Maska PO. POmaska pokazała na czym polega demokracja w wydaniu PO. Na komisji jak na przesłuchaniach bezpieki, zeznania mają być zgodne z oczekiwaniami!
Tak jak dzień 11 listopada nie przyniósł chluby stacji TVN24 (podobnie zresztą jak i innym stacjom), tak dzisiaj należą się jej słowa pochwały za transmisję na żywo z obrad Komisji ds. Unii Europejskiej.
Gdyby nie ta transmisja, to możliwe, że nigdy nie dowiedzielibyśmy się – tym bardziej, nigdy nie uwierzylibyśmy czyimś opowieściom – że … w środku Europy, w państwie, które 22 lata temu weszło na drogę transformacji ustrojowej, nadal kultywowane są najgorsze obyczaje, rodem z państwa totalitarnego, za nic mając sobie zasady demokracji. Oczywiście, to nie wspomniana stacja telewizyjna uświadomiła nam ten fakt – ona tylko pokazywała to, co się działo na sali, w której odbywały się obrady sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej. Rzeczywistymi autorami tego niechlubnego spektaklu byli obecni tam posłowie Platformy Obywatelskiej, m.in. Tomasz Głogowski, Tomasz Piotr Nowak, Andrzej Biernat … no i Agnieszka Pomaska, jako przewodnicząca, na czele. Niektórzy z nich, to bardzo młodzi posłowie, ale bardzo się starali dorównać starym wyjadaczom. Przechodzili samych siebie i zamiast wypowiadać się merytorycznie, woleli poświęcać swój "sejmowy" czas na wygadywanie kompletnych głuPOt w kierunku PiS-owskiej opozycji. Niewątpliwie czuli "moralne" wsparcie ze strony swego ministra spraw zagranicznych, który dawał przykład, pokazując reszcie, jak należy profesjonalnie sączyć jad. A jego inwektywy, najczęściej ubrane w mentorski ton i przystrojone nutką sarkazmu, nikogo już nie dziwią: "Opozycja ma trudności z identyfikowaniem się z państwem, którym nie rządzą". (Pojawiający się od jakiegoś czasu nerwowy tik pod prawym okiem, nie najlepiej świadczy o stanie psychicznym ministra.) Na pomoc partii rządzącej przybyła natychmiast, coraz częściej znana z nieprawdziwych informacji, "Panorama" TVP2, która nie omieszkała ogłosić, że: "Radosław Sikorski bez trudu wybrnął z zarzutów, które formułowała opozycja" – gdy tymczasem on zachował się poniżej wszelkich standardów, m.in. powołując się na zmanipulowany przez premiera Tuska cytat z wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego i komentując:
"Ja chciałbym bronić reputacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To było jego pierwsze ważne wystąpienie na arenie międzynarodowej …",
"Protestuję przeciwko sugerowaniu, że prezydent Lech Kaczyński nie wiedział co mówi …"
Media, także te, które mają ustawowy obowiązek rzetelnego informowania obywateli, zgodnie przemilczały prawdę o tym, co się działo podczas wysłuchania sejmowego ministra spraw zagranicznych. Nie ma w tym słowa przesady, jeśli się powie, że to co zaserwowała dzisiaj przewodnicząca sejmowej komisji do spraw Unii Europejskiej posłom PiS, jest taką przysłowiową pigułką tego, co serwuje Donald Tusk wszystkim Polakom: Nie dopuszczanie do głosu, chamskie odbieranie głosu, zakrzykiwanie i przekręcanie wypowiedzi, wyłączanie mikrofonów … to już norma w wykonaniu przedstawicieli Platformy Obywatelskiej – dobrze znana także z poprzednich komisji. Najprawdopodobniej taki sposób prowadzenia obrad, opiniowania, podejmowania decyzji jest praktykowany we wszystkich komisjach. Wszędzie tam funkcjonuje przecież podobny układ sił i podobni przedstawiciele tej samej partii rządzącej, narzucają swoje zasady. Dlatego też nie mogła zaskoczyć nikogo reakcja kolegi Mirosława Drzewieckiego, posła Andrzeja Biernata, nawiasem mówiąc znanego z kłamstw rozpowszechnianych w mediach na temat stanu zdrowia swego kolegi,
a który, pod koniec obrad, gdy Anna Fotyga zaprotestowała przeciwko próbie zafałszowania wniosków końcowych z obrad komisji przez jej przewodniczącą, wrzasnął: "… zakończmy tą farsę!!!" Trzeba przyznać, że w tym momencie okrzyk ten był w pełni zasadny, gdyż faktycznie, obrady Komisji ds. Unii Europejskiej pod przewodnictwem Agnieszki Pomaski, były farsą … farsą dyskusji, farsą demokracji, świadczącą o marginalizowaniu przez Platformę Obywatelską roli poszczególnych komisji sejmowych i całego Sejmu, zarówno w ich roli kontrolnej, jak i w roli, jaką powinny te instytucje odgrywać, w szeroko rozumianym procesie legislacyjnym. W indolencji, posła Biernata przebił jedynie wiceprzewodniczący komisji, Andrzej Gałażewski, który naciskał, by nie poprawiać – mimo że to zaproponowała Anna Fotyga – kłamliwych tez, którymi miało ostatecznie zakończyć się sprawozdanie z obrad komisji. A uzasadniał w ten sposób:
"… Nie trzeba wpisywać uwag pani Fotygi do konkluzji z obrad komisji, bo … słowa ministra Sikorskiego i tak były stenografowane i nagrywane …"
Tak więc aktualna liderka PO – liderka w bezczelności i manipulacjach, podczas oficjalnych obrad komisji – Agnieszka Pomaska, nawet sobie nie zdawała sprawy, jak bardzo się zagalopowała, gdy prąc, bez względu na wszystko, do zakończenia obrad komisji i nie chcąc poprawić nieprawdziwych konkluzji, rzuciła w stronę jednej z posłanek PiS-u:
"Warto, żeby widzowie zobaczyli o czym mówimy."
Oj, żeby pani Przewodnicząca wiedziała, jak bardzo było warto … że zobaczyli!
Warto też było zobaczyć, jak w trakcie obrad, tchórzliwie uciekał minister Sikorski, najpierw przed odpowiedziami na merytoryczne pytania i później, jak osobiście uciekł, unikając pytań uzupełniających, a które były wręcz konieczne w świetle jego bajań, mających zastąpić odpowiedzi na pytania zasadnicze.
PS. Żeby tego było mało, to popis ignorancji dał również przedstawiciel Biura Legislacyjnego. Otóż obecny tam pan Przemysław Sadoń – prawdopodobnie prawnik – zobowiązany przecież do rozwiewania wątpliwości prawnych, proceduralnych, mogących pojawiać się w trakcie takich obrad, wolał brnąć w jakieś opowieści, powtarzając bezmyślnie to, co wymyśliła przed nim przewodnicząca komisji … – zapominając jednocześnie o analizie prawnej!
Ale cóż: Jaka komisja, jaka przewodnicząca, taki i doradca "prawny"!
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.