Almodovar wraca do formy. Melodramat i thriller medyczny w jednym, a nawet elementy czarnej komedii. Wkrótce na dvd.
Tak czułem. Że Tym filmem Almodovar wróci do formy. Ostatnim dobrym filmem byłoWszystko o mojej matce (1999). PóźniejszePorozmawiaj z nią,Złe wychowanie, wreszcie pustyVolver zraziły mnie do niego zupełnie,Przerwanych objęć już nie widziałem, zwyczajnie sobie darowałem. Nie poszedłem też do kina naSkórę, w której żyję, ale film sam do mnie przyszedł, właśnie ukaże się na dvd.Skóra, w której żyję to najlepszy jego obraz od ponad 10 lat.
Gatunkowo mamy tu misz-masz, melodramat, thriller medyczny, kryminał, nawet komedię, opowieść o namiętności, zbrodni i zemście. Antonio Banderas w roli głównej przypomina, że jest dobrym aktorem (zresztą gra w tym filmie musiała być dla niego nie lada przyjemnością, widać to, wraca nią do źródeł). Film jest doskonale skonstruowany i rozegrany. Brak tu pustych czy niepotrzebnych scen i gestów. Po lekturze wywiadów z reżyserem zwracam też uwagę na niemal każdy detal, który się pojawia – wiszący na ścianie obraz, dobrana piosenka – nic tu nie jest przypadkowe. Akcja rozwija się niespiesznie i poznajemy ją nielinearnie. Co jest głównym tematem filmu? Zabawa w Boga – chyba nie. Chyba cierpienie człowieka, który stracił wszystko i na swój sposób próbuje to odzyskać, może perwersyjnie, ale konsekwentnie. Chyba także proces (s)twórczy zaklęty tym razem w chirurgii. Szkoda zdradzać składniki mieszanki, szkoda opowiadać sceny i zwroty akcji – to po prostu trzeba obejrzeć. Napięcie jest godne dzieł Hitchocka, a przy tym to stary dobry Almodovar – ten od Prawa pożądania czy Wysokich obcasów. Moja dziewczyna mówi, że to film o przemianie nieudanego faceta w kobietę idealną – na pewno też, i to bardzo piękne.
A więc, to dzieło precyzyjne (jak skalpel chirurga), dopracowane w najmniejszych szczegółach, suspens (klasyczny, jak i bardzo współczesny zarazem, jeśli pomyślimy o temacie) niespiesznie się rozkręca i szkoda zdradzać akcji w jej nagłych zwrotach (świetna konstrukcja scenariusza). Do skojarzeń dorzuciłbym jeszcze gotycką powieść – Robert w swojej rozległej posiadłości, która równocześnie jest miejscem przeprowadzania genetycznych badań i kliniką (kłania się dr Frankenstein). A więc historia otwiera się poza tym także na wiele interpretacji – etycznych, genderowych, społecznych. Ale mamy też sensacyjną (i erotyczną) intrygę i przyjemność z jej rozwikływania. Bardzo dobrze się to ogląda. Składniki znane z wcześniejszego Almodovara to także motyw podglądactwa. Pojawia się gwałt, ale także ten moralny, na ciele ludzkim jeszcze szerzej. To film doskonały i dlatego już kończę zdradzać jego składniki i możliwe tropy, tę przyjemność zostawiam widzowi. To film, jak zawsze u P.A., przewrotny. Almodovar znajduje w nim nowy sposób na pokazanie swych fascynacji. Polecam bardzo.