Minął już ponad miesiąc od dnia, kiedy premier Tusk wygłaszał w Sejmie przemówienie o Ukrainie. Wystąpienie pamiętne, gdyż to właśnie wtedy PiS z prezesem Kaczyńskim na czele wykazał daleko posunięte zrozumienie i oklaskiwał Premiera. Poparcie było zresztą powszechne i również SLD całkowicie i jednoznacznie poparło słowa o jednolite stanowisko i zjednoczenie wszystkich sił politycznych w sprawie Ukrainy. „Nie wolno grać losem wielkiego sąsiada i wykorzystywać sytuacji do rozgrywek politycznych” – zapewniał uroczyście Leszek Miller.
Zapewnienia zapewnieniami ale szef SLD jak prawdziwy spadkobierca PZPR’owskiej spuścizny nie może Rosji pozostawić osamotnionej. Ukraińscy nacjonaliści na Majdanie są dla niego powodem ostrzegania przed odradzającym się ukraińskim nacjonalizmem. Nie bierze w swoje usta pojęcia „faszyści” tak jak to robi Putin ale wypadkowa działań obu panów jest podobna: bójmy się Ukrainy. Car Rosji „broni” ukraińskich Rosjan anektując Krym a szef SLD w dyplomatycznym języku ostrzega przed niebezpieczeństwem zaanektowania kilkunastu polskich powiatów przez banderowców. Powiedział to wyraźnie w styczniu tego roku a w tej chwili powraca do ówczesnych ostrzeżeń.
Pan Miller nie chce za bardzo wyraźnie opuścić Putina z jego bezczelnie agresywną retoryką. Nielegalne referendum na Krymie? Jakie nielegalne? Przecież wysłaliśmy swojego posła Kępińskiego z paszportem dyplomatycznym na Krym aby sprawdzić czy rzeczywiście jest nielegalne. Dawny poseł Samoobrony a dzisiejszy SLD’owiec dziwi się zamieszaniu wobec swojej osoby. Nic dziwnego, już wcześniej się dziwił że przyjęliśmy amerykańskie F-16 na swoje terytorium. To przecież nierozsądne, Putin może nas „pacnąć po nosie” i bez militarnego sensu. A na Krymie jest wszystko ok, staruszkowie i młodzi stoją w kolejkach i jest wszędzie bardzo spokojnie. Chciałoby się powiedzieć, że prawie możemy brać przykład jak się referenda organizuje.
Szef SLD „oczywiście” nic nie wiedział o wyjeździe swojego posła bo takie wycieczki na pólwysep zajęty przez Rosjan to bułka z masłem dla SLD. Świat protestuje, bojkotuje i wprowadza sankcje ale przecież SLD musi samo sprawdzić czy to wszystko prawda. Jerzy Wenderlich nie ma pojęcia co się dzieje chociaż dostał list w tej sprawie. Według niego to grupa eurodeputowanych z jego partyjnym kolegą wyjechała na Krym. O innych posłach towarzyszących Kępińskiemu nic nie słychać a organizacja ich wysyłająca nie istnieje. No, jednym słowem niezły bajzel w tym SLD, nikt o niczym nie wie chociaż prasa i sam wysłannik SLD trąbi o tym na wszystkie strony.
Leszek Miller walczy o wyborców. Razem z Putinem jak się okazuje. Wyborcy Putinowi raczej niepotrzebni, Millerowi za to coraz bardziej. Dawny komunistyczny aparatczyk chce jeszcze odgrywać dużą rolę w walce o głosy, tylko chyba pomyliły mu się ruskie z polskiemi a Krym z Bieszczadami. Pomyliły na tyle, że nie chce wypowiadać się w tej sprawie i według niego sprawa jest zamknięta. Żadnych konsekwencji w stosunku do wycieczkowicza nie będzie, wszystko jest cacy czyli buzia na kłódkę i do roboty. Trzeba dalej pracować i patrzeć na ręce Ukraińcom. Putina zostawić należy w spokoju, referendum było przykładowe a rosyjski niedźwiedź ma dużo racji bojąc się nacjonalistów. Jednym słowem Putin o nas myśli i broni naszego Przemyśla.
Huuuuuraaaa!