„Mistrzu co to za stacja, bo chyba zaspałem?”
Biedny ten minister Sikorski, co otworzy buzię, to ze wschodu lecą joby.
Po tym jak najbardziej wpływowy białoruski dziennik "Sowietskaja Biełorussija" będący organem administracji prezydenta Białorusi, napisał że:
„szef polskiej dyplomacji zakładał możliwość kontrolowania procesów politycznych w Mińsku, ale boleśnie się pomylił. "Szanujący się dżentelmen w takiej sytuacji przyznałby się do błędu i podał do dymisji" – czytamy w artykule – "ale pan Sikorski kontynuuje swoją politykę””,
dalej dziennik przyrównał Sikorskiego do barona Münchhausena, a także do Bolka i Lolka, oraz stwierdził brak oleju w głowie, była to reakcja na wezwanie aby Łukaszenka brał przykład z Jaruzelskiego, cios przyszedł ze strony, której nasz bohater najmniej się spodziewał. Po białoruskich upokorzeniach głos zabrała Moskwa.
http://redaktor.polskieradio.pl/5/3/Artykul/414856,Media-Sikorski-nie-ma-oleju-w-glowie
karykatura Sikorskiego w białoruskiej gazecie
Oto na Facebooku Dmitrij Rogozin, ambasador Rosji przy NATO opublikował trzy zdjęcia polskiego ministra.
„Obecne i dwa z 1986 roku, z Afganistanu. Jedno z lornetką na piersi, drugie z kałasznikowem. I podpis: "Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych Polski. Ciekawe, ilu naszych zabił?"
I dalej:
„Pod wpisem Rogozina znajduje się kilkadziesiąt komentarzy jego facebookowych znajomych, w ogromnej większości – ostro, czasami wulgarnie, atakujących i ministra, i Polskę”
„Rogozin… reprezentował Federację Rosyjską w rozmowach z Unią Europejską i Litwą nt. tranzytu do Kaliningradu. Jest nie tylko ambasadorem przy NATO, ale też specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji do spraw rozmów na temat tarczy antyrakietowej.
48-letni Rogozin jest powszechnie uważany za najwyżej stojącego pod względem intelektualnym polityka z opcji nacjonalistycznej, mającego przed sobą dużą przyszłość.”
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ambasador-rosji-przy-nato-ciekawe-ilu-naszych-zabi,1,4815569,wiadomosc.html
Oświadczam, że jako obywatel Polski osobiście nie czuję się ostro i wulgarnie atakowany ani przez pana Rogozina ani tym bardziej przez jego przyjaciół.
Pan Sikorski zbiera owoce swojego dyletanctwa politycznego. Ma niewyparzony ryj, brak wyczucia sytuacji i maniery forysia. Jak widać wyraźnie, na wschodzie jego oksfordzkie koneksje mają głęboko w plecach, być może wiedzą coś więcej o tym skrywanym epizodzie ministra.
Uważam, że pan Sikorski jest zakałą polskiej dyplomacji, a ten który przyjdzie po tym bęcwale dyplomatycznym na jego miejsce będzie miał do wykonania olbrzymią pracę. Upłyną lata zanim zatrze się w pamięci postać pana ministra, Jasia Fasoli i barona Münchhausena w jednym. Popieram zdanie białoruskiego dziennikarza, że Ten Który Miał Dorzynać Watahy nie ma oleju w głowie.
Do jego politycznych sukcesów dorzućmy jeszcze olanie go przez sekretarz stanu USA Hillary Clinton, w trakcie oficjalnej wizyty tego gamonia w USA. Nie wiem sam czy jest jakiś kraj, w którym osoba pana ministra wzbudziłaby cieplejsze uczucia?
Może w Korei Północnej, co? Na razie jeszcze tam nie był, a zatem wszystko przed nami. Żeby się tylko nie skończyło III Wojną Światową.
PS. Jak zagraniczni dyplomaci, nawet w świetle raportu komisji Millera, mają traktować osobę polskiego ministra, który już od pierwszego dnia po katastrofie smoleńskiej na lewo i prawo trąbił o naciskach na pilotów przez śp. Lecha Kaczyńskiego? Moim zdaniem patrzą na niego jak na jakiś wybryk natury, jak na wrzód na dupie Polski i Polaków. A mówiąc krótko i po wojskowemu: jak na zaprzańca!