Bez kategorii
Like

Sekta strażacka, część 2, ostatnia

22/12/2012
561 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Kiedy pierwsza a zgromadziła się już w auli, pani pedagog zapowiedziała trójkę gości, którzy opowiedzą o sekcie strażackiej. Po czym do uczniów wyszło czterech panów.

0


– Nauczyciel, a nie umie pani liczyć – rzekł z pretensją Łukaszek. – Ja za coś takiego dostałbym niedostatecznego.
Pani pedagog z pasję wpisała mu naganę i policzyła gości jeszcze raz. Dla pewności.
– Zapraszałam trzech – stwierdziła niezadowolona.
– Ja zadzwoniłam po wujka, jest strażakiem – wyjaśniła przewodnicząca klasy, Melissa. – W końcu jeśli jest rozmowa o strażakach, to dobrze, żeby któryś z nich tu był, prawda?
– Co za pomysł!! – krzyknął pierwszy gość, starszy pan i odsunął się z obrzydzeniem od strażaka. – Zapraszać strażaka na rozmowę o strażakach! Czy policja zaprasza bandytę na konferencję o rozbiciu gangu?
– Wypraszam sobie! – odparł wściekle strażak.
– Przedstawiam naszych gości… – zaczęła pani pedagog pokazując kolejno ręką. – To ekspert od strażactwa… To profesor psychologii… A to bloger…
– Dziennikarz internetowy – poprawił ją trzeci gość.
– A czym się to różni? – spytał zaciekawiony okularnik z trzeciej ławki.
– Oprócz na blogu pisuję też w gazecie internetowej – poinformował go życzliwie blo… dziennikarz internetowy.
– Drogie dzieci – przystąpił do ataku ekspert od strażactwa. – Któreś z was napisało, że chce być strażakiem. Nie interesuje nie konkretnie kto, zresztą nie wolno zdradzać wyników tych testów. Ale istnieje poważne niebezpieczeństwo, że nieświadomie podąży ścieżką wiodące na manowce remizy…
– Na razie nie ma tego niebezpieczeństwa, bo Maciej jest za gruby na strażaka – zaśmiała się pani pedagog i upierścienioną dłonią zaryła usta a Gruby Maciek, załamany, ukrył twarz w dłoniach.
– Otóż ci ludzie, którzy szczycą się tak wysokim społecznym zaufaniem, tak naprawdę pod tymi galowymi mundurami kryją ohydne maski podpalaczy!
– Zaraz… Strażacy przecież gaszą… – powiedział niepewnie Sajmon, uczeń na wózku inwalidzkim, a strażak zerwał się i zaczął gwałtownie protestować.
– Niech pan przestanie sączyć dzieciom do głowy te banialuki! – krzyknął blo… dziennikarz internetowy. – Wiele godzin, wiele dni spędziłem w internecie analizując zdjęcia z pożarów! Wszędzie byli strażacy!
– Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że czasami przyjeżdżają po pożarze – zauważył profesor.
– To dla zmyłki, oni nie są tacy głupi… – gorączkował się blo… dziennikarz internetowy.
– To są takie bzdury, że nawet nie wiem jak je prostować – odezwał się słabym głosem strażak.
– Tu nie ma co prostować – odparł brutalnie ekspert. – Niedawno powstała komisja antystrażacka, która opublikowała swój raport. W raporcie tym wykazano bezspornie, że przyczyną wszystkich pożarów są właśnie strażacy! Świadkowie doskonale pamiętają, że kiedy docierali na miejsce zdarzenia, strażacy już tam byli! Są relacje, zdjęcia, filmy!! Wszystko!!!
– Ale zadał pan cios sekcie świętego Floriana! – cieszył się blo… dziennikarz internetowy.
– To nieprawda! – oponował zrozpaczony strażak.
– Oto raport – ekspert zaczął rozdawać uczniom broszurki. Na stronach oprócz testy widniały piękne, kolorowe obrazki strażaków na tle płomieni.
– O! – zauważył Łukaszek. – A ten obrazek to z Batmana! Wiem, bo mam akurat ten zeszyt w domu…
– Oddawaj to – rzekł ze złością ekspert.
– Niedawno byłem na konferencji komendy głównej straży pożarnej – nie poddawał się strażak. – podawano tam ostatnie statystyki dotyczące pożarów. Podpalenia to zaledwie procent… Tyle procent to awarie elektryczne… Tyle procent to zaprószenie ognia… No, polemizujcie ze mną do cholery! Przedstawcie jakieś własne wyliczenia!
– Powiedział "cholera" – skrzywił się z niesmakiem profesor.
– Przecież z tą pana kolorową twórczością nie da się polemizować na poziomie – odparł rozbawiony ekspert.
– Podałem konkretne argumenty – sapał rozzłoszczony strażak.
– Rzucił pan parę cyferek i co, mamy paść na kolana? – zakpił blo… dziennikarz internetowy. – Nadal czekamy na poważne, powtarzam: poważne argumenty!
– Jak zatem wykazałem w raporcie… – zaczął zadowolony ekspert.
– Ten raport to stek kłamstw! – krzyknął strażak. – Ksero z Batmana! Śmiechu warte!
– …przyczyną pożarów są sami strażacy. Ale zapytacie mnie pewno jaki oni mają w tym cel.
– Uwaga, wszyscy pytamy – podpowiedziała cicho pani pedagog i cała pierwsza a zapytała:
– Jaki cel?
– Może ja wyjaśnię – zaofiarował się blo… dziennikarz internetowy. – Otóż sekta świętego Floriana rozkręciła tak zwany biznes strażacki. Namieszali ludziom w głowach tak, że ci za ciężkie pieniądze kupują gadżety, które mają ich chronić przed pożarem! To są niemałe pieniądze, miliardy w skali kraju! Ile dzieci można byłoby za to wyżywić!
Strażak, jak to mawiają leśnicy, zdębiał.
– Jest to pewna odmiana kultu cargo – profesor założył wygodnie nogę na nogę. – Tubylcy nabywają od szamanów, czyli strażaków, złote cielce, które mają ich ochronić przed czerwonym kurem. Najczęściej są to gaśnice, ale nie tylko. Koce, instalacje tryskaczowe… Niektórzy nawet proszek zamknięty w gaśnicy zabierają ze sobą do samochodu, wierząc, że i tam ich ochroni…
– I co dzieci, nadal wierzycie, że strażacy gaszą? – zagadnęła uczniów pani pedagog. Pierwsza a z wahaniem potaknęła głowami.
– Patrzcie, jak zdezinformowali społeczeństwo – sapnął ekspert. – Pokolenia miną, zanim uda się wyplenić ten zabobon.
– To wszystko przez to, że strażacy zawłaszczyli przestrzeń publicznej informacji – pospieszył z wyjaśnieniem profesor. – Eksperci, jakiś konkretny organ musi sformułować jasny i czytelny komunikat. Dusić każde ich kłamstwo w zarodku. Odpowiadać na każdą wrzutkę, każdą zaczepkę. 
– Nie chcieliśmy polemizować z ewidentnymi bzdurami – sumitował się ekspert.
– I oto do czego doszło – profesor pokiwał głową ze smutkiem. – Społeczeństwo nie jest niestety najmądrzejsze, trzeba od razu demaskować ewidentne nieprawdy. Cios za cios! Sztych za sztych! Granat za cegłę!
– Co za zmasowany atak na strażaków! – skarżył się strażak.
– Nie w smak wam prawda! – triumfował blo… dziennikarz internetowy. – Raportu nie obalicie, haha!
– Ten z kserami z Batmana? – spytał ironicznie strażak.
– Czepił się pan tego Batmana jak pijany płotu. Nie ma pan nowych argumentów?
– A co, stary zły?
– Zły, bo stary!
– Pan coś mówił o statystykach przyczyn… – przebiła się przez podniesione głosy dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Tak! – ucieszył się strażak. – Oficjalne statystyki podają jako przyczyny pożarów: podpalenie, ale i zaprószenie, zwarcie…
– Proszę pana, każdy sobie może policzyć na kalkulatorku – przerwał mu blo… dziennikarz internetowy. – Ale proszę o udostępnienie danych wejściowych!
– Zbierane na miejscu każdego pożaru!
– Przez kogo?
– Przez strażaków!
– A to paradne! – blo… dziennikarz internetowy zaczął się głośno śmiać – Sami sobie zbierają dane! Nic dziwnego, że potem te statystyki wyglądają jak wyglądają…
– mój raport jest oparty na prawdziwych profesorach – rzekł z dumą ekspert. – Ale jeśli pan twierdzi, że to pan ma rację, to niech mi pan wytłumaczy jedną rzecz. Jeden maleńki drobiażdżek. Jak to się dzieje, że pożar ledwo wybuchnie, a już ktoś od was kręci się na miejscu? Taka karetka na przykład przyjeżdża po dwóch, trzech godzinach najszybciej. A tu: ledwo się tli a wy już! Proszę mi to wytłumaczyć!
Strażak namyślił się przez chwilę, odchrząknął i zaczął mówić. Rozbudowana sieć remiz, struktury państwowe, struktury ochotnicze, sieć łączności, powiadamianie telefoniczne, procedury, szkolenia, gotowość, dyżury…
– Niech pan nie epatuje społeczeństwa słownictwem technicznym, tylko tłumaczy! – warknął ekspert.
– Istnieje coś takiego jak syndrom wyparcia – zauważył profesor. – To nie ja podpaliłem, samo się podpaliło. Zapaliło się od zwarcia w kabelku. Zapaliło się od niedopałka. To nie ja. Nie, nie.
– Reasumując – rzekł blo… dziennikarz internetowy. – Strażacy to śmierdziele, truciciele, gwałciciele i dusiciele. Mają krew na rękach, łupież na włosach i pot pod pachami. Należałoby ich wykastrować chemicznie aby się już nie mnożyli. No, ale idą święta więc podajmy sobie dłonie i bądźmy razem!
I wyciągnął rękę ku strażakowi.
– Po tym jak mnie tu potraktowano? Nigdy! – wzburzony strażak pokazał środkowy palec i odszedł.
– No i widzicie dzieci – pokiwał pobłażliwie głową profesor. – I wy chcecie być strażakami…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758