Bez kategorii
Like

Śmiech.

05/09/2012
440 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Pusty śmiech. Nie do powstrzymania.

0


    Czasami ogarnia mnie śmiech. Ale taki pusty, bez powodu. Najgorsze w tym, że nie mogę nad nim w żaden sposób zapanować. Jestem na siebie zły, ale to i tak niczego nie zmienia.

 

   Kiedyś na uczelni czekamy na wykładowcę. Profesora, który ma się pojawić pierwszy raz. Wchodzi Pani w okularach. Niczym szczególnym się nie wyróżniająca. I nagle słyszę cichy szept:

 – Trala lala, ale ma nochala!

   Ni z gruszki, ni z pietruszki. Ani to ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, ani to śmieszne. Ale mnie jakoś rozbawiło.

  Dzielnie z tym śmiechem walczę. Zaciskam szczękę i oczy. Nic nie pomaga. Wystarczy, że spojrzę na kogoś obok. Też się śmieją. Nie wiedzą z czego, ale się śmieją. Bo ja się śmieję. W końcu wybucham na cały głos. Wykładowca prosi żebym wstał. Mówi:

 – Widzę, że ma Pan coś śmiesznego do zakomunikowania. Może podzieli się Pan z innymi? Pośmiejemy się razem.

   Momentalnie spoważniałem:

 – Przepraszam. Więcej nie będę.

Ale wystarczyło, że tylko usiadłem i spojrzałem na rozbawione twarze  wkoło, a zapomniałem o obietnicy.

   Pani kazała mi wyjść i wyśmiać się na korytarzu. Co nie wiem dlaczego jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

   Wychodziłem z Sali podpierając się ściany. Ze śmiechu. Choć tego nie chciałem.

    Ostatnio tak mnie złapało na ślubie siostrzenicy. Kościół, msza. Nic śmiesznego. Nagle cicho o coś mnie pyta siostra. No i się znowu zaczęło.

   Staram się nad nim – tym śmiechem – zapanować. Łzy kapią mi z oczu. Każdy myśli, że ze wzruszenia. Co jeszcze bardziej mnie śmieszy. Czuję, że dłużej nie dam rady. I popsuję najważniejszy, być może, dzień w życiu siostrzenicy. Dziewczyna szarpie mnie za rękaw marynarki:

 – O co chodzi?

   O rany, nie wytrzymam! Tylko spróbuję otworzyć usta. Na szczęście dla mnie i siostrzenicy msza się kończy.

   Zmiana tematu.

  Uczelnia.  Wykładowca mówi monotonie. Usypiająco. I usypiam. Budzi mnie czyjeś bardzo głośne kichnięcie. Odruchowo odpowiadam:

 – Na zdrowie!

   Po chwili dociera do mnie, że to chyba ja tak kichnąłem. Zawstydzony odpowiadam:

 – Dziękuję!

I to dopiero wywołało salwę śmiechu.

   Egzaminy ustne. U profesora, którego się wszyscy bali. Ja też. Ogólne napięcie. Wchodzimy na salę egzaminacyjną po trzy osoby. Wreszcie wchodzę ja razem z dwoma dziewczynami. Zresztą na moim kierunku były same dziewczyny. Oprócz oczywiście mnie.

   Egzaminator zadaje pytanie. Najpierw odpowiada jedna z dziewczyn. Chyba wszystko wyklepała na pamięć. Mówi monotonnie, bez emocji.

   Budzi mnie profesor podając indeks:

 – Przyjdzie Pan jak się wyśpi.

   Nie za bardzo wiem co się stało, ale potakująco kiwam głową i wychodzę. Na korytarzu zaciekawione dziewczyny pytają:

 – No, i jak było?

 – Sennie.

   Nikt nie uwierzył.

   

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758