Smoleńsk 10.04.2010 – tajemnice salonki i rozebranego hangaru
16/05/2012
2689 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
„W dniu 06.04.2010 r. na polecenie Szefa Techniki Lotniczej 36 splt nakazano zmianę konfiguracji wnętrza samolotu z 90 na 100 miejsc dla pasażerów (rys. 1). Zmiana ta dotyczyła trzeciego salonu”.
Z załącznika trzeciego do raportu J.Millera, str.1.
"NIELEGALNA SALONKA A HIPOTEZA SZULADZIŃSKIEGO"
źródło:
Schemat nr.3 :
(podaję link bo mi obcina połowę przy zamieszczaniu – contessa)
28 marca 2012 roku Zespół Parlamentarny, na czele z Antonim Macierewiczem, zaprezentował w Brukseli wyniki badań ekspertów z nim współpracujących, którzy przedstawili spójny i najbardziej prawdopodobny przebieg wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku. Kluczowym elementem całej prezentacji stała się hipoteza doktora Grzegorza Szuladzińskiego, która w sposób szczególny połączyła analizy i symulacje pozostałych ekspertów: doktora Kazimierza Nowaczyka i profesora Wiesława Biniendy.
Doktor Szuladziński, bazując na swoim wieloletnim doświadczeniu koncentrującym się na dynamice konstrukcji, procesach rozpadu, odkształceniach, wibracjach w inżynierii lądowej, transporcie i technice wojskowej, po miesiącach analiz doszedł do wniosku, że TU 154 M został rozerwany przez dwa wybuchy, których ślady zachowały się w skrzynce parametrów lotu, w postaci dwóch wstrząsów. O wybuchu, jako przyczynie katastrofy, świadczą nie tylko tysiące odłamków, stanowiących niejako corpus delicti, ale także specyficzne odkształcenia, którym został poddany kadłub samolotu, niemożliwe do wytworzenia w wyniku zetknięcia samolotu z ziemią, niezależnie od jego konfiguracji. Zapewne tu tkwi tajemnica błyskawicznej akcji rosyjskich służb, mającej na celu nie tylko przetransportowanie wraku na płytę lotniska, ale przede wszystkim zatarcie śladów, mogących naprowadzić śledczych na właściwy trop.
Według doktora Szuladzińskiego pierwszy wybuch miał miejsce w lewym skrzydle, powodując jego charakterystyczne zniszczenie – konstrukcja skrzydła została zdewastowana do tego stopnia, że zniknęły jej najsilniejsze elementy w postaci dźwigarów, przy czym sloty nie zostały naruszone, co musiałoby nastąpić w przypadku uderzenia w przeszkodę naziemną w postaci brzozy. Do drugiego, decydującego wybuchu doszło w miejscu, pomiędzy częścią pasażerską, a strefą przeznaczoną dla VIP, złożoną z trzech saloników.
Warto w tym momencie zapoznać się ze zdjęciami przedstawiającymi schemat budowy samolotu TU 154 M nr 101 oraz ze zdjęciami z rekonstrukcji rozpadu kadłuba , wykonanymi przez ekspertów ZP(na wstępie notki). Przyglądając się obydwu schematom nietrudno zauważyć , że miejsce wskazane, jako punkt od którego rozpoczęła się dekonstrukcja kadłuba, a zarazem miejsce wskazane przez doktora Szuladzińskiego, jako miejsce drugiego wybuchu, jest położone w bezpośrednim sąsiedztwie osławionej salonki numer trzy. Dlaczego osławionej? Otóż jak można przeczytać na stronie pierwszej załącznika trzeciego do raportu Millera:
„W dniu 06.04.2010 r. na polecenie Szefa Techniki Lotniczej 36 splt nakazano zmianę konfiguracji wnętrza samolotu z 90 na 100 miejsc dla pasażerów (rys. 1). Zmiana ta dotyczyła trzeciego salonu”.
Na dowód dokonanej zmiany, zamieszczono skan jednej strony z „Książki obsługi statku powietrznego Tu 154 M nr 101 (90A837)”gdzie widnieje niewyraźny opis wydarzenia, które miało mieć miejsce 06.04.2010 roku. Z tekstu raportu można się też dowiedzieć, iż była to zmiana nielegalna, nieuzgadniania z producentem, po której nie dokonano wyważenia samolotu.
Kogo umieszczono w nielegalnej salonce? Między innymi wszystkich generałów WP.
Znamienny jest także fakt, iż ciała generałów, pasażerów salonki numer trzy, wróciły do Polski, jako ostatnie i ważyły każde po 25 kilogramów (
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Ciala-generalow-przywozone-do-Warszawy-wazyly-po-25-kg,wid,13046934,wiadomosc.html?ticaid=1e72f&_ticrsn=5).
Mamy zatem tajemniczy, nie do końca wyjaśniony remont salonki numer trzy, do której wsiedli wszyscy wojskowi, lecący z Prezydentem do Katynia. Mamy rekonstrukcję ekspertów ZP, którzy po wielomiesięcznych analizach dowodzą, iż przyczyną katastrofy był wybuch w śródpłaciu, w bezpośrednim sąsiedztwie salonki numer trzy. Wreszcie mamy zmasakrowane, trudne do identyfikacji ciała pasażerów tej części samolotu, które wracają do Polski najpóźniej.
Pozostaje zatem zapytać: kto zlecił, nadzorował i wykonywał remont salonki numer trzy? Czy po zamontowaniu dodatkowych foteli w salonce, została ona sprawdzona przez pirotechników? Czy sprawdzono pod względem pirotechnicznym całe otoczenie, do którego mieli dostęp ludzie, dokonujący przebudowy salonki?
Te pytania wydają się zasadne w sytuacji, kiedy coraz bardziej prawdopodobna wydaje się wersja wydarzeń przedstawiona przez ekspertów ZP, której nikt dotąd nie zakwestionował w sposób naukowy. Mam nadzieję, że prowadząca śledztwo prokuratura wojskowa zmierzy się z tym problemem i serio potraktuje mocne przesłanki o udziale osób trzeci w wydarzeniach 10 kwietnia.
***************************
Przy okazji sprawy salonki nr 3 warto zapoznać się z historią hangaru nr 21 w obrębie kompleksu wojskowego Okęcie, w którym dokonano przebudowy wnętrza Tu-154M nr boczny 101 przed rejsami do Katynia 7 i 10 kwietnia 2010.
"Zaczęło się od niewinnego przejęzyczenia Tomasza Szczegielniaka, który był jednym z niewielu żegnających delegację udającą się na uroczystości do Katynia 10.kwietnia 2010 roku.
„Nie widziałem tego, no, z prostego powodu, że cały czas byłem wtedy w tym hanga… w termi… na terminalui byliśmy zajęci obsługą tych wszystkich osób, które miały towarzyszyć panu Prezydentowi.” …"
Powyższy cytat pochodzi z artykułu Intheclouds pt. "Był sobie hangar – tajemnicze Okęcie 2010". Cd. – w poniższych linkach.