięto ich do odpowiedzialności?
Jeżeli zawinił "polski bałagan", to dlaczego nie obciąża się całą winą rządu, pod którym ten bałagan miał i ma miejsce?
Jeżeli zawiniły procedury państwowe, to któe z nich i w jaki sposób zostały poprawione rok po katastrofie smoleńskiej?
Jeżeli liberalne media chętnie krytykują "posttotalitarny reżim Putina", to dlaczego w kwestti smoleńskiej przyjmuje się jego dobrą wolę?
Jeżeli postępowa opinia publiczna staje po stronie Chodrokowskiego siedzącego w łagrze, to dlaczego nie staje po polskiej stronie w sporze z władzami rosyjskimi?
Jeżeli katastrofa była wymnikiem nadmiernego zainteresowania Katyniem, to dlaczego Premier trzy dni wcześniej również interesował się Katyniem?
Jeżeli należało bez zastanowienia skierować się na inne lotnisko, to czy na pewno wszyscy przeciwnicy zmarłego Prezydenta przyjęliby to ze spokojem i bez zwyczajowej drwiny?
Jeżeli naprawdę zależy nam na pokoju społecznym i pojednaniu narodowym, to dlaczego bezczeszczący pamięć i żałobę młodzikowie z Krakowskiego Przedmieścia byli bohaterami części opinii publicznej?
Jeżeli nawołujemy do powagi życia społecznego i szacunku dla włądz publicznych, to dlaczego krytykujemy tych, którzy zachowują się w duchu powagi i przejęcia sprawami publicznymi?
Pytania można mnożyć. Nie chodzi o to, aby jątrzyć, ale by Polacy potrafili się wzajemnie zrozumieć. Dzięki temu wszyscy nabierzemy respektu wobec państwa i jego prawa, wzajemnego szacunku międzyludzkiego, a rozwój społeczny i gospodarczy będzie następował w sprzyjających warunkach i szybciej. Zbudujemy kapitał społeczny, który jest podstawą wolnej gospodarki. Bez kapitału społecznego nie ma kapitału w ogóle, ale jest rozpacz i nędza. Czy tego chcemy?
"absolwent polonistyki i filozofii KUL, posel na Sejm w latach 2001-07, przewodniczacy Komisji Gospodarki oraz tzw. bankowej komisji sledczej, obecnie przedsiebiorca i menedzer oraz wspólzalozyciel Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek"