HYDE PARK
3

Seksualne Juwenalia w Łodzi

16/05/2013
5324 Wyświetlenia
18 Komentarze
15 minut czytania
Seksualne Juwenalia w Łodzi

Naprawdę na imię miała Kasia, ale przedstawiała się Paloma Greco.  Swoim zachowaniem ustawiła całe najbliższe Juwenalia na Lumumbowie w Łodzi.

0


Pierwszy raz zobaczyłem ją w lutym 94 w klubie studenckim PRETOR. Studiowałem już wtedy 4 rok, byłem żonaty, dzieciaty i od roku już nie mieszkałem w III DS-ie. Zwróciła moją uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze tańczyła jak szalona w klubie gdzie w tym czasie niemal nikt nie tańczył, bo był już post, świeżo po karnawale. Tańczyła obściskując się jednocześnie z dwoma pajacami, ostre całowanki, macanki i takie tam. A po drugie, była zjawiskowo piękna: 21 lat, długie czarne włosy, figura jak z żurnala, ubrana w stylu lat 70-tych w białą prześwitującą haftowaną bluzkę z mankietami i czarne spodnie dzwony (taka była wtedy moda powrotna). Potem wielokrotnie widywałem ją snującą się w szlafroczku po korytarzach, a na wiosnę przesiadającą z piwomurkami przed sklepem. Jej uroda i „swoboda obyczajów” stała się przekleństwem całej męskiej części tego akademika.

 

242603654_b67a1e690c

 

Waletowała tam bowiem, ale w specyficzny sposób: za sex. Była nimfomanką, wchodziła do pokoju chłopaków, mówiła „Jestem Paloma Greco, czy macie wolne łóżko na kilka dni?”, gdy okazało się że tak, oferowała, że za mieszkanie i jedzenie da się bzykać, kiedy tylko gospodarze będą chcieli. Dziwna oferta i każdemu młodemu człowiekowi powinna się zapalić lampka ostrzegawcza, ale ta URODA. Poza tym uderzała głownie do studentów zasiedlających pokoje IV i III pietra, a więc chłopaków z roku pierwszego i drugiego, jeszcze bez wyobraźni, świeżo urwanych z rodzicielskiego łańcucha i często nie posiadających stałych towarzyszek studenckiego życia.

 

Po miesiącu fama się rozeszła, wolne łóżka cudownym sposobem znajdowały się w co drugim pokoju i do Palomy sypały się zaproszenia. Chętnie korzystała z nich, ku krótkiej (jak się okazało) i złowieszczej radości.

 

KONCERT ŻYCZEŃ

 

Te imprezy „specjalne” zaczęła organizować w czasie trwania piątkowych i sobotnich dyskotek, oraz jeszcze długo po nich. Do rana.

 

Koncerty życzeń odbywały się w ten sposób, że Paloma czekała sama w pokoju znajdującym się na końcu korytarza na parterze Pretora (po przeciwnej stronie niż Studenckie Radio „Kiks”), a przed jego drzwiami ustawiała się kolejka chętnych studentów. Każdy wchodzący do pokoju mówił Palomie życzenie, co chciałby, by ona mu zrobiła i…. ona natychmiast to robiła. Po 15-20 minutach wchodził następny w kolejce. Rzecz stała się na tyle słynna, że dyskoteki w III DS. zaczęły się cieszyć niebywałą popularnością wśród młodszych studentów. Natomiast starsi, żonaci lub po prostu z kimś związani uważali, by w tym czasie nie pojawiać się w Pretorze. Nikt z nas bowiem nie chciał plotek na swój temat i insynuacji, że mogliśmy brać udział w tym „Koncercie”.

 

WP_001986

 

Nie trwało to wszystko zbyt długo ale odbiło się echem po całej łodzi, dotarło do dziennikarzy, a zaniepokojone dziewczyny „domowe” zaczęły robić naloty kontrolne swoim chłopcom studiującym w Łodzi.

 

STRACH

 

W Kwietniu wybuchła bomba. Kasia vel Paloma, została zgarnięta przez Policję na pigalaku w Łodzi. Okazało się, że jest poszukiwana, gdyż uciekła z jakiegoś ośrodka w Szczecinie i co najgorsze jest nosicielką wirusa HIV. Jej radosne zeznania przyniosły taki skutek, że Policja skontaktowała się z Rektorem UŁ, a ten wydał polecenie, by wszyscy mężczyźni mieszkający w III Domie Studenckim udali się na wyznaczone badania do Palmy, by ustalić czy się nie zarazili.

 

Administracja „Pretora” postąpiła bardzo zdecydowanie i konkretnie. W holu i przedsionku akademika pojawiła się lista nazwisk wszystkich męskoosobowych mieszkańców, z przypisanym terminem wizyty na testy HIV i ogłoszeniem, że jeśli jakowyś się nie stawi, to zostanie decyzją Rektora natychmiast pozbawiony miejsca w domu studenckim. Jakimkolwiek domu studenckim.

 

Sytuacja wyjątkowo żenująca dla poważnych studentów starszych roczników, odpowiednio już ustatkowanych, gdyż każdy wchodzący mógł przeczytać ich imię i nazwisko w kontekście podejrzenia, że jest nosicielem wirusa HIV. My, mieszkający już w małżeńskich  XI, XIII, Olimpie i nowej XIV mieliśmy z naszych kolegów niezłą polewkę. Natomiast gorzej było jeśli chodzi o chłopaków pierwszego i drugiego roku (zwłaszcza pierwszego) – po pierwsze na ich grupę padł autentyczny STRACH.

 

Przez przypadek byłem świadkiem ich zebrania w tej sprawie. Szliśmy raz wieczorem z grupą znajomych na urodziny kumpla z czwartego roku, wciąż mieszkającego w Pretorze. Na Sali telewizyjnej w połowie trzeciego piętra zgromadziło się kilkunastu amatorów kwaśnych jabłek z pierwszego roku. Zapamiętaliśmy zwłaszcza jedno zdanie z ich burzliwej dyskusji: „Ja na pewno nie, bo ja tylko raz”.

 

Gdy studenci zaczęli jeździć na badania pojawili się dziennikarze. Przyjechała Telewizja Polska z kamerą i całą ekipą, robić reportaż o Palomie Greco, koncercie życzeń i zagrożeniu epidemią HIV na Lumumbowie, a w szczególności na Wydziale Prawa i Administracji (w Pretorze byli zakwaterowani głównie studenci tych kierunków, choć zdarzali się także „germaniści” i ludzie z MAT-FIZ-CHEMu).

 

Nakręcony reportaż poszedł w TVP2 na przełomie kwietnia i maja w Ekspresie Reporterów pod tytułem „Koncert Życzeń”. Szczęściem radiowcy z „Kiksa” ubłagali twórców materiału, by nie podawano jakiego miasta, jakiej uczelni i jakiego dokładnie osiedla studenckiego to wydarzenie dotyczy. Mimo to stało się one głośne na całą Polskę i było dyskutowane w wielu mediach. Aż dziw, że nie przedostało się na zewnątrz, że chodzi o Łódzkie Lumumbowo.

 

„Boso ale w…”

 

Emisja reportażu, która nastąpiła na tydzień-dwa przed Juwenaliami zbiegła się z pierwszymi wynikami testów na HIV. Nikt rzecz jasna nie znał tych wyników, bo były one dyskrecjonalne, ale z akademika zaczęli znikać studenci. Rozeszła się plotka, że zaraziło się 16 osób.

Wszyscy o tym mówili, wszyscy wiedzieli kogo można podejrzewać bardziej, kogo mniej, a kogo w ogóle, pojawiały się „przezabawne” okrzyki na meczach pucharu osiedla w stylu: „Biegaj, biegaj bo może Ci już tylko pół roku życia zostało !”.

 

Juwenalia Łódź

 

 

W tym samym czasie uczestniczyłem jak co roku w posiedzeniu niewielkiej grupy organizatorów „Juwenaliów 94” której przewodniczył Romek Redzej, ówczesny Przewodniczący Rady Osiedla. Jak zwykle tematem narady stało się najpierw hasło i temat tegorocznych Juwenaliów, oraz ich logo.

 

Te z poprzedniego roku było bardzo udane, wykonane przez Grzegorza Zimnickiego, mojego serdecznego kolegę z grupy i wieloletniego sąsiada w akademiorze. Jak pamiętam przedstawiało dwóch księży pochylonych nad chrzcielnicą, w której na małym materacyku wylegiwał się mały diabełek. Podpis pod obrazkiem był „a nie mówiłem, że będzie pływał” co nawiązywało do słynnej wtedy reklamy telewizyjnej puszystych batoników czekoladowych wrzucanych do mleka. Hasłem tamtych wcześniejszych Juwenaliów pasującym do obrazka było „Abrakadabra” , a ułożona piosenka brzmiała: „Czary-mary, hokus-pokus, Juwenalia raz do roku”. Luzik i takie tam… zabawowe.

 

DLOLO

 

Tym razem sprawa była poważniejsza, bo wszyscy mówili o HIV, Palomie Greco i prezerwatywach. Postanowiliśmy zrobić coś edukacyjnego. Grzegorz zaprojektował i wykonał rysunek w stylu graffiti, przedstawiający rękę w wystawionym „fuckiem” i nałożoną na ten palec gumką. Hasłem Juwenalii stało się „Boso ale w…” zaczerpnięte trochę od Grzesiuka. Obrazek trafił na znaczki i na koszulki (jedną taką jeszcze mam w domu). Czy była piosenka? Ot, tego niestety nie pamiętam.

 

Seksualne JAJA

 

Juwenalia 94 okazały się niezwykle udane, z jednej strony nikogo nie raziły wszechobecne prezerwatywy, z drugiej wyjątkowo ludzie woleli się bawić na zewnątrz niż zapoznawać przygodnie i kokosić po pokojach. Osiedle samo w sobie przypominało o możliwych wynikach takich zabawa. Na „Olimpie” wywieszono na kilka pięter wielkie hasło „Chcesz być chora? Idź do Pretora”.  Na pretorze wisiały inne hasełka w stylu „Kwarantanna skończona”, „Strefa wolna od ryzyka” i „Jest już bezpiecznie”. Na Medyku wisiało „U Medyka tryka”. Pojawiały się ulotki pisane łamaną polszczyzną „XIV DS. zaprasza wysokie blondynki na rajdy hippiczne na koniach arabskich” – no po prostu wszystko w ten deseń. Z rzeczy wyjątkowych pamiętam plenerowy koncert grupy DŻEM, który grał bez Ryśka Ridla (leżącego gdzieś na naćpaniu) i robił wolny mikrofon. Były w Pretorze jak zwykle wybory Miss Akademika, których uczestnikami byli poprzebierani za kobiety studenci, była żołnierska grochówka, mecz finałowy piłki nożnej, a na koniec odpalona beczka piwa w okolicznym parku.

 

WP_001990

 

W międzyczasie tradycyjne „piwo u policjanta” czyli śpiewanki na trawce koło paszarni przed „Olimpem”. Z bliską dostawą, bo obok pewien były policjant, chroniony przez kolegów policjantów miał nielegalną hurtownię piw i win prostych („Uśmiech Teściowej”, „Zięciunio”) oraz funkcjonowała tzw „meta przy pompie” (koło warzywniaka), gdzie żule wprawdzie całkiem tanio sprzedawali poukrywane w trawie flaszki, ale niestety prócz zapłaty trzeba było sprzedawcy dać grzdyla – co rzecz jasna nie każdemu pasowało J. Pamietam, też jakąś imprezę na dachu 7-ki, gdzie musieliśmy łapać pijanego kolesia, który koniecznie się chciał rzucić w dół „bo ma brzydką żonę”. Jak zawsze najspokojniejsza była 8-ka, 11-ka i Synapsa. Niestety były to pierwsze Juwenalia bez kina „Studio”, gdzie leciały pół nocy filmy w stylu DKF, które stało na tyłach wspomnianej Synapsy, w zagajniku, i które się kilka miesięcy wcześniej nieszczęśliwie spaliło.

 

Z ciekawostek dodam, że w owych czasach niemal we wszystkich domach studenckich były kluby („Salwator”, „Tygrys”, „Balbina”, „Zaścianek”, „Olimp” „Pretor” itd.) a i oferta gastronomiczna się poprawiła, bo oprócz paszarni i kawiarni w paszarni ruszył Magic Bar z chińskim żarciem.

 

Na pewno nie były to najlepsze moje Juwenalia, nie byłem już wolny jak ptak, a poza tym najlepsze na Lumumbowie są zawsze te pierwsze i drugie, zwłaszcza gdy dopisuje pogoda. Były to jednak jedyne Juwenalia z kluczem, anegdotą, zagrożeniem i pewną tajemnicą dla potomnych. No, impreza niemal o charakterze edukacyjnym. I to seksualnie edukacyjnym. Mam nadzieję przy tym, że plotka o tych 16-tu z Pretora nie była prawdą. Nie wiem. Tak, jak nie wiem jaki los ostatecznie spotkał słynną i piękną Palomę Greco, która zataiła przed całym mrowiem partnerów, że ma HIV.

 

WP_001995

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758