Podczas odsłonięcia we Lwowie pomnika upamiętniającego mord na polskich profesorach doszło do kolejnego „upowskiego” skandalu oraz milczenia polskich elit.
Podczas odsłonięcia we Lwowie pomnika upamiętniającego mord na polskich profesorach doszło do skandalu. Zamazano tożsamość profesorow, nie dopuszczono do głosu ani rodzin pomordowanych, ani niemieckiego autora, który napisał książkę o tej tragedii. Cytat za wpolityce.pl (07.07.2011):
W przygotowanym krótkim tekście przemówienia, którego nie udało mu się wygłosić, Dieter Schenk napisał m.in. :
„Gdy myślę o niemieckich zbrodniach we Lwowie w latach 1941-44, nie mogę spać. Kiedy badałem, dla mojej książki, szczegóły zamordowania polskich profesorów, ich rodzin i przyjaciół, miałem również bezsenne noce. Pisałem głównie dla niemieckiego czytelnika, ponieważ ta brutalna zbrodnia nazistów była w Niemczech prawie nieznana. Chciałem przyczynić się do tego, aby los co najmniej 525 tysięcy pomordowanych w Galicji Wschodniej nie został zapomniany. Zdobyłem dokumentację ale słowa to za mało aby zrozumieć tę zbrodnię, … która była częścią programu wyniszczenia polskiej inteligencji. (…) Jako Niemiec wstydzę się nie tylko za zabijanie niewinnych ludzi ale także i za sądownictwo powojennych Niemiec, które uczyniło wszystko aby mordercy nie ponieśli kary. Kolejny raz naziści udowodnili, że Niemcy z narodu poetów i myślicieli stali się narodem sędziów i katów".
Dalej dowiadujemy się o zakazanym polskim:
Zakazane słowo – „polskich"
W żadnej z publicznych wypowiedzi nie padło określenie „profesorowie polscy". Wszyscy, nawet ks. arcybiskup Mieczysław Mokrzycki podczas homilii w kościele św. Marii Magdaleny, określali rozstrzelanych profesorów jako „lwowskich". Na oryginalne określenie zdobył się Rafał Dutkiewicz, który w swoim przemówieniu powiedział, że byli to „wybitni naukowcy publikujący głównie w języku polskim".
Na odsłanianym pomniku nie było w ogóle żadnej tablicy informującej, komu poświęcone jest to upamiętnienie. Jeszcze rok temu wiceprezydent Wrocławia, Wojciech Adamski, zapewniał mnie o wynegocjowaniu ze stroną ukraińską umieszczenia na projektowanym pomniku tablic (w języku polskim i ukraińskim) z nazwiskami rozstrzelanych osób. Wobec braku zgody strony ukraińskiej na słowo „polskich", osobna tablica miała informować, że jest to pomnik poświęcony „profesorom lwowskim zamordowanym 4 lipca 1941 roku przez nazistów".
Tym razem wiceprezydent Adamski powiedział mi, że nie ma potrzeby umieszczania na pomniku tablicy z nazwiskami, ponieważ stojący wyżej stary pomnik-krzyż wymienia je, „więc po co dublować". A co do informacji, komu poświęcony jest nowy pomnik, to – jak powiedział – toczą się jeszcze negocjacje ze stroną ukraińską i za tydzień lub dwa taka tablica powinna zostać umieszczona – albo osobno, albo na płycie z piaskowca przyklejonej do pomnika.
Więcej na ten temat warto poczytać również tutaj: Słowo "polski" zakazane w ukraińskim Lwowie?
Okazuje się, że ekstremiści, którzy mają wpływ na rządzących zachodnią Urkainą bezkarnie i bez oporu uprawiają antypolską politykę, a polscy politycy nie reagują, milcząc.
Pytanie: czy dyskryminacje Polski i Polaków i fałszowanie polskiej historii oraz niszczenie pamięci ofiarach nie są aktami, których akceptacja nie licuje z godnością prezydenta Wrocławia?
Zdjęcie przedstawia stary pomnik, sprofanowany przez pogrobowców "rezunów", współczesnych nazistów. Napis głosi: 'Smierć Polakom!"
Pomimo ludobójstwa, niszczenia polskiego panstwa i kultury przez totalitaryzmy XX. wieku, problem dyskryminacji, oczerniania, zlych stereotypów na temat Polaków nie zostal w zinstytucjonalizowany sposób podjety. Problem ma nazwe: antypolonizm.