W wielu miejscach na świecie odsłanianie zbyt dużej części ciała, zwłaszcza kobiecego, oznacza uchybienie miejscowej tradycji i religii. O dziwo, tak dzieje się również w krajach, uznawanych za raj seks –turystyki.
Tak jest np. w Tajlandii. Nadmierne osłanianie nóg, ramion godzi w tradycje i religię zarówno wyznawców buddyzmu jak i islamu.
Mimo, że na ulicach Pattayi i (w mniejszym stopniu Phuket) powszechnie można zobaczyć młode Tajki z mężczyznami z całego świata, którzy swobodnie mogłyby być ich ojcami bądździadkami, na plażach Tajlandii nie króluje nagość. Seks turystyka zamykana jest we wnętrzach turystycznych bungalowów i hoteli. Wyjątkiem jest dzielnica rozrywki, np. Walking Street w Pattaya, gdzie można publicznie zobaczyć tancerki w topless tańczące, na rurze.
O takiej swobodzie nie można nawet myśleć w rejonie wysepek Morza Andamańskiego, gdzie jest sporo muzułmanów. Większość nacji szanuje tradycje tubylców. Tajowie muzułmanie szanują świątynie i ołtarzyki buddystów, a Tajowie buddyści proszą turystów o zasłanianie nagości, gdy prowadzą ich do restauracji, w których obsługę stanowią Tajowie- muzułmanie. Najczęściej łamią niepisane zakazy …Niemki i Rosjanki, które wiodą prym w paradowaniu w stroju topless. W myśl zasady: płace i wymagam. No i te reklamy o raju seksualnym …
Znaczenie flagi narodowej w krajach o długiej bądź spektakularnej historii państwowości jest ogromne. Flagi wiesza się na łodziach, na budynkach szkolnych, publicznych.Umieszcza w folderach reklamowych, na ulicach. Od dziecka obywatel danej nacji wychowywany jest w duchu przynależności do określonej grupy i do miejsca narodzin. W duchu tradycji narodowej.
Jak wielkie znaczenie w integracji społeczeństw oznacza świadomość swoich korzeni mogliśmy przekonać się oglądając obrazki królującej w USA flagi narodowej po wydarzeniach z 11 września. Dzisiaj możemy zauważyć na każdej konferencji prasowej wysokich urzędników państwowych w Japonii, którzy –zanim poinformują społeczeństwo o aktualnej sytuacji po tragicznych trzęsieniu ziemi i tsunami – kłaniają się swojej fladze narodowej. W ten sposób wyrażają szacunek do korzeni i szacunek do tradycji.
Po Tragedii Smoleńskiej Polacy kolejny raz dobitnie pokazali, jak ważne także w ich życiu tak naprawdę są oba atrybuty jedności narodowej: tradycja i korzenie. Podczas gdy na całym świecie zrywy poczucia wspólnoty narodowej są traktowane jako siła do pokonania zła, do podniesienia się z klęski, do rozwoju- w Polsce współczesna władza dość szybko uznała ta za objaw wstecznictwa, hamulca w pędzie do …no właśnie.Do czego nam władza każe pędzić w myśl uznania nas godnymi miana społeczeństwa 21 wieku?
Czy aby nie jest to sprytny zabieg kreowania nowego Obywatela świata, dla którego istotą ziemskiego bytu jest „tu i teraz”, „kasa, fura i komóra”? Bez uwzględniania doświadczeń przodków, a więc z dala od narodowej tożsamości i pamięci, z dala od religii –nieodłącznej przez wieki towarzyszki tejże tożsamości. Ale przede wszystkim: w wirtualnym świecie, w którym oprócz wirtualnego pieniądza, kreuje się też wirtualny świat wartości i informacji. Tej ostatniej, opartej na wygodnej ocenie rządzących, ze świadomym odejściem od parytetu prawdy. Informacja jest na wagę złota. Złoto nie jest już parytetem kreacji walut świata, tak jak informacja odeszła od swojej podstawowej wartości; czyli od suchej, często gorzkiej, prawdy.
W tym świecie rodzina, historia własnego narodu i religia- to relikty przeszłości. Godne wyszydzania i zapomnienia.
Ale kiedy patrzymy na jeden z najpotężniejszych krajów świata Japonię, gdy widzimy najwyższych urzędników tego państwa schylających głowy w pokorze i szacunku przed symbolem własnej tożsamości, budzą się wątpliwości, czy ta nasza władza ma rację. A poczucie tożsamości, symbole – to nie jest hamulec i wstecznictwo, ale wspaniała siła rozwoju państwa i społeczeństwa.
Europa wygrała finalnie swoją walkę o Krzyż. Bez udziału polskich władz. Bo jak można wspierać było tą walkę usuwać Krzyż spod Pałacu Prezydenckiego, Wydając zezwolenia na zgromadzenia w tym miejscu dla prześmiewców symboli.
Państwo polskie woli się skupić na stróżowaniu swobody dla mniejszości, ze szczególnym uwzględnieniem, seksualnych. Obrona symboli narodowych czy religijnych to dla nich zagrożenie. Zagrożenie w jedności sprzeciwu wobec panoszeniu się kłamstwa. Bo- jak mówili przodkowie- prawda jak oliwa na wierzch wypływa.. A wtedy biada kłamcom. Dla kłamców skłócone społeczeństwo to plaster miodu. Społeczeństwo się kłóci o imponderabilia, a władza swoje pryncypia załatwia spokojnie. Zgodnie z wolą swoja i różnych zleceniodawców.
Wystarczy ludziom rzucić na pożarcie np.dwa autorytety: taki Rostowski i Balcerowicz. Oni walczyli na argumenty chroniące interesy własne bądź mocodawców. Premier, który przekonywał, że to rozwiązanie jest bardzo korzystne dla przyszłych emerytów przed uchwaleniem ustawy o OFE, po fakcie powiedział dziennikarzom, ze jego rząd nie miał innego wyjścia. Bo zabrakłoby pieniędzy dla dzisiejszych emerytów.
I nie wynik debaty dwóch ekonomistów jest ważny w tej sytuacji, tylko ostatnia konstatacja premiera RP. Który jasno, swoją interpretacją dał sygnał: polskie państwo nie zawaha się wstrzymania wypłaty emerytur swoim Obywatelom. To samo może stać zatem z każdym obowiązkiem państwa wobec obywateli. Gwarancja państwa stanęła w swojej istocie- publicznie zakwestionowana. I co. I NIC! Polacy zawzięcie dyskutowali, kto wygrał debatę telewizyjną. Skłócone skutecznie społeczeństwo nawet nie zauważyło, za publicznie został zakwestionowany niegdysiejszy bastion wiarygodności: poczucie bezpieczeństwa z powodu gwarancji państwa.
Słucham sobie pana Nałęcza, byłego aktywisty PZPR, a obecnego doradcy Prezydenta RP, który w sprawie symboli pamięci narodowej wobec niebywałej Tragedii, jaka był Smoleńsk Anno Domini 2010, mówiącego: „(..), że obawia się "gorszących scen" pod Pałacem Prezydenckim 10 kwietnia.Jednocześnie Nałęcz dziwił się, że Jarosław Kaczyński, co miesiąc przychodzi na chodnik pod Pałac. Według niego to jest żadna tradycja, a jak zmarł Piłsudski, to nie przychodzono co miesiąc pod Belweder. (…)Jarosław Kaczyński ma grób na brata Wawelu, ma też symboliczny grób na Powązkach, a przychodzi co miesiąc na chodnik przed Pałacem Prezydenckim – mówił Nałęcz.”/ I tak sobie myślę, że pan Nałęcz manipuluje świadomością Polaków.
Spotkanie pod Pałacem Prezydenckim jest kompilacją potrzeby demonstracji wielu elementów: pamięci, szacunku wobec tych, którzy nagle odeszli, sprzeciwu przed brakiem poszanowania dla skali wydarzenia –największej przecież w historii Polski utraty elit wskutek smoleńskich wydarzeń. I braku podstawowych atrybutów przyzwoitości i prawdy w sposobie postępowania polskiej władzy i urzędników państwowych, od pierwszych chwil po tym zdarzeniu.
Po publikacji raportu MAK, wobec braku dostępu polskiej Komisji do oryginałów dowodów i zmuszenia do pracy na wynikach prac MAK i rosyjskiej prokuratury, która zapowiedziała, że jej dochodzenie jest zgodne z raportem MAK- nikt nie może mieć wątpliwości, że trzeba walczyć o prawdę, co do przyczyn Katastrofy. Bez walki pozostaniemy społeczeństwem podzielonych na tych, którzy wybrali tzw. święty spokój i resztę, którą świadomość bezczynności polskich władz wobec jawnej, manifestacyjnej kpiny z zasad prowadzenia dochodzeń przyczyn jaką jest raport rosyjskiego MAK-u.
Próba walki o prawdę o Smoleńsku, została zepchnięta przez rząd na tory walki o Krzyż, jako symbolu wiary. Walkę przegraną przez społeczeństwo z władzami państwa. Państwa z ponad tysiącletnią tradycją korzeni chrześcijańskich. Bo władze się świadomie od Krzyża albo odcinały, albo wydawały Go na pastwę prześmiewców.
Jakże to inny obraz od innych. W fazie apogeum demonstracji Kairze, na Palcu Thahrir grupa koptyjskich chrześcijan osłoniła łańcuchem stworzonym z połączonych rąk, modlących się na placu muzułmanów. Nasi buddyjscy przewodnicy w podróży po wyspach Morza Andamańskiego dali nam chusty do okrycia nóg w momencie, w którym wprowadzali nas do restauracji, w której pracowali muzułmanie.
Z szacunku dla tradycji i wspólnych korzeni, wyrastających z ziemi na której wspólnie żyją. I marzę aby 10 kwietnia, kiedy wszyscy ci, dla których tożsamość i pamięć wraz z religią stanowią wartość nie do zbycia – ten szacunek i zrozumieją i uszanują. Wbrew woli tych, którzy za walką z symbolami kryją własny strach przed prawdą i …jednością własnego narodu.