Opinie psychiatrów, których trudno nazywać biegłymi, w niedalekiej stalinowskiej przeszłości były skutecznym narzędziem walki z opozycją polityczna
Mec. Bogdan Borkowski
Jeżeli sąd przedwcześnie i mało przemyślanie uznaje, że oskarżony jest osobą, co do której zachodzi uzasadniona wątpliwość jej poczytalności i wydaje postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów, to taka decyzja może być niesłuszna i Skarb Państwa winien ponieść skutki, w tym również materialne, swoich nieprzemyślanych i ryzykownych decyzji procesowych.
Kiedyś mój przyjaciel zapytał mnie: "Czy sąd może wszystko?". Odpowiedziałem: "Tak. Sąd może wszystko". Czy tak jest w rzeczywistości?
Zgodnie z konstytucyjną zasadą wyrażoną w artykule 178 polskie sądy są niezawisłe. W praktyce oznacza to niezależność sędziów od władzy, opinii publicznej, mediów itd. Sędziowie winni podlegać wyłącznie Konstytucji i ustawom. Słusznie ktoś jednak zauważył, że sędzia nie może być niezawisły od rozumu!
Ostatnio opinię publiczną poruszyła decyzja warszawskiego sądu, który w procesie wytoczonym przez byłego ministra Janusza Kaczmarka Jarosławowi Kaczyńskiemu powołał biegłych psychiatrów dla zbadania stanu zdrowia psychicznego prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Czy sąd mógł i powinien tak postąpić?
Możliwość powołania biegłych psychiatrów dla zbadania stanu zdrowia psychicznego oskarżonego ma formalne oparcie w przepisie artykułu 202 kodeksu postępowania karnego, który w paragrafie 1 stanowi, że "…w celu wydania opinii o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, powołuje co najmniej dwóch biegłych lekarzy psychiatrów…" i w paragrafie 4 tego przepisu stanowi, że "…opinia psychiatrów powinna zawierać stwierdzenia dotyczące zarówno poczytalności oskarżonego w chwili popełnienia czynu, jak i jego aktualnego stanu zdrowia psychicznego oraz zdolności do udziału w postępowaniu, a w razie potrzeby co do okoliczności wymienionych w artykule 93 kodeksu karnego". Przepis ten mówi o możliwości umieszczenia oskarżonego w zakładzie psychiatrycznym.
Niestety, przepisy postępowania karnego nie przewidują możliwości zaskarżenia postanowienia sądu o powołaniu biegłych lekarzy psychiatrów.
Czy decyzja sądu o powołaniu biegłych lekarzy psychiatrów może być zupełnie dowolna?
Oczywiście, że nie może!
Zgodnie z preambułą do ustawy z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego (DzU 111, poz. 535 ze zm.) jest ono fundamentalnym dobrem osobistym człowieka podlegającym ścisłej ochronie. Jest to sfera życia niezwykle intymna, ingerencje w nią zawsze winny cechować szczególna wrażliwość i przemyślane działanie, także wówczas, gdy dotyczą one zachowań organów procesowych wobec oskarżonych związanych z opiniowaniem sądowo-psychiatrycznym w sprawie.
Warto w tym miejscu wskazać na utrwaloną linię orzeczniczą i przytoczyć choćby wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 7 grudnia 2006 roku, w uzasadnieniu którego sąd stwierdził, że "…jeżeli sąd przedwcześnie i mało przemyślanie uznaje, że oskarżony jest osobą, co do której zachodzi uzasadniona wątpliwość jej poczytalności, opierając się na jego niczym nieudokumentowanych wypowiedziach, a tym samym niesprawdzonych okolicznościach (…) co skutkuje wydaniem postanowienia o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów…", to taka decyzja może być niesłuszna i "…Skarb Państwa winien ponieść skutki, w tym również materialne, swych nieprzemyślanych i ryzykownych decyzji procesowych…".
Widzimy zatem, że powoływanie biegłych lekarzy psychiatrów dla zbadania zdrowia psychicznego oskarżonego nie powinno być ani dowolne, ani pochopne, ani przedwczesne. Musi być przez sąd bardzo wnikliwie przemyślana i mieć rzeczywiste podstawy. Inaczej można bowiem wyrządzić człowiekowi niepowetowaną szkodę. Pamiętamy bowiem, że w niedalekiej stalinowskiej przeszłości opinie psychiatrów, których trudno nazywać biegłymi, były narzędziem walki z opozycją polityczną. Niewygodnych opozycjonistów bezpodstawnie okrzykiwano chorymi psychicznie i nawet izolowano w zakładach psychiatrycznych.
Nie wierzę, aby te czasy miały wrócić, ale to od naszej wrażliwości i reakcji zależy, jak będzie.
Często zdarza się bowiem, że ktoś wyraża krzywdzącą opinię o innym człowieku lub grupie ludzi tylko dlatego, że ci myślą i postępują niezgodnie z "linią władzy" prezentowaną w niektórych mediach. Pamiętamy, jak próbowano dyskredytować kobiety demonstrujące swoje przywiązanie do Kościoła i Radia Maryja, nazywając je "moherowymi beretami". Zauważam również, że cechę "dziwności" przypisuje się osobie, która nie ma telefonu komórkowego i konta bankowego. Chętnie poddałoby się ją badaniu psychiatrycznemu właśnie z tego powodu. A może to jest właśnie przejaw normalności i mądrości, że ktoś nieposiadający tych "dobrodziejstw" unika ciągłej inwigilacji.
Tak więc apelują do tych, którzy chcą tak chętnie poddać innych badaniu psychiatrycznemu, aby "włączyli" myślenie
Autor jest prawnikiem, pełnomocnikiem rodziny Krzysztofa Olewnika.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=my&id=my05.txt
-=====================
W sprawach z oskarżenia prywatnego dowodów z ekspertyzy psychiatrycznej się nie przeprowadza
Wiwisekcja na oskarżonym
Z mec. Piotrem Kruszyńskim, karnistą, rozmawia Paulina Jarosińska
Na jakiej podstawie sąd może dopuścić w sprawie karnej dowód z opinii biegłych lekarzy na temat zdrowia psychicznego oskarżonego?
– Musi zachodzić poważna wątpliwość co do stanu zdrowia psychicznego oskarżonego. Ta wątpliwość może dotyczyć stanu psychicznego w chwili czynu – gdyby okazało się, że sprawca był niepoczytalny, to wtedy nie odpowiada karnie. Druga możliwość to zbadanie stanu zdrowia psychicznego w trakcie procesu. Wówczas oskarżony nie może brać udziału w procesie. Jednak w sprawach z oskarżenia prywatnego takich badań się nie przeprowadza, nie stosuje się takich środków.Dlaczego?
– Ponieważ nie jest to przyjemne badanie dla oskarżonego. Nawet jeżeli biegli psychiatrzy nie będą wnioskować o badanie w zamkniętym oddziale, to wiem, że taki test psychiatryczny, choć nigdy przez niego nie przechodziłem, nie jest niczym przyjemnym. Powiedzmy sobie szczerze – dokonywana jest na oskarżonym wiwisekcja. Takie środki stosuje się w sprawach naprawdę poważnych, a nie w sprawach z oskarżenia prywatnego.Czy publiczne przyznanie się do faktu przyjmowania leków (w tym wypadku zapewne środków uspokajających po stracie bliskich w katastrofie lotniczej, co chyba nie jest czymś nad wyraz rzadkim) może stanowić podstawę do wydania decyzji o przeprowadzeniu badań dotyczących zdrowia psychicznego oskarżonego?
– Na pewno nie w takiej sprawie. Zakładając zupełnie hipotetycznie – gdyby pan Jarosław Kaczyński oskarżony był o naprawdę bardzo poważne przestępstwo, to być może wówczas przyznanie się do przyjmowania leków byłoby wystarczające. Ale z drugiej strony, nie popadajmy w przesadę – ciekaw jestem, ile osób nigdy w życiu nie przyjmowało jakichś leków uspokajających, zwłaszcza w chwilach wyjątkowego stresu. W sprawach z oskarżenia prywatnego, które na ogół odznaczają się najniższym stopniem szkodliwości społecznej, gdyby już w ogóle badanie psychiatryczne miało być przeprowadzone, co – powtarzam – jest ewenementem, to tylko wtedy, gdy są bardzo silne przesłanki wskazujące na niepoczytalność oskarżonego.Czy, według Pana, zasadne jest sugerowanie, że ta decyzja sądu ma bardzo silny kontekst polityczny? Uogólniając: podnoszenie, że nasz przeciwnik nie jest do końca zdrowy psychicznie, wydaje się najbardziej nieuczciwą z dróg jego deprecjonowania.
– Nie jestem politykiem, więc nie mogę tej sprawy komentować w kontekście politycznym. Jestem zawsze daleki od takich sądów. Powiem w ten sposób: dziwi mnie po prostu ta decyzja sądu, ponieważ w sprawach z oskarżenia prywatnego nie stosuje się takich środków. Jest to niezwykle rzadkie, a jeśli już występuje, to muszą być ku temu naprawdę poważne podstawy i wątpliwości co do zdrowia psychicznego oskarżonego, a nie tylko mgliste wątpliwości sformułowane w oparciu o publiczne przyznanie się do przyjmowania leków w chwilach, które zapewne dla każdego byłyby niezwykle trudne.Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=po&id=po11.txt
-===============
Sąd Okręgowy w Warszawie dopuścił dowód z opinii biegłych lekarzy dotyczący zdrowia psychicznego Jarosława Kaczyńskiego. Opinia ma rozstrzygnąć, czy prezes Prawa i Sprawiedliwości będzie mógł wziąć udział w postępowaniu karnym wytoczonym mu przez Janusza Kaczmarka, byłego ministra spraw wewnętrznych. Kaczyński złożył już odwołanie od tej decyzji i wniosek o wyłączenie ze sprawy sędziego. Według posłów PiS, cała sprawa może być inicjowana politycznie.Sprawa dotyczy procesu, jaki Janusz Kaczmarek wytoczył prezesowi PiS, który miał nazwać go w jednej ze swych wypowiedzi "uśpionym agentem". Wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie dopuścił opinię biegłych specjalistów w sprawie zdrowia psychicznego Jarosława Kaczyńskiego. Ma ona przesądzić, czy prezes PiS będzie mógł dalej brać udział w postępowaniu. Kaczyński złożył już odwołanie od tej decyzji. – Złożyłem wniosek o wyłączenie ze sprawy sędziego. To bezpodstawna szykana. PO panicznie boi się przegranej w wyborach i stosuje metody z czasów komunistycznej Rosji – komentował wczoraj prezes PiS.
W jego opinii, sprawa ma ewidentnie wydźwięk polityczny. Decyzja widnieje na dokumencie, do którego dotarły media, a który informuje, że "wydano postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii dwóch biegłych lekarzy psychiatrów celem odpowiedzi na pytanie, czy stan zdrowia psychicznego oskarżonego Jarosława Kaczyńskiego pozwala na udział w postępowaniu sądowym". Wojciech Małek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, stwierdził, że z dokumentu nie wynika, czy opinia powstanie na podstawie zebranej przez sąd dokumentacji, czy lekarze przebadają Kaczyńskiego. Wówczas taka opinia musiałby zostać wydana dwa tygodnie po badaniu. Ponadto rzecznik sądu powiedział, że sąd na podstawie informacji prasowych, jak również informacji uzyskanych przez sąd od oskarżonego, a także na bazie dokumentacji lekarskiej uznał, że istnieje podejrzenie, iż oskarżony może nie być w stanie uczestniczyć w rozprawie. – Z tych powodów dopuścił ten dowód. Nie posiadając wiedzy fachowej, sąd chce od biegłych dowiedzieć się, czy istnieje przeszkoda w uczestnictwie oskarżonego w procesie – zaznaczył Małek.
Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, stwierdził wczoraj, że jest zażenowany sprawą. – Tego rodzaju działanie to hucpa. Sąd działa w sposób przekraczający normy obyczajowe. To nie powinno się dziać w wolnym, demokratycznym kraju. Kaczyński w katastrofie smoleńskiej stracił wielu bliskich, to normalne, że w takiej sytuacji lekarz podaje środki uspokajające – powiedział Błaszczak.
Mecenas Piotr Kruszyński w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że nigdy nie spotkał się z podobną sprawą. – Zgodnie z kodeksem postępowania karnego, jeżeli zachodzi rzeczywiście uzasadnione podejrzenie co do stanu zdrowia psychicznego oskarżonego, to oczywiście sąd może zarządzić badanie psychiatryczne. Natomiast w sprawach z oskarżenia prywatnego oskarżyciel może taki wniosek teoretycznie złożyć, jednak ja osobiście nie spotkałem się z tym. Nie ukrywajmy, to nierzadko są sprawy dość błahe. Krótko mówiąc: taka możliwość istnieje, jednakowoż dziwi mnie, że sąd korzysta z takiej możliwości w sprawie o zniesławienie. Nie wiem, co taki dowód miałby przynieść. Oskarżony musi udowodnić, że nie działał wbrew prawu, więc teoretycznie mógłbym zrozumieć, gdyby to Jarosław Kaczyński wnosił o przeprowadzenie takiego dowodu, ale dziwne, że wnosi o to oskarżyciel – skomentował nasz rozmówca.Paulina Jarosińska
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110622&typ=po&id=po11.txt
Minister Sprawiedliwości
Krajowa Rada Sądownictwa
W ostatnich dniach Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wydał postanowienie o dopuszczeniu dowodu opinii dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy mają określić, czy zdrowie psychiczne prezesa PiS, posła na Sejm Jarosława Kaczyńskiego, pozwoli na udział w postępowaniu sądowym. W imieniu członków Stowarzyszenia Godność zrzeszającego na Wybrzeżu byłych działaczy NSZZ "Solidarność" i więźniów politycznych z lat 1980-1989 składamy protest wobec decyzji sędziego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Nigdy na przestrzeni ostatnich 21 lat wolnej Polski wymiar sprawiedliwości nie posłużył się lekarzami psychiatrami do zwalczania działaczy opozycji. Są to metody bolszewickie. To postanowienie jest hańbą dla całego wymiaru sprawiedliwości. Mamy nadzieję, że lekarze psychiatrzy odmówią udziału w tej sądowej farsie. W latach "Solidarności" i po wprowadzeniu stanu wojennego aż do 1989 r. walczyliśmy o Polskę wolną i demokratyczną, w tym o niezależne sądownictwo. Na przestrzeni ostatnich 20 lat zwracaliśmy uwagę rządzącym, że polski wymiar funkcjonuje opieszale, na co wskazują procesy ciągnące się przez dziesiątki lat. W polskim wymiarze funkcjonują nadal sędziowie i prokuratorzy, którzy brali udział w procesach politycznych w PRL. Zajmują nadal wysokie stanowiska zarówno w sądach, jak i prokuraturze, przeciwko czemu protestowaliśmy kilkakrotnie. Ten przypadek powinien obudzić polski Sejm i Senat, by uchwalić takie prawo, które usprawni działanie najgorzej działającego w Unii Europejskiej wymiaru sprawiedliwości. Zwracamy się szczególnie do senatorów wywodzących się z "Solidarności", tj. Bogdana Borusewicza, Zbigniewa Romaszewskiego, Jana Rulewskiego, Piotra Andrzejewskiego z apelem o obronę Jarosława Kaczyńskiego przed znieważaniem przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy. Panowie Senatorowie, pamiętajcie, skąd Wasze korzenie.Stanisław Fudakowski Sekretarz Stowarzyszenia Godność
Czesław Nowak Prezes Stowarzyszenia Godność
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=my&id=my03.txt
-===
Z dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Jacek DytkowskiMichał Kamiński, eurodeputowany, związany obecnie z PJN, w rozesłanym do wszystkich polskich posłów w Parlamencie Europejskim e-mailu odgraża się, że społecznymi inicjatywami o. Tadeusza Rydzyka zajmą się "służby". Jak Pan ocenia tego typu działania?
– Mamy tu do czynienia z jakąś nadgorliwością, która stanowi rodzaj deklaracji ideologicznej. Bo realnie rzecz biorąc, jeśli poseł Michał Kamiński miałby jakieś konkretne zastrzeżenia do o. Tadeusza Rydzyka czy dzieł związanych z Radiem Maryja, to przecież mógłby wystąpić na drogę prawną, ale on straszy bliżej nieokreślonymi służbami. Straszy tak, jakby był ich zwierzchnikiem lub przynajmniej współpracownikiem. Kto to wie? W sumie poseł Michał Kamiński gdzieś zabrnął politycznie i ideowo, jest politykiem niepoważnym i mało wiarygodnym, chyba wielkiej kariery już nie zrobi.Interwencję w imieniu "państwa polskiego" zapowiedział Radosław Sikorski. "Kościół ma zasługi dla Polski, ale Ojciec Dyrektor przekracza granice. Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje" – napisał. Skąd tego typu retoryka u szefa dyplomacji?
– Mam wrażenie, że wielu obecnych polityków wpadło w jakąś manię wielkości i uległo tej samej chorobie niedowartościowania, jaka towarzyszyła naborowi do władz w czasach PRL, gdy stanowiska obsadzano ludźmi niedouczonymi, o dość niskiej kulturze. Gdy poseł lub minister zaczyna się wypowiadać w stylu Ludwika XIV: "państwo to ja", czyli my wyślemy służby, państwo zareaguje itp., to znaczy, że stracił poczucie rzeczywistości, albo mówiąc potocznie, woda sodowa uderzyła mu już do głowy. Niby tak strasznie walczyli z komuną, a okazuje się, że przesiąkli mentalnością małych kacyków. Wygadują, czy wręcz wykrzykują, czego to oni nie zrobią i kim to oni nie są. Naprawdę to jest żałosne.Niedawno Sąd Okręgowy w Toruniu utrzymał w mocy wyrok nakładający na dyrektora Radia Maryja grzywnę w wysokości 3,5 tys. zł za – jak orzeczono – prowadzenie nielegalnej zbiórki publicznej na rzecz m.in. Fundacji Lux Veritatis…
– Na ten wyrok składają się trzy elementy. Po pierwsze, obecne państwo jest w sensie prawnym kontynuacją PRL, a nie odrodzeniem II Rzeczypospolitej, po drugie, wyroki ferowane są pod wpływem nacisków politycznych, choćby politycznej atmosfery, po trzecie w orzekanych wyrokach decydującą rolę odgrywa uznaniowość: sędzia dobiera takie przesłanki (takie przepisy), jakie mu się podobają, i tak je interpretuje, jak mu się podoba. W sumie wyrok jest tak odległy od elementarnego poczucia sprawiedliwości, tak tendencyjny i tak represyjny, że budzi nie tylko sprzeciw, ale zwykłe ludzkie zażenowanie – gdzie tu etos sędziego, który zamiast strzec społecznego dobra, piętnuje je, bo przecież taką ostatecznie wymowę ma ów wyrok.
/…/
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=po&id=po03.txt
—
ZAPRASZAM NA PORTAL
www.kpn-1979.pl
Pozdrawiam
adam, adamslomka1@wp.pl
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.