Polak i przed szkodą i po szkodzie…..
Wspomnienia…., coraz więcej wspomnień.
A historia się powtarza.
Przypominam sobie kwiecień 1986, ostatnie dni kwietnia.
Piękne, słoneczne dni i zaraz potem pierwszy maj – jeszcze piękniejszy.
Dostałam z rana telefon – od koleżanki pracującej na lotnisku w Lesznie(Wielkopolska) i porażającą, niewiarygodną wiadomość: "Słuchaj, nad Polskę nadciągnęła chmura radioaktywna, bo na Ukrainie była katastrofa w elektrowni jądrowej. Nie wypuszczaj dzieci na dwór, a jeśli już były, to zabierz je do domu i opłucz dokładnie w wannie, włosy też i sama się też opłucz i nie wychodźcie z domu, pozamykaj wszystkie okna!"
Trwało to trochę, zanim koleżanka wytłumaczyła mi, w czym rzecz – nie wierzyłam: "Jak to, przecież ani w radio, ani w telewizji, ani w gazetach ani słowa…, co Ty opowiadasz? Jaka chmura, piękna pogoda przecież, jaki pył radioaktywny?"
Nie wierzyłam jej do końca, ale, ponieważ nie chciałam ryzykować zdrowiem moich dzieci, zrobilam, jak radziła.
W godzinach przedpołudniowych nasze władze zaplanowały pochód pierwszomajowy, był to rok 1986, a więc już nie było takiego obowiązku uczestniczenia w radosnym pochodzie, niemniej jednak sporo ludzi się wybrało, bo to i pogoda piękna była i zaplanowano atrakcje dla dzieci.
Zauważyłam przez okno idących moich znajomych z dwójką ich małych dzieci – zatrzymałam ich i powiedziałam o rewelacjach, które usłyszałam.
Byli rozbawiemi – co za bzdury opowiadam, przecież gdyby, toby w telewizji coś, albo w radio….
I poszli.
Po kilku dniach okazało się, że to nie były bzdury.
Teraz, gdy wydarza się coś niewiarygodnego – wspominam tamten czas i tamte reakcje znajomych.
Rozmawiałam z nimi zresztą później – przyznali, że gdy słyszelii ode mnie o tego typu sprawach, nie wierzyli, sądzili, że to taka wroga zachodnia propaganda, nie przyjmowali do wiadomości faktów, które w naszych ówczesnych mediach nie istniały, lub były zafałszowywane.
Sporo moich znajomych miało ogólną, mglistą świadomość, że ten PRL to taki byle jaki jest, ale nie przyjmowało do wiadomości, że jest aż tak strasznie.
Było coraz gorzej, coraz trudniej się żyło, ale człowiek jest zwierzęciem przyzwyczajenia – nawet do piekła się można ponoć przyzwyczaić.
"Solidarność" była przecież jeszcze straszniejsza, w ich opinii – siała zamęt, groziła przelewem krwi bratniej, zionęła chęcią zemsty na niewinnych , więc lepiej już ta bieda -przynajmniej jest spokój.
Minęły lata.
Historia się powtarza.
Jeśli media o pewnych faktach nie piszą, nie mówią – to tych faktów po prostu nie ma.
W Smoleńsku, w niewyjaśnionych okolicznościach katastrofy zginęło 97 naszych znakomitych rodaków – cóż, błędy pilotów ….
Błędy szkolenia – winni żołnierze zostaną zdymisjonowani i po sprawie.
Twardy facet, polityk,który zbyt dużo wie i którego nic nie było w stanie złamać, nagle popełnia samobójstwo – cóż, załamał się, zdarza się….
W Wałbrzychu po wykryciu kilku korupcyjnych afer , mieszkańcy wybierają na prezydenta człowieka ze skompromitowanej w tych aferach partii…. – cóż, on może nie będzie korumpował….
Partia się przecież oczyściła.
Pan premier z uroczym umiechem , na tle pięknej ukwieconej zieleni i błękitnego nieba,zapewni nas po raz kolejny o wyoskich standardach, o które on dba, a jakże, i nie dopuści… , bo nie może być tak…, itp, itd….
Media to powtórzą w kilku serwisach i wszystkich stacjach , gazety wydrukują – i po sprawie.
Najważniejszy jest spokój.