Bez kategorii
Like

Sequele, prequele, remaki i dobre filmy.

24/03/2012
388 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Przyznam, że do wszelakiego rodzaju wynalazków filmowych w stylu prequel, sequel czy remake podchodzę jak pies do jeża.

0


Zwykle takie filmy ani w dziesiątej części nie dorównują oryginałowi, na którym żerują. Chwalebne wyjątki są rzadkie. Zwykle są to filmy do razu planowane na kilka części jak na przykład stare Gwiezdne Wojny bo już nowych bez bólu zęba nie da się oglądać. Czasem przypadkowo jak np. cykl filmów o Obcych wychodzi z tego coś dobrego. Za sprawą reżyserów, ktorzy każdą część Obcych potraktowali inaczej. Najczęściej jednak wychodzą z prequeli, sequeli, czy remaków  straszliwe gnioty. Kto widział nową wersję "Tragedii Posejdona" wie o czym mówię. W porównaniu do porywającego wręcz oryginału z 1972 r. nowa wersja to jakieś wielkie nieporozumienie. Ja sam wytrzymałem chyba z pół godziny oglądania. Nie dało się. Po prostu się nie dało tego obejrzeć dalej. Tak więc z taką pewną nieśmiałością przystąpiłem wczoraj do oglądania "The thing" wersji z zeszłego roku. Prequel kultowego, w dobrym znaczeniu tego słowa, filmu z 1982 r. wychodzi z pojedynku z oryginałem na tarczy. Jego autorzy wiedzieli, że będą porównywani więc zostawili smaczki i cytaty dla fanów starej wersji. I to przyznam smaczki poukladane dość zmyślnie. Nie przesadzają z nimi. Jednak każdy je odczyta. Czasem nawet podejmują grę ze starą wersją i puszczają oko do widza. Jak na przykład badanie czy ktoś jest człowiekiem na podstawie plomb w zębach. W starej wersji na podstawie testu krwi. Do tego nie poleźli na łatwiznę. Film jest robiony tradycyjnymi metodami. Nie wylewają się z niego terabajty efektów zrobionych na komputerze. I do końca trzyma w napięciu. Każdy kto widział starą wersję zastanawia się do końca kiedy pojawi się pies, od którego "zaczynała" się, że tak to określę stara wersja. Widać po prostu, że robił ten film ktoś z głową. Do tego ktoś mający szacunek dla wersji z filmu z roku 1982 i zwyczajnie lubiący ten film. Może jest trochę przewidywalny. Ja sam zgadłem chyba z pięć, czy sześć razy kto jest "zarażonym" i już obcym. Jednak cóż jak się widziało chyba z 20 razy starą wersję to żadna sztuka. Oddychając z ulgą, że czasem coś dobrego wychodzi z filmów robionych na kanwie już istniejących mogę Państwu z czystym sercem polecić "The thing" – wersję z roku 2011.

0

frank drebin

Zlosliwy jak go cos wkurzy.

393 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758