Bez kategorii
Like

Sezonowa praca wakacyjna Łukaszka

13/08/2012
436 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

– Mam rozwiązanie – oświadczyła uradowana mama Łukaszka. – Słyszysz Łukasz, znalazłam rozwiązanie twoich problemów z kieszonkowym! I to tu, w tej gazecie! Jak myślisz, co to jest?

0


– Pewno eutanazja – rzekł Łukaszek z namysłem. Mama dostała spazmów, a kiedy się uspokoiła, to oświadczyła, że chodzi o coś zupełnie innego. I pracę.
– U nas co prawda bezrobocie zostało pokonane, ale pracę mają też ludzie, którzy zupełnie na nią nie zasługują – powiedziała mama. – Podważają legalność struktur, krytykują je na każdym kroku, ale pieniądze biorą. Żuławy hipokryzji! No nic, niedługo wejdzie na rynek pracy następne pokolenie, i Łukasz, ty musisz tam być przed innymi!
– To znaczy? – spytał Łukaszek ostrożnie.
– To znaczy, że możesz rozpocząć już nabijanie swojego stażu pracy podejmując się jakiegoś sezonowego, wakacyjnego zajęcia. I ja nawet wiem jakiego – westchnęła z rozkoszą mama Łukaszka i rzuciła w stronę reszty rodziny:
– Oko wam zbieleje!
Łukaszek zaczął protestować, ale mama była nieugięta. Kazała mu się ubierać, a sama gdzieś zadzwoniła.
Wyszli z domu dziesięć minut później. Pojechali tramwajem do centrum i stanęli przed olbrzymim wieżowcem jednego z nielicznych państwowych gigantów.
– Tu??? – zdumienie Łukaszka nie miało granic. – A co ja niby…
– Sam zobaczysz – przerwała mu mama i wciągnęła do budynku. W recepcji mama powiedziała swoje nazwisko i pani odparła, że dyrektorowie już na nią czekają. Łukaszkowi opadła szczęka.
Wjechali na któreś tam piętro i asystentka zaprowadziła ich do sali konferencyjnej. Czekało już tam trzech panów w garniturach.
– To pani? – spytał jeden z nich. – Słuchamy. Przez telefon mówiła pani, że chodzi o państwową sprawę wielkiej wagi…
– Tak, tak – przytaknęła skwapliwie mama Łukaszka. – To jest rzecz naprawdę wielkiej wagi. Chodzi o państwową posadę. Dla mojego syna – mama Łukaszka wyjęła z torebki egzemplarz "Wiodącego Tytułu Prasowego" i otworzyła go. Był tam artykuł zaczynający się od: "To czysty przypadek, że kolejny syn kolejnego ministra dostał pracę w…"
– Myślę – kontynuowała mama Łukaszka – że mój syn byłby świetną twarzą państwa koncernu.
Pierwszy dyrektor i Łukaszek otwarli usta.
– Co więcej, jego ojciec nic o tym nie wie! – dodała mama wpatrując się uważnie z artykuł.
Drugi dyrektor otworzył usta.
– A teraz… – mama Łukaszka odchyliła się w fotelu z satysfakcją. – Teraz błagajcie go, aby przyjął tę posadę!
Trzeci dyrektor otworzył usta, ale tym razem padły z nich słowa.
– Co to k***a jest?!
Pięć minut później mama Łukaszka wraz z synem była już przed wieżowcem biorąc kurs na dom.
– To nie do wiary! – parskała wściekła mama. – Odmówili! To wręcz niesłychane ilu jeszcze tych renegatów z opozycji ukrywa się po państwowych firmach!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758