Podobno usługi prawnicze są już tak drogie, że taniej jest kupić sędziego, niż nająć adwokata.
13.
Przyglądnijmy się bliżej biznesowi Józefa Gąsiora i Mirosława Ewiaka. Tym razem trop wiedzie nas do nieodległego od Gliwic Rybnika.
Miasta, w którym za czasów komuny Józef Gąsior ponoć pełnił służbę jako funkcjonariusz (niezbyt wysokiego stopnia, ale jednak) SB.
Czy z tych czasów datuje się jego znajomość z gliwickim prokuratorem Damianem Sztachelką, o której (zbyt) często napomyka?
Niepozorny oddział PROSPER – BANKU, dzisiaj wchodzący w skład Banku Zachodniego WBK SA w końcu lat 1990 spółce cywilnej Józefa Gąsiora i Mirosława Ewiaka, szumnie nazywającej się Biuro Brokera Finansowego „CARBOTECH POLAND” s.c. udzielił kredytu dyskontowego. Broker przedstawił weksle własne firmy MIKAMA SA.
W sumie było ich pięć, każdy po 100.000- zł!
Blisko pół miliona złotych prawie dwadzieścia lat temu stanowiło olbrzymią fortunę. Jednak, gdy nadszedł termin wykupu weksli przez MIKAMĘ, okazało się, że nici z tego. Firma nie uznała weksli za swoje, w związku z czym bank zwrócił się do wspólników o zwrot wypłaconych wcześniej pieniędzy.
9 czerwca 2000 r., a więc znowu tuż przed wyjazdem w ostatnią podróż przez Mirosława, została zawarta umowa o restrukturyzację spłaty zadłużenia powstałego z tego właśnie tytułu.
Ewiak i Gąsior do spłacenia mieli, bagatela, „tylko” 516.671,34 zł!
Kto stał, po stronie banku, za tą transakcją?
Jaskółki, które przesiadują za oknami niejednej firmy i niejednego mieszkania mówią, że ta sama osoba, która praktycznie w tym samym czasie uruchamiała kredyty dla mafii paliwowej, reprezentowanej również przez mieszkańca Gliwic, Wiesława S., a po wyjściu z więzienia udzielała porad na jednym z finansowych forów (opłacanych, rzecz jasna, przez tego samego Wiesława), czerpiąc z tego tytułu pokaźne tantiemy. Inna sprawa, że czasem bywała skuteczna.
14.
To jednak nie jedyne wyłudzenie, przybierające pozór „dyskonta weksli”. Kolejny poszkodowany bank to BPH w Mysłowicach. Dnia 13 marca 2001 roku Sąd Okręgowy w Katowicach nadał nakazowi zapłaty z dnia 19 stycznia 2001 r. (sgn XIV Ng 1173/00/14) klauzulę wykonalności. Tym razem kwota uzyskana z „dyskonta” weksli wynosiła 2.103.360,- zł!
Ponad dwa miliony złotych!!
Czy dyskontowanie praktycznie nieistniejących weksli to był taki know-how Gąsiora i Ewiaka w owym czasie?
Niestety, nie tylko w owym. Spłacone, lub czasem fałszywe weksle służyły wyłudzaniu kolejnych kwot Kaziewiczowi i Gąsiorowi w późniejszym czasie (do 2013 r. włącznie!). Do tego tematu wrócimy w następnej części.
15.
I wreszcie koniec historii „biznesu” kryminalisty Józefa Gąsiora. 14 lutego 2000 roku Sąd Okręgowy w Katowicach, XIV Wydział Gospodarczy, orzekł, że pozwani Józef Gąsior i Mirosław Ewiak powinni solidarnie uiścić na rzecz Polskich Kolei Państwowych kwotę 724.736,06 zł (sgn XIV GC 2059/99/4).
16.
Udając się w ostatnią podróż życia Mirosław Ewiak był więc dłużnikiem:
1. Prosper Banku na kwotę 516.671,34 zł;
2. BPH SA na kwotę 2.103.360,– zł;
3. PKP na kwotę 724.736,06 zł.
Razem: 3.344.767,40 zł
Do tego za niedługo przybyły kolejne trzy miliony za „Krokodyla”.
17.
Przeliczmy na minimalną płacę. W 2000 roku wynosiła ona 700,- zł brutto. Tak więc zadłużenie wynosiło równowartość 4778,238 minimalnych płac.
Licząc dzisiaj byłoby to 8.027.441,80 zł.
Od 1 stycznia 2015 roku jeszcze więcej – 8.361.918,50 zł (zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 11 września 2014 r. w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2015 r.).
18.
Ewiakowi i Gąsiorowi groził co najmniej komornik. Oczywiste jest, że łącznie posiadane przez nich majątki nie sięgały nawet 5% zadłużenia wyliczonego na podstawie prawomocnych wyroków sądowych przedstawionych powyżej.
Powstaje pytanie, co stało się z tą kasą?
Czy „drzemie” na anonimowym koncie gdzieś w Luksemburgu?
Ale minęło tyle lat, że już dawno pieniądze te ujrzałyby światło dzienne!
Tymczasem Mirosław Ewiak nie dawał znaku życia tak bardzo, że w końcu został uznany prawomocnym orzeczeniem polskiego sądu za zmarłego w 2012 roku (26 października 2012 roku Sąd Rejonowy w Gliwicach wydał postanowienie (I Ns 964/11) uznające Mirka za zmarłego równo o godzinie 24 dnia 16 czerwca 2000 roku.).
Józef Gąsior z kolei za wszelką cenę łapie ochłapy, jakie pozostały mu z tamtych czasów. Tym razem na syna, a wszystko w oparciu o byłego referenta, który w ciągu kilkunastu lat stał się znany w gliwickim półświatku jako „Spaślak”, niedoszłego adwokata Grzegorza Kaziewicza.
19.
Ponad rok temu (18 sierpnia 2013 r.) pisałem o Wojciechu Głowackim, zatrudnionym jako sędzia w gliwickim Sądzie Rejonowym.
https://3obieg.pl/sedzia-cokolwiek-sponsorowany
Okazało się, że tuż przed ostatecznym odwołaniem Grzegorza Kaziewicza z funkcji prezesa SILESIA sp. z o.o. zawarł on umowę notarialną z panem sędzią dotyczącą najmu lokalu mieszkalnego położonego w samym centrum Gliwic.
Zgodnie z aktem notarialnym z dnia 24 kwietnia 2013 roku pan sędzia Wojciech Głowacki najął mieszkanie o powierzchni 88 m kw. wyposażone we wszelkie wygody oraz parking za…. 200 (dwieście!) zł miesięcznie brutto. Na całe pięć lat, czyli do 1 maja 2018 roku. W 2013 roku ceny najmu w podobnej okolicy za podobny metraż były prawie dziesięciokrotnie wyższe!
Co więcej, istnieją dość poważne wątpliwości, co do faktycznego czasu zajmowania lokalu przy ul Barlickiego przez pana sędziego. Lokatorzy, z którymi rozmawiałem, zgodnie twierdzą, że Głowacki był widywany na Barlickiego znacznie wcześniej.
Prawdopodobnie więc umowa notarialna została sporządzona w ostatniej chwili, gdy Grzegorz Kaziewicz mógł jeszcze cokolwiek podpisać w imieniu spółki jako jej prezes.
O tym, ze wspólnicy chcą odwołać Kaziewicza było wiadomo już w październiku 2012 roku. Czy Wojciech Głowacki, sędzia Sądu Rejonowego w Gliwicach, miał tego świadomość? Sprawa była na tyle głośna, że pytanie powyższe wydaje się być całkowicie retoryczne.
20.
Przeglądanie akt, choć zdecydowanie nudne, czasem prowadzi do zaskakujących odkryć.
Oto sędzia Wojciech Głowacki i Grzegorz Kaziewicz zetknęli się już wcześniej.
W sądzie.
c.d.n.
28.12 2014
Jeden komentarz