Bez kategorii
Like

Siła państwa

09/01/2013
467 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Należę do pokolenia wychowanego w Polsce niepodległej…

0


 Należę do pokolenia wychowanego w Polsce niepodległej, które wiek dojrzały osiągnęło w czasie wojny i które przeszło przez najcięższą próbę wartości ideowej i intelektualnej nie tylko w czasie wojny, ale także i w okresie powojennym.

 

To wychowanie i próby życiowe pozwoliły nam wyrobić jasny pogląd na świat i sprawy polskie.

Wyrazicielami naszej postawy byli podobnie jak za czasów romantyzmu poeci naszego pokolenia Baczyński, Gajcy, Stroiński, Trzebiński, Bojarski i inni, którzy nie przeżyli wojny gdyż w odróżnieniu od wielkich poetów romantyzmu polskiego nie tylko piórem walczyli o Polskę niezawisłą. Niewielu z naszego pokolenia przeżyło wojnę i okres powojennej walki z bolszewicką przemocą, ale ci, którzy przeżyli w znakomitej większości zachowali wierność Niepodległej, a bodajże jedynym niezłomnie wiernym z poetów tego pokolenia lat dwudziestych pozostał Herbert i tylko on jeden przechował prawo do reprezentowania nas.

Pokolenia czasów zaborów były wychowywane w kulcie Polski, jako idei ucieleśniającej wolność, sprawiedliwość, a nade wszystko wiarę i gotowość do największych ofiar wzorem najszlachetniejszych postaci naszej historii.

My mieliśmy już własne państwo, które powinno było realizować marzenia poprzednich pokoleń i niezależnie od stopnia realizacji tych marzeń traktowane było, jako najwyższa wartość godna wszelkich poświęceń. Warto to porównać ze stosunkiem współczesnych pokoleń do państwa zwanego „III Rzeczpospolitą”.

Starano się nadać państwu polskiemu w okresie międzywojennym jak największą siłę materialną, wyrazem tego była między innymi budowa portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego, niestety wybuch wojny nie pozwolił na zakończenie tego dzieła.

„III Rzeczpospolita” istnieje już prawie 24 lata, ale na próżno chcielibyśmy odnotować jakieś dzieło tego państwa na miarę przedsięwzięć przedwojennych.

Przez blisko ćwierć wieku pokoju, a więc okres dłuższy aniżeli ten, którym rozporządzało przedwojenne państwo polskie nie zbudowano własnymi siłami niczego, co będzie można zapisać w polskiej historii, a co miałoby służyć umocnieniu siły państwa.

A przecież potrzeby w tym względzie są wielkie, mimo triumfalnych peanów rządu warszawskiego wleczemy się w ogonie krajów europejskich. W UE słabą pociechą jest fakt, że Bułgaria i Rumunia znajdują się za nami, a przecież warunki startu w 1989 roku mieliśmy nieporównywalnie lepsze aniżeli w 1918 roku.

Wprawdzie spadek po PRL był dość koszmarny i to nawet nie ze względu na nasze zacofanie gospodarcze pogłębione przez dziesięciolecie rządów Jaruzelskiego, któremu nota bene wcale się tego nie wypomina w cieniu sprawy „stanu wojennego” będącego de facto wojną wydaną narodowi polskiemu.

Najgorsze, co odziedziczyliśmy po PRL była powszechna demoralizacja i przekonanie, że władzy wszystko wolno. Ten typ myślenia króluje po dzień dzisiejszy gdyż ma w ręku namacalne dowody opłacalności takiej postawy.

Mimo tych ułomności była szansa na dokonanie zasadniczych zmian w naszym położeniu gospodarczym i politycznym, wymagało to jednak wskazania celów godnych zaangażowania całego społeczeństwa. Takim celem mogło być nadrabianie zaległości w budownictwie mieszkaniowym, odziedziczyliśmy bowiem po PRL deficyt 1,5 miliona mieszkań i do tej pory nie tylko, że go nie nadrobiliśmy, ale wbrew urzędowo optymistycznej statystyce GUS jeszcze powiększyliśmy.

Polską szansą w odróżnieniu od innych krajów z sowieckiego obozu było indywidualne rolnictwo i rzemiosło, ani jedno ani drugie nie tylko, że nie uzyskało wsparcia w swoich możliwościach rozwojowych, ale wręcz przeciwnie od samego początku okresu „transformacji” zostały poddane obstrukcyjnemu reżimowi „schładzania gospodarki”

W dziedzinie przemysłu nie podjęto żadnej próby stworzenia „polskiej specjalności”, na co były możliwości zarówno w przemyśle okrętowym jak i maszyn budowlanych i rolniczych, zamiast tego wprowadzono system totalnej likwidacji przemysłu.

Nawet przyznając, że organizacja polskiej gospodarki odziedziczona po PRL nie odpowiadała wymaganiom współczesnego rynku nie było potrzeby jej likwidowania bez choćby próby przystosowawczej.

Przystąpienie do UE tylko pogłębiło ten proces, zastosowano bowiem redukcyjne limity produkcyjne w stosunku do stanu obniżonego polityką „schładzania koniunktury”. A trzeba nadmienić, że czas przed naszym wstąpieniem do Unii był czasem najwyższej koniunktury gospodarczej, z której skorzystały głównie kraje przystępujące do „dwunastki” jak Hiszpania, Portugalia, a nawet Grecja.  

Można śmiało stwierdzić, że Polska weszła do UE na najgorszych warunkach ze wszystkich krajów członkowskich.

 

Dzisiaj po upływie przeszło dwudziestu lat będzie znacznie trudniej budować silną pozycję gospodarczą Polski, nie jest to jednak niemożliwe, ale wymaga całkowitej przebudowy polskiej państwowości. Trzeba zacząć od tworzenia państwa polskiego według polskich wzorców sięgając do bogatych doświadczeń okresu międzywojennego.. W moim poprzednim artykule pt „Co robić w 2013 roku” zwróciłem uwagę tylko na jeden aspekt budowania siły państwa, a mianowicie na jego zdolność do przeciwstawienia się zaborczym zamiarom naszych sąsiadów.

Te zamiary są ciągle aktualne mimo upływu wieków i dokonania tak wielu zmian w kształcie Europy. Tylko, że forma mogła ulec zmianie, dzisiaj nawet nie trzeba dokonywać fizycznego zaboru, wystarczy sprowadzić kraj do wasalnej roli, co czyni z wielką gorliwością rząd warszawski.

Siła oporu przeciw działaniom zaborczym polega głównie na moralnej postawie narodu i jego świadomości zagrożeń, ale też wymaga odpowiedniej bazy materialnej i dlatego Kazimierz Wielki czynił Polskę „murowaną”. Opowieści o tym, że siła Polski unijnej wywodziła się ze stepów Ukrainy i lasów Litwy należy włożyć między takie „prawdy” bolszewickiej propagandy jak to, że zwycięstwo pod Grunwaldem osiągnięte zostało zawdzięczając pułkom pskowskim i nowogrodzkim.

Obszary „wielkiej Litwy” włączone do Unii stały się rzeczywiście źródłem majątku dla wielkiej magnaterii, głównie niepolskiego pochodzenia i często służyły przeciw Polsce, ale państwo polskie do obrony tych ziem musiało dokładać z dochodów Korony – jak choćby żup solnych, czy pszenicy – sandomierki. Nawet w okresie przedwojennym to co pozostało z Kresów w granicach państwa polskiego wymagało dopłat z dochodów Polski centralnej i zachodniej.

I dzisiaj siłę państwa polskiego musimy tworzyć w tych granicach, jakie nam zafundowano nie pytając nas o zdanie w Jałcie i Poczdamie.

Czy jest na to szansa w obecnym stanie upadku?

Oczywiście, że jest pod warunkiem, że my sami podejmiemy inicjatywę, nawet w tej niewydarzonej UE moglibyśmy odbudować się propagując rynek wolnej wymiany, powszechną deglomerację i związane z tym budownictwo mieszkaniowe, wyprowadzając w całej Europie ludzi z bezdusznych blokowisk do własnych domów oraz upowszechniając spożycie zdrowej, nieskażonej żywności.

W praktyce te rozwiązania spowodowałyby też przyśpieszenie procesu likwidacji obecnego poczwarnego kształtu UE na rzecz rzeczywistej i niezawisłej wspólnoty europejskiej, czego serdecznie życzę wszystkim ludziom dobrej woli w całej Europie.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758