NYT przypomina starszą panią puszczającą się z kolorową młodzieżą, żeby nie wypaść z obiegu. Komentator naukowy NYT o Obamie: „niemal mogłem sobie wyobrazić jak słyszę muzykę mieczy przekuwanych na lemiesze”. Tak w PRL pisano o Stalinie.
Śmierć starego "New York Timesa". Wydawca uznał, że zupełna swoboda dla homoseksualizmu stanowi kolejne prawo człowieka…
Etyka polskich dziennikarzy nie wypada tak źle w porównaniu z amerykańskimi, jakby się wydawało. Znak czasu czy upadku? Wszystko upada od upadku starożytnych Aten, tylko upaść nie może. Napisałem o tamtych w PlusieMinusie Rzepy. Poniżej daję tekst bez poprawek redakcyjnych:
Najważniejszy dziennik Stanów Zjednoczonych drwi z patriotyzmu i stara się rozcieńczyć naród. Sprzyja wrogom kraju. Lansuje rozwiązłe obyczaje. Ukrywa fakty sprzeczne z propagandą lewicy, manipuluje i kłamie. W pozie wyższości moralnej poucza Amerykanów, że powinni zmienić tożsamość.
Arthur Ochs Sulzberger Sr. „Punch” zmarły 29 września, emerytowany prezes NYT Co. będzie mógł już tylko przerwracać się w grobie, kiedy syn Arthur Jr. wyprawia szkaradzieństwa. Oddał mu kontrolę nad gazetą 20 lat temu a pięć lat później pełną kontrolę w roli prezesa nad całą korporacją, która wydaje też International Herald Tribune i Boston Globe, 14 dzienników regionalnych, serwis prawsowy, posiada też dwie stacje radiowe i osiem regionalnych stacji telewizyjnych. Imperium to stworzył „Punch” na bazie dziennika, kiedy został szefem w 1963 roku.
Był czas, gdy N.Y. Times oddzielał starannie ustalane fakty od liberalnych poglądów redakcji. Dziś chce narzucać polityczną poprawność. Nie tylko swoim czytelnikom ale też odbiorcom prasy, radia, telewizji, internetu, bo wszyscy producenci informacji i opinii głównego nurtu czytają N.Y. Timesa. Ciągle przynosi znakomite materiały i jest dobrze redagowany. Ale przypomina starszą panią puszczającą się z kolorową młodzieżą, żeby nie wypaść z obiegu. Np. z Barackiem Obamą, który po zapowiedzi ujarzmienia wiatru i energii słonecznej dostał taki komentarz od naukowego (!) reportera: „poczułem jak blask wiosennego słońca omywa me policzki i niemal mogłem sobie wyobrazić jak słyszę muzykę mieczy przekuwanych na lemiesze”. Tak pisało się u nas o Stalinie.
Pokolenie Woodstock rządzi
Rozkład etosu New York Timesa analizuje William McGowan w książce „Gray Lady Down”. (NYT był przezywany Szarą Damą z racji eleganckiej solidności i unikania koloru na stronach.) Dziennik wyniósł na szczyty autorytetu ostatni redaktor naczelny, który walczył w II wojnie światowej, Abe M. Rosenthal. Uważał kontrkulturę lat 1960-tych za siłę niszczycielską. Aż nastąpiła zmiana. Nowy wydawca z pokolenia Woodstock po objęciu rządów w 1992 r. obrał kurs wielokulturowy. Arthur Osch Sulzberger Jr. wyciągnął wnioski z faktu, że za następne dziesięć lat wśród nowych pracowników zatrudnionych – aż 80 procent będą stanowiły kobiety, mniejszości rasowe i imigranci w pierwszym pokoleniu. Uznał, że jeżeli NYT ma przetrwać, to musi tak przykroić obraz świata, żeby spodobał się tejże demografii.
Wydawca zaczął faworyzować Murzynów, Latynosów i gejów, chociaż starsi dziennikarze narzekali, że promuje ludzi niedouczonych. Dla większej poczytności wśród gorzej wykształconych mas żądał szerszej obsługi pop-kultury, więcej błahostek i spraw stylu życia. Przystosował dziennik do zgłupienia Ameryki. A tę wywołała ulgowa edukacja publiczna, masowa imigracja z Trzeciego Świata i przedwczesne awanse mniejszości rasowych. Niedzielny magazyn NYT zaczął też publikować prowokacyjne materiały. W Święto Niepodległości 4 Lipca dał zdjęcie faceta w plenerze w latrynie; ma opuszczone spodnie, z amerykańską flagą w jednej ręce, gdy drugą ręką daje znak pokoju. „W N.Y. Timesie kosmopolityczny post-nacjonalizm przeważa nad tradycyjnym pojęciem amerykańskiej wspólnoty”, komentuje McGowan.
Wszędobylskie komentarze redakcyjne walczą o zróżnicowanie rasowe, etniczne i równe prawa gejów. Lansują feminizm. Wpajają Amerykanom poczucie winy za niewolnictwo i za białą rasę. Słabe argumenty chętnie pokrywają lapidarną prozą i pogardą dla myślących inaczej. W pracy i walce wybija się noblista, ekonomista, felietonista Paul Krugman. Świetne opanowanie języka i niekiedy pozorną logikę wywodu używa stronniczo w interesie partii demokratycznej. Wydawca Arthur Jr szeroko wpuścił opinie również na strony informacyjne. W latach 1960. NYT miał czterech komentatorów, a czterdzieści lat później ma już ponad czterdziestu w różnych sekcjach gazety.
Czy to już zdrada?
Redakcja pragnie przemilczać to, co wzbudza nieufność do mniejszości rasowych. Jak przechwycone prez FBI memorandum Bractwa Muzułmańskiego w Ameryce, stawiającego za cel walkę z zachodnią cywilizacją od wewnątrz. Napisał o tym Chicago Tribune, ale nie NYT.
W wypadku muzułmanów gazeta ociera się o zdradę stanu. Ameryka jest w stanie wojny z islamskim terroryzmem, a N.Y. Times żąda od władz rozbrojenia wewnętrznego. Zaledwie rok po zamachach 9/11 redakcja kilka razy potępiła wysyłanie tajnych agentów FBI do meczetów, które sprzyjają terrorystom! Potępiła branie odcisków palców młodych mężczyzn po przylocie z krajów ryzyka. Skarciła Sąd Najwyższy za zakaz pomocy humanitarnej, jeśli trafia do terrorystów za granicą. Ujawniła też śledzenie bankowych operacji wbrew prośbie prezydenta G. Busha , chociaż program był legalny i skuteczny w wykrywaniu zamachowców. Natomiast spisek czterech muzułmanów planujących wysadzenie w powietrze terminali i zbiorników z benzyną na nowojorskim lotnisku JFK – dziennik ukrył wewnątrz numeru na 30 stronie, choć zagrażał rodzinnemu miastu. Spisek trafił jednak na pierwszą stronę dzienników innych miast: The Washington Post i Los Angeles Times.
N.Y. Times energicznie poparł projekt budowy ośrodka islamskiego w okolicy Ground Zero, mimo że na sąsiednią ulicę spadali ludzie skaczący z płonących wieżowców WTC. Tej budowie sprzeciwiało się dwie trzecie Amerykanów. Jednak NYT z pogardą odnosił się do obaw przed triumfem islamu na grobie wroga. Ścigając upiory islamofobii w Ameryce, dziennik był twardy dla żołnierzy amerykańskich walczących za granicą „przedstawiając ich głównie jako zabójców cywili i dręczycieli więźniów” stwierdza McGowan. Weteranów wojny w Iraku ukazuje jako wariatów skłonnych do mordu. Ale w rzeczywistości proprocja zabójstw wśród weteranów jest sześć razy mniejsza, niż dla całej ludności Stanów. N.Y.Times rutynowo też poniża armię. Stwarza wrażenie, że wywodzi się w z nizin społecznych i składa z niewykształconych męskich szowinistów i z mniejszości etnicznych; stanowi więc siłę najemną o fałszywej świadomości. Zaś realia są dokładnie odwrotne, jak wykazał raport konserwatywnej The Heritage Foundation.
Reforma rodziny, reforma społeczna
Walka Timesa z rasizmem prowadzi do promocji Murzynów aż do kompromitacji. Tak było z plagiatami i dziesiątkami zmyślonych materiałów Jaysona Blaira, który nie wytrzymał za szybkiego awansu. Gazeta łatwo pada ofiarą czarnych oszustów, którzy udają pokrzywdzonych. Tak było z prostytutką oskarżającą o rzekomy gwałt białych studentów Duke University, co im groziło linczem. Jednak bywa obojętna na zbrodnie, kiedy je popełniają kolorowi na białych i traktuje przestępców jako ofiary społeczeństwa.
Wydawca Arthur Jr. i jego zespół uznał, że zupełna swoboda dla homoseksualizmu stanowi kolejne prawo człowieka, o które trzeba walczyć, jak o prawa obywatelskie Murzynów. Dziennik zaczął żądać małżeństw dla gejów i adopcji. Oświadczył w edytorialu, jakoby nie było mocnych dowodów, że dzieci korzystają na wychowywaniu przez dwoje naturalnych rodziców. (!) Milczał, kiedy pięciolatkom dawano „lojalki” do podpisu, że będą one popierać gejów, lesbijki, biseksualistów i transgenderów, choć sprawa oburzyła cały kraj. „Lawendowe oświecenie” gazety nastąpiło po odejściu Abe M. Rosenthala, który był homofobem. Teraz trzy czwarte ludzi decydujących, co będzie na pierwszej stronie jest gejami, wyznał reporter N.Y. Timesa na zjeździe gejowskich dziennikarzy.
To tylko garść przykładów z aktu oskarżenia dziennika o zdradę prawdy a może i zdradę stanu według zwykłej miary. Ameryka dla Timesa to „zagraniczne miejsce, gdzie mieszkają patriotyczni Amerykanie, a które Times uznał za wrogi teren”, pisze McGowan.
Nader liberalna linia redakcyjna nadaje się do obrony w pewnych granicach. Role seksualne stają się płynne we współczesnej cywilizacji wygody. Skoro celem jest „samorealizacja” a nie służba wspólnocie przez prokreację, to czemu nie robić tego, co się lubi. Ale naganne jest kłamstwo na służbie swobody. Reszta programu Timesa również jest słuszna warunkowo. Awans mniejszości rasowych – tak, ale nie kosztem zasług umysłu i charakteru, gdyż powoduje to zgłupienie kraju. Ochrona muzułmanów przed ślepą nienawiścią – tak, ale nie za cenę bezpieczeństwa. Otwarcie na imigrantów – tak, ale nie kosztem ładu publicznego. Za to N.Y. Times stoi wzorowo po stronie sprawiedliwości, kiedy tropi przestępstwa bankierów i broni demokracji przed oligarchią finansową.
Pokolenie bohaterów wojny
Ameryka wyglądała inaczej, gdy Arthur Salzburger Sr. został wydawcą dziennika w 1963 r. Do elity władzy zaczęło wchodzić pokolenie, które walczyło na froncie w II wojnie światowej z nazizmem a na wojnie koreańskiej z komunizmem. Wierzyło w etykę wyrzeczeń dla dobra wspólnego. Nie przeszło za młodu rewolucji seksualnej i ruchu praw obywatelskich Murzynów. To następne pokolenie Woodstock rozszerzyło ideały praw mniejszości na gejów i nielegalnych imigrantów.
Arthur Sr. służył na obu wojnach w komandosach lecz największe zwycięstwo odniósł w 1971 r, gdy opublikował „Papiery Pentagonu”. Z tajnego studium wojen w Wietnamie w latach 1945 – 67 wynikało, że administracja Johnsona okłamywała Kongres i opinię publiczną. Prezydent Nixon żądał wstrzymania publikacji. Sulzberger nie ugiął się. Zaryzykował wielkie kary finansowe i wolność osobistą. Przeszedł do legendy, bo Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Potem już żadna administracja nie próbowała otwarcie żadnej gazecie zakazać publikacji dla ochrony bezpieczeństwa państwa.
Arthur Sulzberger Jr. za młodu aktywista antywojenny, ma nieco inne priorytety:
Nie możemy dłużej oferować naszym czytelnikom białej, hetero, męskiej wizji wydarzeń.
Wciela w życie zmierzch Zachodu odrzucając część wartości, które stworzyły naszą cywilizację.
Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... -- Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą kaądego komunisty i lewaka są: nienawiść, mord, rabunek, okrucieństwo i donos... Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...