Dwa miesiące temu napisałam notkę o Tadeuszu Chołdzie, który trafił do więzienia z powodu sporu cywilnego z adwokatem. Dzisiaj kolejna odsłona dramatu – sąd kieruje zdrowego człowieka do psychiatryka.
Przypomnienie – dlaczego Chołda trafił do więzienia?
Agent ubezpieczeniowy, elektronik z wykształcenia, Tadeusz Chołda został pozwany 12 lat temu przez adwokata – właściciela kamienicy o 40 tys. złotych, które kamienicznik rzekomo utracił z powodu nieopuszczenia na czas podnajmowanego przez Chołdę lokalu. Strata nie była wiarygodnie udokumentowana, ale – ponieważ wyrok z powodu błędnych doręczeń sądowych zapadł zaocznie – Chołda był pozbawiony możności obrony swoich praw i wykazania, że to adwokat jest – w świetle całości rozliczeń między stronami – dłużnikiem a nie wierzycielem.
Adwokat sprytnie zabezpieczył swoje interesy. Przystąpił do ataku wszczynając przeciwko Chołdzie kolejne sprawy, a to o rzekome naruszenie miru domowego (też ją wygrał), a to o rzekome ukrywanie majątku, etc. Chołda – jako nieprofesjonalista – był z góry na straconej pozycji. Nie potrafił się bronić przeciwko wątpliwym zarzutom, raz – z tego powodu, że nie posiadał odpowiedniej kompetencji prawnej, dwa – iż adwokat był lepiej postrzegany jako strona sporu wśród kolegów prawników (sędziów i prokuratorów), i na koniec, po trzecie, dlatego, iż nie był już w stanie prowadzić działalności ubezpieczeniowej z dotychczasową sprawnością, gdyż stracił z powodu karalności dobrą opinię w środowisku.
Chołda wyrejestrował działalność gospodarczą i zamierzał zająć się inną dziedziną biznesu. Ku swojemu zdziwieniu został w 2006 roku skazany z art. 300 par. 2 kk, gdyż adwokat z pomocą prokuratury przekonał Sąd, że Chołdzie należały się jeszcze pieniądze z ubezpieczalni, którą reprezentował jako agent, i że celowo zaprzestał prowadzenia działalności gospodarczej, by komornik działający w imieniu mecenasa nie mógł wyegzekwować tych środków. Tadeusz Chołda – szkolony przez lata pracy w firmie, że może wykonywać czynności agencyjne wyłącznie jako przedsiębiorca – nic nie wiedział o tym, by po wyrejestrowaniu działalności gospodarczej miał jeszcze prawo do jakichś prowizji. Bronił się w ten sposób przed Sądem, który mu jednak nie uwierzył. Po tym „sukcesie” prokuratura wytoczyła Chołdzie w grudniu 2007 r. kolejną sprawę o rzekome ukrywanie należnych prowizji w latach 2004-2007, i to mimo tego, że Chołda nie prowadził już żadnych czynności agencyjnych prawie od 6 lat (sic!). Ta kolejna sprawa o ukrywanie majątku trwa do dzisiaj.
Wyrok z 2006 roku (kara 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata) zawierał w swojej treści obowiązek wystawienia przez Chołdę rachunków firmie ubezpieczeniowej, w celu wyegzekwowania rzekomo należnych prowizji, mimo że zaprzestał on pracy na jej rzecz prawie 4, 5 roku wcześniej ani też nie prowadził działalności gospodarczej. Chołda uważał, że nie ma podstaw faktycznych ani prawnych do wystawienia jakichkolwiek rachunków, zresztą Sąd nie określił w wyroku kwoty na którą te rachunki miałyby opiewać. Z tego powodu Chołda – wcześniej wielokrotnie zwracając się do Sądu o potrzebne wyjaśnienia, których nigdy nie otrzymał – ostatecznie żadnego rachunku nie wystawił.
W kwietniu 2010 roku Tadeuszowi Chołdzie odwieszono wyrok nie dając mu możliwości złożenia wyjaśnień przed Sądem, mimo powinności Sądu wynikających z Art. 75 § 2 kk, precyzujących, iż Sąd odwieszając wyrok musi ustalić, czy niewywiązanie się z nałożonych obowiązków przez skazanego miało charakter "uchylania się", a więc zostało zawinione przez osobę skazaną, czy też było następstwem okoliczności od niej niezależnych.
Nie wysłuchując racji skazanego Sąd odwiesił wyrok mimo, że Tadeusz Chołda w czasie posiedzenia sądowego przebywał w szpitalu od 9 dni i przedstawił usprawiedliwienie nieobecności.
Odwieszenie wyroku jest w najwyższym stopniu dziwne, gdyż za plecami Chołdy (nic on o tym nie wiedział) firma ubezpieczeniowa przelała ponad 44 tysięcy złotych domniemanych prowizji Chołdy komornikowi – działającemu na podstawie wniosku adwokata – w związku z jakowąś ugodą w tej sprawie, która została zawarta bezpośrednio między ubezpieczalnią a "pokrzywdzonym" adwokatem. Przelew musiał nastąpić na pewno przed 2009 rokiem. A więc w 2010 roku adwokat był już zaspokojony z wierzytelności, które uznała ubezpieczalnia bez wiedzy Tadeusza Chołdy na mocy tej bezpośredniej ugody z mecenasem. Wobec tego wystawienie przez Chołdę jakiegokolwiek rachunku było całkowicie bezprzedmiotowe. Sąd żądał tej czynności od Chołdy zupełnie zbędnie.
A więc za co siedzi Tadeusz Chołda? Zadaję to pytanie Prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Sędzia Penitencjarny wysyła Chołdę do psychiatryka, mimo że Zakład Karny wystąpił o przedterminowe warunkowe zwolnienie
Zakład Karny wystąpił z wnioskiem o warunkowe przedterminowe zwolnienie skazanego Tadeusza Chołdy. Posiedzenie ma się odbyć jutro, 24 maja.
Tymczasem dzieje się rzecz bardzo dziwna.
W dniu 19 maja Chołdę badają w więzieniu dwaj lekarze psychiatrzy. Nie stwierdzają oni u Chołdy żadnej psychozy, a mimo to oznajmiają, że konieczne jest umieszczenie skazanego na Oddziale Psychiatrycznym Aresztu Śledczego, gdyż przemawiać ma za tym „urojeniowa interpretacja niektórych faktów przez badanego”. Na Oddziale ma się odbywać obserwacja skazanego pod kątem potwierdzania lub wykluczania tych urojeń.
W dniu 20 maja na podstawie opinii biegłych Sędzia Penitencjarny Bogusław Kleszcz wydaje zarządzenie o przetransportowaniu Tadeusza Chołdy na Oddział Psychiatrii Aresztu Śledczego na ul. Montelupich w Krakowie. Dziś rano T. Chołda został – zgodnie z zarządzeniem Sędziego – natychmiast tam przewieziony.
Przeczytajcie uzasadnienie Sedziego Kleszcza.
Zarządzenie SSO Bogusława Kleszcza
Poniżej rozmowa telefoniczna z Tadeuszem Chołdą na 10 minut przed transportem do aresztu na Oddział Psychiatryczny:
O co w tym wszystkim chodzi? Pytania do Prezesów Sądów w Krakowie i sędziów-wizytatorów w krakowskim Sądzie Okręgowym
Wiele wskazuje na to, że Tadeusz Chołda siedzi w więzieniu na skutek rażącego błędu wymiaru sprawiedliwości.
Niezrozumiałe jest – wobec wysoce prawdopodobnej możliwości przedterminowego zwolnienia Tadeusza Chołdy – w jakim celu badano go psychiatrycznie. Nawet gdyby był chory, to Zakład Karny jest do odbywania kary, a nie do leczenia. Chory może być z powodzeniem i w lepszych warunkach diagnozowany i ewentualnie leczony na wolności. Zważyć przecież trzeba, że na Oddziale Psychiatrii Aresztu Śledczego na Montelupich przebywają podejrzani o najcięższe przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, a nie byli agenci ubezpieczeniowi, których jedyną (wątpliwą) winą jest to, że nie wystawili rachunku, przy tym najprawdopodobniej całkowicie zbędnego.
Czy w królewskim mieście Krakowie, gdzie znajduje się m.in. Uniwersytet Jagielloński, psychiatria sądowa upadła już tak nisko, że biegli wypisują skazanym jakieś nieprawdopodobne bzdury o „urojeniowych interpretacjach faktów”, stwierdzając przy tym, że to nie jest psychoza (bo w sposób oczywisty Chołda psychotykiem nie jest). Niech ci psychiatrzy dokonują diagnozy zgodnie z klasyfikacją ICD-10, bo ona obowiązuje w Polsce i jest ścisła, a nie etykietują ludzi przy pomocy zmyślonych kategorii diagnostycznych. Jak ktoś nie jest psychotykiem, to urojeń nie ma. I kropka. Podejrzenie urojeń to zwykły pretekst do podważania wiarygodności osobistej i poddawania "obserwacji", by potem – jednak – stwierdzić "chorobę psychiczną".
Czy ci dyspozycyjni lekarze zamierzają Chołdę faszerować jakimiś psychotropami? Czy biorą odpowiedzialność za szkody na zdrowiu, które spowoduje umieszczenie zdrowego człowieka wśród najcięższych przestępców w areszcie, w tym niektórych rzeczywiście poważnie zaburzonych, nawet jeśli nie psychicznie, to po prostu ciężkich psychopatów?
Z jakich powodów sędzia Kleszcz wykazuje się tak rażącą niekompetencją, aby akceptować oczywiście bzdurne opinie psychiatryczne? A może robi to celowo?
Żądamy wyjaśnień tych kwestii w trybie natychmiastowym przez nadzór wizytacyjny w Sądzie Okręgowym w Krakowie.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedajacych dym). Wspólzałozycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów