Wyrok w sprawie Dukaczewski – Macierewicz jest nie tylko skandaliczny, ale przede wszystkim pozbawiony elementarnej logiki.
Antoni Macierewicz ma zapłacić 2 tys złotych na cel społeczny i przeprosić w prasie byłego szefa WSI za stwierdzenia, że za jego czasów dochodziło tam do nieprawidłowości. Wyrok ten nie może specjalnie dziwić w kraju, którego sądy (przypomnijmy, że środowisko sędziów jest jedynym niepoddanym lustracji) zajmują się ochroną ubeków i rozmaitych agentów, a kary wymierzają tym, którzy – jak Antoni Macierewicz – mają odwagę o tym mówić. Ten wyrok jest nie tylko skandaliczny, niemoralny i niesprawiedliwy. Jest przede wszystkim pozbawiony podstaw logicznych.
Z wyroku wynika bowiem, że nie można przypisywać generałowi Dukaczewskiemu odpowiedzialności czy współodpowiedzialności za to, że gdy ów Dukaczewski był szefem WSI to w instytucji tej dochodziło do nieprawidłowości. Czyli, według sądu, nieprawidłowości w jakiejś instytucji nie obciążają jej szefa. Jest to stwierdzenie tak głupie, że wszelka polemika z nim wydaje się być pozbawiona sensu. Szef właśnie dlatego jest szefem instytucji, że odpowiada za nią i obciążają go wszystkie jej sukcesy, jak i porażki. Tak samo jak premier odpowiedzialny jest za wszystkie wpadki i sukcesy rządu, a marszałek za klęski i zwycięstwa armii.
Niewiele jest mnie w stanie zdziwić w polskim sądzie, ale takiej żenady i takiej głupoty nie widziałem już dawno.