Twierdzenie ze sie ma monopol na prawde o katastrofie smolenskiej, trzeba poprzec zelaznymi dowodami, a tych Pan Macierewicz wogole nie posiada.
O slabych punktach koncepcji ZP Macierewicza postaram sie napisac tylko w oparciu o tym, o czym mowil w Chicago. Musimy tez pamietac o jednym. Pan Macierewicz jest przede wszystkim partyjnym politykiem, ktory musi realizowac polityke partii do ktorej nalezy, jak rowniez dzieki udzielonemu poparciu w wyborach. Nigdy nie bedzie dazyl do obiektywnej prawdy, bo to nie jest zadaniem polityka. Zadaniem polityka jest realizowanie programu partii, do ktorej sie nalezy. Zachowanie pana Macierewicza moze posluzyc za przyklad.
W dniu 19 kwietnia 2010 roku, Pan Antoni byl przeciwny powstaniu komisji miedzynarodowej do zbadania przyczyn katastrofy smolenskiej. Byla to jego odpowiedz na inicjatywe prof. Jacka Trznadla. W krotkim wywiadzie w Naszyn Dzienniku, powiedzial ze to rzad powinien zajac sie wyjasnianiem tej katastrofy. Zdumieniem musi napawac fakt, ze Pan Macierewicz pokladal takie zaufanie w rzad Tuska. TO FAKT.
Nastepnie staje na czele zespolu parlamentarnego do spraw wyjasnienia katastrofy smolenskiej, bez zadnych uprawnien i dowodow. Pamietam jego apel o pmoc do srodowiska blogerow o pomoc w wyjasnianiu skutkow katastrofy.
Po ponad rocznej dzialalnosci zespol doszedl do prawdy. Katastrofa wydarzyla sie pod Smolenskiem. Nie jest tez podana bezposrednia przyczyna katastrofy.
Za to ze ktokolwiek ma inne zdanie o przyczynach katastrofy niz pan Macierewicz, ten juz jest agentem i ruska swolocza. Wole byc agentka i ruska swolocza i miec powazne watpliwosci do tego, co mowi pan Macierewicz.
Wrocmy do spotkania w Chicago, ktorego bylam swiadkiem. Warto przede wszystkim podkreslic, ze pan Macierewicz powiedzial, ze wszystkimi dowodami w sprawie, dyponuja Rosjanie. Pierwszym slabym punktem koncepcji Pana Macierewicza jest rozmowa telefoniczna braci Kaczynskich na 15 minut przed katastrofa. Wedlug Pana Macierewicza jest to zelazny argument, swiadczacy o tym ze katastrofa wydazyla sie pod Smolenskiem. Przeciez gdyby bylo cos niepokojacego, to brat by niewatpliwie o tym poinformowal. Mam nadzieje Pan Macierewicz jest w posiadaniu na odbyta rozmowe bilingow, jesli ich nie ma, to mozna to traktowac jako wymysl. My nie wiemy dokladnie kiedy sie wydarzyla katastrofa i do dzisiaj jest to przedmiotem sporow, a Pan Macierewicz stwierdza ze rozmowa zakonczyla sie dokladnie pietnascie minut przed katastrofa.
Kolejnym zelaznym dowodem katastrofy pod Smolenskiem jest to, ze urzadzenia w samolocie przestaly dzialac, kiedy on sie znajdowal pietnascie metrow nad ziemia. Wedlug Pana Macierewicza tak wynika z odczytu TAWS. Dalej przytacza badanie prof. Biniendy, ze samolot nie zderzyl sie z brzoza, co wedlug oficjalnej wersji polskiej i rosyjskiej bylo przyczyna katastrofy.
Zalozmy ze Jaroslaw Kaczynski potrafil dokladnie okreslic co do minuty czas katastrofy i ze rozmowa naprawde miala miejsce w tym wlasnie czasie nawet bez sprawdzania bilingow, to nie jest to dowodem ze katastrofa wydarzyla sie pod Smolenskiem. Moglo byc przeciez tak, ze prezydent zostal wczesniej poinformowany o zmianie lotniska i nie widzial w tym nic niepokojacego, by alarmowac brata, skoro glownym przedmiotem rozmow byl stan zdrowia matki i to bylo wylacznie trescia rozmowy. Tak twierdzi Jaroslaw Kaczynski. Ale rozmowa mogla sie rowniez zakonczyc 30 minut przed katastrofa. Nawet jesli bilingi sa w posiadaniu ZP, to i tak nie wiemy dokladnie, kiedy sie wydarzyla katastrofa.
Kolejne watpliwosci co do zelaznych dowodow pana Macierewicza sa najslynniejsza brzoza swiata i TAWS. Pan Macierewicz twierdzi, ze urzadzenia przestaly dzialac, kiedy samolot znajdowal sie 15 metrow nad ziemia. Skoro samolot nie zderzyl sie z brzoza, to nie ma tez dowodow na to ze sie akurat znajdowal pod Smolenskiem. Nikt go nie widzial, jak podchodzil do ladowania z powodu slynnej mgly. Pan Macierewicz przyznal ze wszystkie dowody posiadaja Rosjanie. Otoz TAWS przestal dzialac na 15 metrow nad ziemia, ale tez nie pokazal miejsca katastrofy. TAWS nie jest zadnym dowodem na to, ze katastrofa odbyla sie pod Smolenskiem. Moglo byc tak jak twierdzi Pan Macierewicz, ze byl jakis wybuch wewnatrz samolotu lub w bardzo bliskiej odleglosci od niego. Niekoniecznie pod Smolenskiem.
Nie rozumiem dlaczego Pan Macierewicz tak bardzo sie upiera przy swojej wersji katastrofy, skoro nie posiada zadnych dowodow, jego komisja nie posiada zadnej osobowosci prawnej, wiec oficjalnie nie reprezentuje zadnego organu panstwa i dysponuje takimi samymi dowodami jak my wszyscy. Z mojego doswiadczenia z polityka i z politykami wiem ze im nie wolno nigdy ufac. Zwlaszcza kiedy twierdza ze tylko oni maja monopol na rawde, nie poparta zadnymki dowodami.
Z braku czasu nie pisze juz o cialach ofiar, bo o tym akurat podczas spotkania nie bylo mowy, poza cialem prezydenta, ktore rozpoznal jego brat.
Czasami udajac slepa, mozna dokladniej obserwowac otoczenie.