Globalnie i Lokalnie
Like

Skrajność rozmieniona na drobne (2)

25/02/2017
2145 Wyświetlenia
5 Komentarze
7 minut czytania
Skrajność rozmieniona na drobne (2)

28.01.2017 r. Polsat News – tego dnia w programie Skandaliści wystąpił Marian Kowalski. Zgodził się wziąć udział w formule programu, gdzie prowadząca Agnieszka Gozdyra wybiera sobie gości, których słucha i z którymi dyskutuje oraz gości, na których się wyżywa, przerywa im, wchodzi w zdanie i robi dziennikarską awanturę. Taka konwencja nie jest dziennikarstwem a politycznym ringiem gry do jednej bramki. W programie gościli już Zbigniew Stonoga – dzisiejszy wróg nr 1 Prawa i Sprawiedliwości, Janusz Korwin-Mikke, Wojciech Cejrowski, czy ks. Jacek Międlar -potraktowany bardzo nieelegancko.

0


Na wstępie Marian Kowalski dostał „polski kebab” w nawiązaniu do promowania rodzinnej restauracji z Lublina i jego kontrowersyjnych wypowiedzi, dotyczących uchodźców – a w szczególności muzułmanów, jak również opisywanych na łamach SięMyśli wydarzeń z Ełku, podczas których w wyniku bójki z pracownikami Prince Kebab zginął młody Polak. Między Gozdyrą a Kowalskim rozpętała się kłótnia, trwająca dobre 20 minut. Niemal każda wymiana zdań była mocna, więc trudno wyciągać konkretne cytaty. Ostra rozmowa zaczęła się około 15. minuty programu. To od długiego czasu zdecydowanie największa awantura w polskim programie politycznym pomiędzy prowadzącym a gościem. Nie było tematu przewodniego a tylko obrzucanie się błotem, obrażanie się prowadzącej i czepianie się słówek. Poszło o papieża Franciszka, pomaganie uchodźcom…

Prawdziwa awantura zaczęła się, gdy Gozdyra zaczęła mówić o pomocy dzieciom z Aleppo. Wtedy Kowalski powiedział, iż on przejmuje się sprawą Syryjczyków, ale dziennikarka nie robi niczego. Zasugerował, by włożyła kebab na statek i zawiozła do Aleppo.

Mniej pani robi dla tych dzieci niż dla swoich kotów.

– A skąd pan wie, co ja robię?

– A przyjęła pani uchodźców? Ja mam 34 metry kwadratowe, kawalerkę, a pani?

– A skąd pan wie, że nie przyjęłam?

– Od razu by się pani pochwaliła na Facebooku. Dajcie tej pani chusteczkę, już płacze.

Marian Kowalski śmiejąc się powiedział, żebym wysłała na statek tę bułkę. Niech państwo posłuchają tej ciszy – powiedziała Gozdyra sugerując, że widownia nie może wierzyć w to, co słyszy.

– Jak ktoś mówi coś ciekawego, to ludzie słuchają – zripostował Kowalski.

Taka formuła programu nie pozwoliła „dziennikarce” na merytoryczną rozmowę z osobą z politycznego outu, słynącą skądinąd z ciętego języka. Beznadziejne pytania prowadzącej sprowadziły dyskusję na manowce, z dala od tematów istotnych – jak życie polityków i ich sprzedawanie się za drobne, otumanianie społeczeństw i wpędzanie ich w nędzę duchową i egzystencjalną czy ostre spojrzenie na krajowe podwórko. Agresywna prowadząca prowadziła dyskusję z samą sobą, gościa atakując poniżej pasa. Gdy wszystko zeszło na tematy obyczajowe, pani prowadząca wprowadziła (jako kontrę dla Mariana Kowalskiego) feministkę – Katarzynę Bratkowską. Jest to bardzo inteligentna osoba, lansująca się jednak poprzez skandale – m.in. wystawiając inscenizację Morze krwi, której autorem jest wieloletni dyktator i Ukochany Przywódca Korei Północnej, Kim Ir Sen.

Kolejną prowokacją ze strony feministki miało być usunięcie ciąży w Wigilię, 24. grudnia 2013 roku – czy naprawdę do tego doszło, pojęcia nie mam..? Wiemy jednak, iż owa artystka nie przeprowadzi aborcji podczas kolejnego finału WOŚP, Walentynek lub w Dzień Kobiet… Jak szokować – to tylko z pomyjami i chlewem.

Przemysł pogardy i prostoty umysłowej zaprzągł również telewizję do prymitywnej edukacji Polaków. „Publicyści (-stki)” mogą obrażać tych mniej równych, przylepiać im łatki, obrzucać epitetami, szczuć, bezpodstawnie oskarżać i pluć „miłością”, narzucać swoje reguły innym. Oni mogą! Im – nikt nie ma prawa grozić „zwolnieniem”, nikt nie ma prawa ich strofować i upominać…

Prowadząca program Agnieszka Gozdyra chciała, aby Bratkowska skomentowała wypowiedzi Mariana Kowalskiego i odniosła się do jego stosunku wobec kobiet. Feministka od początku jednak zachowywała się w bardzo dziwny sposób… Sprawiała bowiem wrażenie osoby chorej psychicznie, bądź będącej pod wpływem środków, przytępiających percepcję. Jej wypowiedzi były nieskładne, a ona sama sprawiała wrażenie mocno „niedysponowanej”. Wyciągnięto z widowni żonę Kowalskiego, rozpoczęła się rewia na argumenty, rodem z bruku: A w Polsce nie ma gwałtów?!, albo: A katolicy to żon nie biją?!

Koniec końców po programie doszło do z góry zaplanowanej „ustawki”. Feministka Katarzyna Bratkowska napisała, że po programie doszło do awantury. Z widowni miał ją zaatakować sympatyk Kowalskiego…

Dziennikarstwo sięgnęło szpitala psychiatrycznego!

Gościa o wyrazistych poglądach sprowadzono do roli „małpki” i próbowano rozstrzelać na wizji…

Pomocnica prowadzącej dała jednak plamę – cóż, Od wódki rozum krótki

Daleko mi do bycia z Marianem Kowalskim po jednej stronie barykady. Daleko mi, by wyznawać jedną drogę z trzęsącymi się na widok ciepłych posad i pieniążków polskimi narodowcami, których niuanse polityczne nie różnią się od oficjalnego bagna i kupczenia Polską. Jednak jest jedno, co zadziwia. Ów naturszczyk, siedzący na ławce pod blokiem, jest monitorowany i pacyfikowany, by po tym – kiedy już z Ruchem Narodowym zrobił swoje – więcej nie wypłynął!  Dostał przecież swoją niszę w postaci telewizji internetowej, jako „skandalista” dał się przed kamerami opluć  mainstreamowi

Jednym słowem – znów wygrywają korporacje w służbie zakulisowego trzymania narodu za łeb!

Roman Boryczko,

luty 2017

Za: http://www.siemysli.info.ke/

0

Dorota J

Dziennkarz w 3obieg.pl/

209 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758