Prokuratura ma na tacy podanych członków mafii. W tle nie tylko Lepper! Tusk, Szejnfeld, Pitera, Niesiołowski, Pinior i reszta bolszewii usiłuje to zamieść. Może jednak tym razem to oni zostaną zmieceni.
Od razu powiem, że to na co zwracają uwagę media a także politycy, przytaczając najciekawsze według nich fragmenty rozmowy Władysława Serafina z Władysławem Łukasikiem, to ważne, ale wcale nie najważniejsze wątki, którymi przede wszystkim powinni zająć się dziennikarze śledczy i prokuratura.
Materiał zamieszczony w Internecie jest wielowątkowy, obfitujący w wiele nazw i nazwisk, które mogą być mało znane dla przeciętnego czytelnika. Dlatego chwali się, że w miarę jak pojawiają się te nazwy i nazwiska, to sukcesywnie Redakcja dodaje objaśnienia. Jedyne co mnie zdziwiło – i to bardzo! – że Redakcji nie udało się ustalić (skojarzyć) nazwiska Wojtyła. Tak się jednak złożyło, że akurat niedawno, to właśnie on był jednym z "bohaterów" mojego tekstu związanego z mianowaniem nowego szefa NFZ.
Warto zapoznać się z fragmentami tego tekstu, zwłaszcza z tymi, mówiącymi o wieloletniej znajomości właśnie Andrzeja Wojtyły z Ewą Kopacz, o aferach, także tych odkrytych przez Nieustraszoną POszukiwaczkę Korupcji, Julię Piterę a później "oczywiście" zamiatanych pod dywan oraz o jego roli w powołaniu pani Agnieszki Pachciarz na funkcję prezesa NFZ.
By zrozumieć niektóre kwestie, pojawiające się w nagranej rozmowie, należy domknąć choć na chwilę ten łańcuszek powiązań, znajomości, dodając do kompletu krótką informację sprzed 10 -ciu lat:
" Na powołanie spółki i włączenie do niej związków zawodowych nalegali w 2001 roku Artur Balazs i Andrzej Wojtyła, politycy SKL."
oraz bezcenny – w kontekście działań nie tylko samego pana Artura Balazsa, ale wszystkiego co się działo w sektorze rolnictwa i obok niego – wątek znaleziony na forum.gazeta.pl, gdzie m.in. znajdziemy nawet "kwiatki" ze "słupami"– a których to "słupów" tak wiele pojawiło się w rozmowie Serafina z Łukasikiem:
"Gwardziści Don Arturo
Janiszewski, to przeszłość, ale na najwyższych stołkach są teraz: Mirosław
Mielniczuk były burmistrz Wolina, ten od "korzystnej" wymiany działek. Jako
burmistrz oddał działkę wartą setki tysięcy za bezwartościowy spłachetek ziemi.
W nagrodę został Prezesem jednej z Agencji Rolnych, gzie wykonał interes z HP.
Po dojściu PiSu w nagrodę został dyrektorem zasobu w Biurze Prezesa ANR w
Warszawie. Razem ze Stępniem – Dyrektorem o/t w Szczecinie szykują
kolejny "prezent" dla don Arturo – Stado Ogierów w Łobzie.Najpierw zlikwidowane
jakojako jednostka hodowlana, a następnie przekazana do sprzedaży O/t w
Szczecinie. Tu już kolejny przetarg, cena obniżona o połowę czyli o PONAD 2
MILIONY zł. Jest ponoć chętny – biznesmen spod Gorzowa dla córeczki chce kupić,
tyle, ze na przetargach się nie zjawia. Brak oferentów – przetargi nie odbywają
się. Nieoficjalnie rozmowy w zaciszu gabinetu Stepnia, co zrobić, zeby oddać za
1zł??? A tak naprawdę, na to stado ma ochotę don i jego córunia. I jak zwykle-
zakup przez figurantów( już to nie raz robił mi z ziemią na Wolinie, kiedy to
małorolni chłopi wykładali po kilkadziesiąt tysięcy;))) Tak może on i ma te
250ha na waciki, bo jego prawdziwy majątek jest dobrze ukryty. A gwardziści są
wierni. Don potrafi być wdzięczny wiernym sługom …
Według dziennikarzy "Gazety Wyborczej", jego
luksusowym jachtem pływali m.in. minister Artur Balazs i wicepremier Longin
Komołowski …
Artur Balazs "miał" Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. Powstał on w 1990
roku ze środków finansowych uzyskanych ze sprzedaży darów żywnościowych
przysyłanych przez kraje EWG… Balazs jako minister w rządzie
Mazowieckiego był idealnym kandydatem na szefa Funduszu. Od 1990 roku do 1999 przyznał prawie pół miliarda złotych pomocy … Balazs przetrwał w Funduszu okres rządów SLD-PSL. Jak? – Żył z nami
dobrze. Ale przede wszystkim miał dobre kontakty z Pałacem Prezydenckim, gdy
wprowadził się tam Aleksander Kwaśniewski. Gdybyśmy chcieli mu zrobić krzywdę,
Marek Ungier [szef gabinetu prezydenta] dałby po łapach – opowiada jeden z
polityków SLD. Poza tym Sojuszowi zależało na utrzymaniu w rolnictwie choćby
jednego przyczółka niezależnego od swojego koalicjanta – PSL. I nic nie wskórał
nawet PSL-owski minister rolnictwa Andrzej Śmietanko, który słał monity do
Komisji Europejskiej postulujące wymianę kierownictwa … Nieoczekiwanie po zwycięstwie wyborczym AWS prezesem Funduszu została Danuta Hübner, była szefowa Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Nie przeszkodziło w tym nawet to, że Hübner ma stałą posadę w Genewie. Faktycznie o jej nominacji decydował Artur Balazs … Wtedy też ówczesny minister skarbu Emil Wąsacz podjął decyzję o zmianie statutu
Funduszu. Powstało nowe ciało – kapituła. W jej skład weszli blisko związani z ministrem: Adam Tański, wiceminister skarbu Jacek Ambroziak i sam Artur Balazs. Choć decyzję podjął Wąsacz, odpowiedni wniosek do sądu podpisał… Ambroziak.
Tym samym minister i dwaj członkowie kapituły przejęli kontrolę nad Funduszem. Są przy tym nieodwoływalni – zmiana statutu może nastąpić tylko za ich zgodą, a członkostwo w kapitule wygasa jedynie w dwóch przypadkach: śmierci albo pisemnej rezygnacji. – Majstersztyk – mówiono o tym zabiegu w sejmowych
kuluarach.
W ministerstwie rolnictwa żywa jest anegdota, jak to Balazs, kiedy ze swoją
ekipą wszedł do ministerstwa po odejściu Janiszewskiego, wezwał w nocy kadrową,
aby przygotowała zwolnienia z pracy dla współpracowników byłego ministra. I
postąpił tak nie dlatego, by komuś zrobić przykrość, ależeby pokazać, gdzie
jest władza"
"W 2001 roku ówczesny minister rolnictwa, Artur Balazs, kupował poparcie
związkowców za państwowe pieniądze … Potwierdzają się zarzuty NIK, dotyczące wielomilionowych strat, jakie poniósł Skarb Państwa w wyniku działalności jednej ze spółek Funduszu Składkowego
Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Na powołanie spółki i włączenie do niej związków zawodowych nalegali w 2001 rokuArtur Balazs i Andrzej Wojtyła, politycy SKL"
W tym momencie niezbędne jest zacytowanie odpowiednich fragmentów ze stenogramu ich rozmowy:
"WS: Pokaż…
WŁ: O ten artykuł, że jest słup. Jak chcesz to sobie skopiuj.
WS: Jest słupem… Skąd to, z „Farmera”? …
WŁ: Tak. Twoja branża. To jakiś czas temu było. Ale akurat mi się wzięło, to ci wziąłem. Ale skoro interesujesz się, to ci mówię. Natomiast…. (pukanie do drzwi).
WS: Ale to jest o Maksymiuku, nie? …
WŁ: Nie…
WS: Mięso, mięso, słupy?
WŁ: Co?
WS:Mięso, słupy?
WŁ:Jak mięso, słupy?
WS: Byli nimi bezdomni z dworca kolejowego w Krakowie. Transakcję zrobiono w oparciu o nich. Mięso pozostało w kraju. To jest to?
WŁ: Poczekaj, poczekaj… Elewarr, tak.
WS: To oni mają to samo na łbie co Maksymiuk i Zdunowski? …
WŁ: Masz, ale słup jest słupem.
WS: Ale mięso pozostało w kraju. O to mi chodzi, nie?
WŁ: Bo on pokazuje, że taki typ, taki typ sprawy. Tu jest, tu masz. Zrób sobie kopię jak chcesz.
WS: No, zaraz zrobię. Aaa, rozumiem. Masz rację.
WŁ:Chodziło o typ słupa. Wiesz, że słup tu był, tu słup jest. Oni to wymyślili jako słupa.
WS: Aaa,nie chodzi o mięso, ale o słup. Bo to jest odniesienie do Maksymiuka i Zdunowskiego.
WŁ: Tak, tak, tak jest.
WS: To jest… Kto to pisał? Ten tłuścioch?
WŁ: Chyba tak, nie wiem, nie wiem.
WS: On by się odważył? No tak, on jest naczelnym teraz „Farmera”. On wszystko wie. Jak on się nazywa?
WŁ: Iwanicki. [Faktycznie Radosław Iwański — red.]
…
WS: Ta cała banda…
WŁ: To wszyscy ci teraz awansowali…
WS: Wojtyła…
WOJTYŁA
nie udało nam się ustalić, o kogo chodzi
WŁ: Ci rządzą, to tak…
WS: Niwelowski, Szile, Zagórski, Poślednik, Krzysiek Oksiuta. Ludzie Balazsa."
archiwum.pb.pl/2637286,96862,to-sie-nadaje-do-prasy
Bo uznano, że nie widomo o czym mówią???
No to powspominajmy co się działo, po przejęciu jesienią 2007 roku władzy przez PO. Prześledźmy jedynie same tytuły prasowe.
Najpierw mamy tam hurraoptymistyczne wieści, jak to nowy rząd – w przeciwieństwie do "wiecznie jątrzących nieudaczników" na nowo zdobywa zagraniczne rynki mięsne – przede wszystkim rynek rosyjski:
info.wyborcza.biz/szukaj/gospodarka/mi%C4%99sa+wieprzowego
Następnie sytuacja się "pogarsza", bo ceny mięsa rosną – pogarsza nie wiadomo dla kogo, dla konsumentów tak, ale da producentów – nie! Rozpoczyna się interwencja na rynku! Mięso zostaje sprowadzone także z Irlandii.
"Agencja Rynku Rolnego (ARR) rozpocznie od wtorku sprzedaż 1000 ton półtusz wieprzowych, aby przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi cen mięsa i jego przetworów – poinformowało w poniedziałek biuro prasowe ARR."
info.wyborcza.biz/szukaj/gospodarka/rynek+mi%C4%99sa+wieprzowego
A tu nagle wybucha potężna (choć wyciszana) afera:
Trefny towar rozszedł się po całym kraju. Irlandzka wieprzowina, podejrzana o skażenie dioksynami, mogła trafić nawet do tysiąca sklepów w Polsce – poinformował rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar …
Cały czas do GIS spływają sygnały z setek punktów handlowych, a pracownicy Inspektoratu zabezpieczają w takich miejscach wyroby wieprzowe. Rzecznik zaznaczył jednak, że są to już niewielkie ilości, bo spora część produktów trafiła już do konsumentów. Wyniki badań mięsa sprowadzonego z Irlandii mają być znane najpóźniej w poniedziałek."
wyhacz.gazeta.pl/Wyhacz/1,88542,6056978,Irlandzka_wieprzowina_w_1000_polskich_sklepow.html
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,6040462.html
A więc, w grudniu 2008 roku mamy na terenie Polski setki ton skażonego mięsa, od 2006 roku Głównym Inspektorem Sanitarnym jest "nieznany Redakcji" Andrzej Wojtyła, mięso jest ściagane z rynku, w jemu (chyba) znane miejsca i on musi podjąć decyzję, co dalej z tym mięsem zrobić. Na zdrowy rozum, to powinno ono w całości zostać utylizowane w odpowiednich warunkach i pod ścisłym jego nadzorem! Tymczasem, jak wynika z rozmowy, to co się dzieje? Widzimy gorączkowe poszukiwania na dworcu kolejowym w Krakowie "słupów", niezbędnych do założenia fikcyjnych firm – prawdopodobnie uprawnionych do handlu mięsem (eksport-import) i z uprawnieniami do utylizacji, raczej za granicą!!!
Po załatwieniu "formalności" ściągnięte z rynku mięso (podkreślmy, że ściągnięte od handlowców za darmo, najprawdopodobniej bez zwrotu pieniędzy tym, którzy już za nie zapłacili a wręcz przeciwnie, być może nawet handlowcy musieli ponosić jakieś opłaty i dopłacać np. "na koszty wywozu", "na koszty utylizacji") zostaje tylko formalnie przekazane świeżo założonym firmom słupom, którym "państwo" oczywiście musi zapłacić za "utylizację" za granicą (by uzasadnić zwiększenie kosztów). Tylko że pieniądze przekazywane na konta tych firm dostępne są jedynie Zaradnym Inaczej POmysłodawcom tego "biznesu" – przecież nie "właścicielom" tych firm, czyli bezdomnym z dworca kolejowego!!! Z kolei samo mięso zostaje ponownie rozprowadzone i sprzedane na krajowym rynku poprzez inne firmy słupy – skoro "mięso pozostało w kraju", to nie zgniło na jakiejś hałdzie! Tak więc nastąpiła trzykrotna "przebitka" zysków z tych wszystkich operacji.
Kto zabezpieczał wszystkie te operacje, kto na tym zarobił i dlaczego "populacja" bezdomnych na dworcu kolejowym z pewnością nagle drastycznie się zmniejszyła a za to można było zaobserwować wzmożony ruch "turystyczny" na okolicznych bagnach … – nie jest trudno się dowiedzieć:
Co prawda premier Donald Tusk jeszcze milczy, czekając na instrukcje, ale inne bolszewickie pieski już szczekają, by próbować zagłuszyć i odstraszyć zbliżającą się wielkimi krokami prawdę o nich samych. Najpierw głos w obronie aferzystów dał jeden z bardziej zakłamanych komuchów, Józef Pinior, który już nie jeden raz zdążył swoimi wypowiedziami zhańbić dobre imię nie tylko Wrocławia i "Solidarności", ale i Senatu. Nie dość że zasugerował, że nic się nie stało, to kłamliwie twierdził, że przecież to od PiS-u zaczyna się historia z takim nagrywaniem. Taka wypowiedź świadczy niezbicie, że ten człowiek powinien już dawno temu leczyć nie tylko swoją pamięć, ale głównie powinien leczyć się psychiatrycznie z nienawiści do uczciwych ludzi – zamiast otrzymywać ordery … z rąk innych, podobnych sobie bolszewików, zresztą! Drugiego kandydata kwalifikującego się do takiej samej kuracji nie trzeba specjalnie przedstawiać, gdyż jest to Stefan Niesiołowski. Nazwał on krytykę tego, to co się wydarzyło, "festiwalem hipokryzji" i – podobnie jak jego towarzysz po fachu, Józef Pinior – również kłamliwie usiłował obwiniać wszystkich w koło, byle nie Platformę Obywatelską i swego Ukochanego Wodza!
"Może pogrzebiecie w dokumentach SKOK-ów i ujawnicie, ile zarabia prezes Bierecki? – dodał Niesiołowski. Jego zdaniem rozmówcy nagrani na taśmach PSL są niewiarygodni. – Wszystko to robi wrażenie pseudoafery – dodał."
O występach wprost tryskającej głupotą byłej minister od korupcji (raczej od dorsza) w rządzie Tuska, nie ma co wspominać … Ona także jakoś nie skojarzyła nazwiska Wojtyła, choć nie tak dawno temu udawała, że go kontroluje z racji swoich uprawnień i obowiązków:
Łącząc tamtą aferę z tą nagłośnioną teraz, łatwiej zrozumieć dlaczego tak łatwo różne tego typu sprawy, były wyciszane.
Jednak najdalej w swoim chamstwie i zakłamaniu, posunął się Adam Szejnfeld, który w studiu tv bezczelnie pokrzykiwał na innych rozmówców, niczym nauczyciel na mało pojętnych uczniaków, usiłując z nich robić winnych całego zamieszania. Udając oburzonego, wrzeszczał:
"Jak można nam zarzucać, że my mamy coś z tym wspólnego!"
Wrzaski nie pomogą a poseł Szejnfeld, wraz ze swoimi kolegami, niedługo się dowie, że:
… nie tylko można … ale i trzeba!
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.