– Acha, a moja mama załatwi mi korepetytora! – pochwaliła się raz na przerwie dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Acha, a moja mama załatwi mi korepetytora! – pochwaliła się raz na przerwie dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Co to jest kopytyretor? – spytał okularnik z trzeciej ławki.
– To taki kolo, który przychodzi do ciebie do chaty i zabiera ci czas, bo cię dodatkowo uczy – wyjaśnił niechętnie Gruby Maciek.
– Jeszcze? W domu?? Uczyć??? – nie dowierzał okularnik.
– Po co ci jeszcze więcej nauki? – spytała zaciekawiona przewodnicząca klasy, Melissa.
– Moja mama stwierdziła, że ta klasa ma za niski poziom – oświadczyła wyniośle dziewczynka.
– Odejdź, będzie wyższy – zaproponował Łukaszek.
– Mam najlepsze oceny w klasie!!! – krzyknęła draśnięta w swej ambicji dziewczynka. – Ale to i tak za mało!! Muszę mieć lepsze oceny, muszę się uczyć lepiej, czyli więcej. No i dlatego będę miała korepetytora.
– Przystojny chociaż? – spytała Melissa.
– Nie, no coś ty – dziewczynka tylko wywróciła oczami. – Ale jest wysoki i podobny do tego gościa co tam idzie… O rany, to on!
Przez szkolny korytarz zmierzał ku nim pan w ciemnych okularach. Kierował się prosto na dziewczynkę, która zawsze odzywała się jako pierwsza. Podszedł do niej, a po chwili podeszła młoda pani od polskiego zaciekawiona przybyciem nieznajomego gościa.
– Co pan tu robi? – spytała niezadowolona dziewczynka. – Miał pan przyjść do mnie do domu!
– LOVE – powiedział falsetem Gruby Maciek i posłał okularnikowi soczystego całusa na otwartej dłoni. Okularnik pisnął i zatrzepotał rzęsami.
– Świnie! No i widzi pan, co pan narobił?! – dziewczynka była bliska łez. – Och, dlaczego mama nie zatrudniła mi korepetytorki?!
– Bo ja jestem najskuteczniejszy – oznajmił pan w ciemnych okularach.
– No, nie przesadzajmy, są jeszcze nauczyciele – wtrąciła się ciepło młoda pani od polskiego.
– Nie są skuteczni – zauważył sucho pan w ciemnych okularach.
– Dlaczego? – głos polonistki był o ton chłodniejszy.
– Bo gdyby byli skuteczni, korepetytorzy nie byliby potrzebni.
– Ach tak – młoda pani od polskiego zacisnęła usta i oddaliła się.
– Za chwilę mamy polski – poinformował dziewczynkę Łukaszek. – Masz przesrane.
– Czemu?
– Będziesz pytana i dostaniesz laczka.
– Chciałbyś! – odparła z godnością dziewczynka. – Uczyłam się!
Czterdzieści pięć minut później szósta a opuszczała klasę. Dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza płakała tak rzewnie, że nawet chłopcom zrobiło się jej żal.
– A ostrzegałem – powiedział nieroztropnie Łukaszek.
– Przecież… Się… Uczyłam… – łkała dziewczynka. – Niedostateczny! Co powie moja mama!
– Nic jej nie mów – zaczął okularnik, ale przerwał mu pan w ciemnych okularach, który przebił się przez tłum uczniów, pytając:
– Uczyłaś się? A gdzie?
– No, tu na korytarzu… – wybąkała dziewczynka.
– Gdzie konkretnie?
– No, gdzieś przysiadłam i czytałam podręcznik…
– Na schodach? No, pokaż gdzie? – prowadził ją po korytarzu trzymając za ramię. – Masz, oczywiście świadków?
– Świadków? – zdumiała się dziewczynka.
– Pokaż, gdzie siedziałaś i jak się uczyłaś – napierał pan w ciemnych okularach. – Tutaj? To siądźmy tak, jak siedziałaś wtedy. Gdzie miałaś ten podręcznik? Tutaj? To jak on ci się trzymał na kolanach? Przecież teraz ci się zsuwa. Nie płacz. Jak wtedy trzymałaś ten podręcznik? Tak? Przecież w ten sposób nic nie widać. Nie mogłaś się z niego uczyć, bo nie mogłaś nic przeczytać.
Zabrzmiał dzwonek na następną lekcję. Kolejny język polski.
Młoda pani od polskiego zdumiona spytała dlaczego nie ma dziewczynki.
– Siedzi z tym swoim korepetytorem na schodach – poinformowała przewodnicząca klasy, Melissa.
– Tego już za wiele – młodej pani od polskiego zaczęła skakać brew. – Nie mam nic przeciwko korepetycjom, ale powinny mieć miejsce w domu, po lekcjach!
Wyszła energicznie na korytarz, a za nią cała szósta a.
Dziewczynka siedziała na schodach i płakała, a obok siedział pan w ciemnych okularach.
– Upadł ci ten podręcznik, tak? – wypytywał pan.
Dziewczynka kiwnęła głową płacząc.
– Co pan wyprawia?! – spytała ostro młoda pani od polskiego. Pan w ciemnych okularach wstał, kazał wstać dziewczynce i podprowadził ją do nauczycielki.
– No i widzi pani, jacy jesteście nieskuteczni? – spytał kpiąco. – Po co to przepytywanie, stawianie ocen? Wystarczyło ją przycisnąć i od razu pękła. Wcale się nie uczyła. To się nazywa skuteczność!
– Pan na pewno jest korepetytorem? – odparowała młoda pani od polskiego.
– Ale jaja – stęknął Gruby Maciek.
Dziewczynka sięgnęła po telefon i nacisnęła kilka klawiszy.
– Halo, mama? – chlipnęła w słuchawkę. – Ja już nie chcę tego korepetytora, którego mi wynajęłaś!
– Ja go wynajęłam?! – rozległ się w słuchawce głos mamy dziewczynki. – On przyszedł sam i powiedział, że ty go chcesz!
– Co?!
– No tak! A czy ty wiesz co on zrobił u nas w domu?! On wszędzie pozakładał ukryte kamery! Nasz sąsiad znalazł jedną pod prysznicem!
– Co nasz sąsiad robił pod prysznicem? – spytała zdumiona dziewczynka, ale połączenie zostało nagle zerwane.
– Nie wiedzą nawet kto go wynajął. Ale jaja – kręcił głową okularnik.
– Jaja to będą później – stwierdził Łukaszek. – Jak on wystawi rachunek!
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!