Jest to zwykła radziecka kobieta, inteligentka XXI już wieku, w okularach, kolczykach, perłach na delikatnej szyjce, fryzurce chemicznej blond i buzi w ciup, jak widać na załączonym obrazku z „Gazety Wyborczej”.
To wszystko co można o tej pani powiedzieć. Kim jest? Oto jest pytanie. Lotniczką, stewardesą, fryzjerką, mechanikiem pokładowym, a może TW samego Putina? Jakie ma wykształcenie? Prawnicze, średnie mechaniczne, podstawowe, z maturą czy bez?
ŚLADAMI BIERUTA (opublikowany 1.03.2013) CZ. II
Autor Aleksander Szumański „Głos Polski” Toronto
Takie blondynki jednak muszą być „wykształcowane”, w myśl starej bolszewickiej zasady ”nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”.
I oto taka pani z tytułem przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego podpisuje raport w sprawie tragedii pod Smoleńskiem /(„Rzeczpospolita” 21 maja 2010 ). A gdzie podpis Putina powołanego przez Tuska na przewodniczącego komisji?
Nie ma! Zapewne się wystraszył raportu i nie chciał podpisać. A ten raport to oczywiście wielka kompromitacja pani Tatiany i wszystkich polsko-radzieckich propagandzistów od siódmej boleści.
Kogo usiłują „eksperci” oszukać? Naród polski pogrążony w żałobie, te tłumy interlokutorów red. Jana Pospieszalskiego, a może tylko rodziny katyńskie 2010?
Ten raport trudno nazwać skandalem, czy kpiną w „żywe oczy”, to jest arogancka rosyjska drwina z żałoby narodowej i Katynia 2010. Do tej drwiny przyłączyli się polscy propagandziści z bezczelnym premierem rządu RP Donaldem Tuskiem „ich człowiekiem w Warszawie” w „nelsonie” z Putinem.
Miedwiediew oddał Tuskowi akta katyńskie jak szumnie zapowiadał? Owszem, wręczył dokumenty dawno już znane polskim historykom.
Raport nie odpowiada na żadne z wielu pytań zadawanych przez profesjonalistów i zrozpaczone społeczeństwo. Jest tak arbitralny w swym wyrazie, aż do bólu. Kłamie w każdym zdaniu. Usiłuje w dalszym ciągu poniżyć Lecha Kaczyńskiego – jako jednej z dwóch osób znajdujących się w kokpicie pilotów w czasie lądowania.
Nie wyraża tego personalnie , ale domyślnie. Główni winowajcy, tak jak pięć minut po katastrofie, to mgła i załoga. Lotnisko świetnie przygotowane, a rosyjscy kontrolerzy nie dopuścili do zaniedbań. Aby na pewno? Nikt nie powiedział co mówili kontrolerzy, na co pozwolili załodze, jakie komendy wydawali i całą też winę p. Tatiana zrzuca na polskich lotników.
Raport nie wspomina, iż okoliczności wypadku wskazują, że istnieją możliwości celowego zakłócenia pracy urządzeń pokładowych, w tym precyzyjnego systemu TAWS (Terrain Awareness and Warning – System TAWS ), zabezpieczającego pilotów przed nadmiernym zbliżaniem się do ziemi.
Samolot rządowy był wyposażony w amerykański system TAWS i byłby pierwszym w historii samolotem, który uległ katastrofie w wyniku niewłaściwej pracy tego urządzenia. Zakłóceniu pracy, poprzez wysyłanie przesuniętych w czasie sygnałów radiowych, można dokonać bądź przy użyciu satelity, bądź z urządzeń znajdujących się w pobliżu lotniska.
Usłużni tuskowcy posłużyli się już przecież harmonogramami ćwiczebnymi polskich pilotów, a Tatiana Anodina w mig uznała słabe ich wyszkolenie, ale dlaczego po katastrofie wymieniano, czy wkręcano nowe żarówki do oświetlenia lotniska, skoro lotnisko było znakomicie przygotowane?
Tego raport nie wyjaśnia. Dlaczego kontrolerzy nie powiedzieli załodze o złym oświetleniu pasa?. Oglądaliśmy zdjęcia z otoczenia lotniska. Nie rozumiem, jak mogą w odległości poniżej 1000 m od pasa lotniska rosnąć drzewa, a tuż przy płycie lotniska stoi rozwalona chałupa.
Rzeźba terenu tuż przy zetknięciu z ziemią nagle się zmienia w uskok powyżej płaszczyzny lotu, a pod spodem jest głęboki jar. Jeden samolot tuż przed tragedią omal nie uległ katastrofie.
Jak na lotnisku może samolot skrzydłem ucinać drzewo i zahaczać o trakcję energetyczną? Dlaczego pas lotniska posiada płyty z dylatacjami (spoinami) bez wypełnień?
Kto takie lotnisko dopuścił do eksploatacji? Dlaczego polscy eksperci nie wydali opinii o stanie technicznym lotniska. Kto zezwolił w takiej sytuacji na lot najwyższych władz państwowych z dwoma prezydentami na pokładzie. Rząd powinien się podać natychmiast do dymisji, a skoro był to samolot wojskowy rozpatrywany wg konwencji chicagowskiej to Klich powinien sobie strzelić w łeb, a nie narodowi strzelać kłamstwami w zmowie, działające wspólnie i w porozumieniu Tatiana Anodina i jej rzeczniczką w Polsce Ewą (Wy)Kopacz
Nie pora na wprowadzanie opinii publicznej w błąd o rzekomych międzynarodowych korzeniach komisji i wsparciu kolegów z USA i państw UE. Jeżeli jest to prawda, to dlaczego nie wymienia się nazwisk ekspertów zagranicznych, a kto personalnie figuruje w raporcie specjalistów Ministerstwa Obrony Rosji?
Jeżeli wszystkie części samolotu zostały zabezpieczone i skatalogowane, to skąd się biorą części samolotu na miejscu katastrofy, a niektóre są w posiadaniu dziennikarzy „Gazety Polskiej”?
Dlaczego urządzenia elektroniczne korespondujące z urządzeniami w samolocie zostały z lotniska usunięte po wylądowaniu samolotu z Tuskiem. Do dzisiaj nie trafiły do Polski czarne skrzynki. Tylko Klich i Miller przesłuchali zapisy rozmów członków załogi. P. Miller publicznie oświadczył, że nie ma możliwości szybkiego wyjaśnienia przyczyn katastrofy, o ile w ogóle takie istnieje.
Z raportu wynika, że samolot trzykrotnie podchodził do lądowania. Natychmiast po katastrofie podano czterokrotne podchodzenie do lądowania, później okazało się, że tylko raz, a teraz trzy razy.
To ile razy TU-154 podchodził do lądowania? Czy należy to obliczyć średnią arytmetyczną?
Raport zatrzymuje się na stwierdzeniach o niezawisłości i profesjonaliźmie specjalistów. A jest on nie tylko niechlujny merytorycznie i formalnie, ale roi się od ewidentnych bzdur w rodzaju – „wyniki będą jawne”, „ktoś był w kokpicie” przy utajnionych rozmowach dwóch osób (przesłuchał Miller i Klich ), „ani atak, ani pożar, ani awaria”, „należy podwyższyć bezpieczeństwo”.
Raport wyszczególnia terminy prac komisji rosyjskich, powołanych do kwalifikacji technicznej lotniska, podając w orzeczeniach ogólny wniosek, że parametry i charakterystyki dokładności radiolokatora lądowania, dalszej i bliższej radiostacji z markerami, oraz oprzyrządowania świetlno-sygnalizacyjnego odpowiadają wymaganiom krajowego ruchu lotniczego Rosji i są wystarczające do obsługi lotów. Raport poza datami nie podaje nazw komisji, ani nazwisk jej członków.
Raport opracowano w języku rosyjskim i przekazano do TVN24.pl gdzie dokonano tłumaczenia na język polski. Autor tłumaczenia Jan Kłoczko. Czy raport dotarł drogą oficjalną do władz polskich „RZ” nie podaje.
Jaką kolejną liczbą mordów sowieckich ująć Katyń 2010?
Jak długo jeszcze rząd będzie rżnął głupa z narodu i rodzin katyńskich 2010? Ilu jeszcze politykierów będzie szydzić z narodu nazywając 8 milionowy elektorat PIS bydłem, pedofilami i nekrofilami. Jak można pozwolić moralnie i prawnie porównywać trumnę śp. Prezydenta RP do skoku na nią, podobnie jak Józefa Piłsudskiego na kasztankę ( J. Senyszyn, J. Palikot – służby bolszewickie)
Czy polscy prokuratorzy są ślepi i głusi w zadufaniu rządzących. Gdzie jest komisja etyki poselskiej i czego pilnuje? Jak Komorowskiemu nie wstyd za komentarz gruziński „jaka wizyta taki zamach” „z 30 metrów nie trafić w prezydenta, co to za snajper?”. Czy p. Komorowski przeprosił za gruzińskie politykierstwo?
To ma być kandydat na prezydenta RP?
Portal Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża www.wzzw.wordpress.com
oskarża prezesa Rady Ministrów RP Donalda Tuska:
„o to, że działając wspólnie i w porozumieniu działał na szkodę interesu Państwa Polskiego. W celu poniżenia rywala politycznego na arenie wewnętrznej dał się wciągnąć w rozgrywkę, która doprowadziła do śmierci Prezydenta RP i 95 towarzyszących mu osób. Oskarża go również o to, że działając wspólnie i w porozumieniu z obcym i wrogim mocarstwem nie zawahał się tak pokierować śledztwem, aby nigdy nie zostały wyjaśnione wszelkie okoliczności tej tragedii”.
Dlaczego, zapewne nie w interesie narodowym, zaistniała zmowa Tuska z Putinem, aby uroczystości w Katyniu odbyły się bez obecności Głowy Państwa. Zapewne uniknęłoby się katastrofy. A tak ”wataha została dorżnięta” według Sikorskiego, a według Tuska „wyginęli jak dinozaury”.
Ciekawe spostrzeżenia zamieszcza „Głos Polski” Toronto w numerze 19 z 3-11 maja 2010 roku:
„ …rządowy TU-154 nie mógł ulec tak poważnym zniszczeniom, jeżeli jego ostatnie chwile wyglądały tak, jak to przedstawiają Rosjanie – mówi znawca dynamiki lotu i płatowców. Powinien ślizgając się po zagajniku uderzyć kadłubem w podłoże. Nie zdążyłby się przewrócić. Niemożliwe, by roztrzaskał się na drobne kawałki – dodaje.
Niemal wszystko wokół tej katastrofy jest niejasne, a w całej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi.
Jednak z relacji świadków i informacji ze śledztwa, w tym dotyczącym odczytu czarnych skrzynek oraz opinii specjalistów, wyłaniają się najbardziej prawdopodobne hipotezy. Śledczy badający przyczynę katastrofy samolotu rządowego (nie prezydenckiego” jak kłamią oszuści ) będą brali pod uwagę m.in. jako jedną z wersji ewentualny zamach – przyznał na konferencji prasowej prokurator generalny Andrzej Seremet. Niewytłumaczalna jest skala zniszczeń.
Doświadczeni piloci nie kryją oburzenia:
Podchodzenie do lądowania nie w osi pasa, wysokość samolotu kilka metrów nad ziemią na kilometr przed pasem. Co tam się działo na Boga? – dziwi się emerytowany pilot tupolewów i antonowów .
Naoczni świadkowie, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek, oraz wybuch i pożar.
Niektórzy, według doniesień, twierdzą, że wybuch nastąpił zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Tupolew 154 jest masywnej konstrukcji. Znane są przypadki awaryjnych lądowań „tutka” na polach.
Nie brak opinii, że miał wystarczające zabezpieczenia, aby wylądował awaryjnie nawet na małym lesie ( bardzo mocna konstrukcja kadłubowa i wielokołowe podwozie ).
Skąd więc taka skala zniszczeń samolotu? W relacjach filmowych widać kilka poszczególnych części samolotu, 10 – 15 % kadłuba. Gdzie się podziała reszta szczątków tej potężnej maszyny? Jest to 80 tonowy samolot, zabierający ponad 100 pasażerów. Skoro maszyna rozbiła się na ziemi, dlaczego części zostały rozrzucone na obszarze 700 – 800 m? Podobnie jak zestrzelonego rakietą samolotu malezyjskiego.
Niewykluczone, że Tu – 154 rozleciał się już w powietrzu, a na ziemię spadały pojedyncze szczątki. Przypomnijmy, ze rządowy tupolew zahaczał o drzewa, po ścięciu gałęzi na wysokości najwyżej 5-6 m wzbił się na chwilę w górę, a pilot stracił kontrolę prawdopodobnie dopiero po zetknięciu z większym drzewem, najwyżej 6-8 m nad ziemią. Impet uderzenia pochodził więc głównie od ruchu w poziomie, przy minimalnej prędkości. Rzadki zagajnik – jak widać na zdjęciach, w którym leżą szczątki – nie powinien, według specjalistów, spowodować tak strasznych skutków przy lądowaniu.
Komisje Anodiny, Milera. Laska to tajne służby powołane do krycia przestępców i ścigania ekspertów ujawniających naukowo uzasadnione prawdy techniczne.
Powstaje pytanie dlaczego samolot rządowy w Smoleńsku, rozpadł się w takie cząsteczki „ upadając z wysokości kilkunastu metrów”, bardzo podobnie jak samolot malezyjski który spadł z wysokości 10 km. ?
Czy dla wyjaśnienia czynu zbrodniczego zamachu w Smoleńsku musiało dojść w wyniku zestrzelenia pasażerskiego samolotu malezyjskich linii lotniczych w wyniku którego zginęli niewinni ludzie?
Samolot w Smoleńsku nie mógł rozpaść się na kawałki.
PATRZ RÓWNIEŻ:
SMOLEŃSK WYBUCH JAK Z PODRĘCZNIKA
http://www.blogpress.pl/node/17715 18.10. 2013
TATIANA ANODINA Z PRYMITYWNYM KŁAMSTWEM W TLE http://wzzw.wordpress.com/2010/05/24/tatiana-anodina-z-prymitywnym-klamstwem-w-tle/ 24 maja 2010
Autor Aleksander Szumański „Głos Polski” Toronto 1 marca 2013 r. ( modyfkacja lipiec 2014 r.)