Na trzeci tygodnik po „prawej” stronie DO RZECZY lub jak kto woli OD RZECZY nie ma miejsca bez uszczerbku finansowego dla wSieci (soft PiS) i GaPola (hard PiS). Deklarowana „szorstka przyjaźń” (Gmyz) jest nie do utrzymania.
Wygląda na to, że tym razem nie czekano tak długo jak w przypadku Nowego Ekranu (atak dopiero po 3 miesiącach choć wcześniej Darski – Targalski próbował, ale gdzie mu tam do Mistrza). Wnioski zostały wyciągnięte. Nauka o profilaktyce i rozpoznaniu wrogiego elementu robi postępy.
"Wartość publicystyki mierzy się miarą słów i żadne inne atrybuty nie mogą decydować o czyjejś wiarygodności. Publicysta, który poważnie traktuje słowo i chce budować własny wizerunek musi brać pełną odpowiedzialność za to, co napisał przed miesiącem, rokiem czy dziesięcioma laty.
WYBRANE KOMENTARZE A. ŚCIOSA I INNYCH KOMENTATORÓW:
To chyba niewłaściwie sformułowane pytanie, bo publicystyka Cezarego Gmyza broni się doskonale sama i nie muszę "godzić" dokonywanych przez niego wyborów z oceną postaci pana Lisieckiego.
W czasie, gdy naczelny "Rzepy" wypisywał te androny, Cezary Gmyz również był w zespole redakcyjnym i nie dostrzegam w tym żadnej ujmy.
Robił tam doskonałą robotę.
Dostrzegam też, że wśród ludzi tworzących dziś pismo Lisickiego są publicyści, których bardzo cenię, jak Wildstein czy Gmyz. Byłoby absurdem, gdybym oceniał ich dokonania w takim kontekście.
Nowy Car jest zły, ale nie jego bojarzy (przynajmniej nie wszyscy). Lisicki zamiast zrozumieć logikę etapu (odwrócnie ról) i ucałować pierścienie Fratria Brothers (Karnowscy – 20% akcji, SKOK – 80%) szuka buławy u podejrzanej Point Group. By było ciekawiej:
Pan Lisicki uzyskał wsparcie grupy Media Point – taka ciekawostka: Media Point piórem pana Adamskiego została pół roku temu przedstawiona jako firma wiecej niz podejrzana.
Gdzie?
Pan Adamski opisał rzecz w bodaj sierpniowym czy lipcowym Uważam Rze – kierownym wówczas przez dziś jeszcze bardziej "niepokornego" Lisickiego.
MM (n)
Przyznaję, że "zawracanie sobie głowy" postaciami typ Lisickiego nie należy do moich ulubionych zajęć. Tacy ludzie nie mają nic do powiedzenia i są w swoich ocenach równie przewidywalni jak funkcjonariusze ośrodków propagandy. Dlatego czytanie ich wytworów traktuję jako stratę czasu.
Należało jednak przypomnieć myśli tego żurnalisty z dwóch powodów.
Po pierwsze, by uzmysłowić czytelnikom ogrom błędnych ocen i niemoc intelektualną byłego szefa "Rzeczpospolitej".
Po wtóre, bo on i jemy podobni kreują się dziś na "prawicowców i konserwatystów" i chcą korzystać z miana niezależnych dziennikarzy. Nie dlatego, że zasłużyli na to swoją twórczością, ale dlatego, że nagle stali się ofiarami reżimu. Tego samego reżimu, z którym wcześniej chętnie flirtowali.
Na to zafałszowanie nie wolno pozwolić, bo niezależność to nie autonomia wobec wydawcy pisma (jak się niektórym wydaje) ale zdolność do odkrywania prawdy – wbrew stereotypom czy politycznym konotacjom.
To wartość niedostępna dla pana Lisickiego i setek innych żurnalistów.
Czy wam to czegoś przypadkiem nie przypomina?
"Bzdurą jest wypominanie Lisickiemu wypowiedzi sprzed lat, kiedy dziś mówi już co innego. Ewoluował i należy to docenić. Budujmy wspólnotę prawicowo – niepodległościową bez intryg i utarczek wewnętrznych. Inaczej znów przegramy."
Gratuluję!!!
Wzorcowe przykłady sformułowań ONYCH (Gloria Victoribus, NE i okolice) . Tagi zaznaczyłam. Powinno się jeszcze zaczynać od "PRZYJACIELE"!
Anonim
Wątek nowoekranowy
Nie wiem, czy Lisicki ma dziś "większe wątpliwości" i mówiąc szczerze nic mnie to nie obchodzi. Ten pan nigdy nie wrócił do swoich idiotycznych, ahistorycznych wywodów i nigdy nie przyzna się, dlaczego wypisywał wówczas takie dyrdymały.
W tamtym czasie, gdy szalała rosyjska propaganda, gdy opluwano rzeczników prawdy i ofiary Smoleńska, gdy bandycka horda, podpuszczona przez przyjaciół Komorowskiego biła obrońców krzyża – Lisicki nie miał żadnych wątpliwości. Napisał nawet – "nic nie poradzę, że tak myślę".
Ja zatem nic nie poradzę, że gardzę takimi postaciami.
Pogarda
Z dedykacją dla A.S.
Stan tego państwa nie jest wynikiem selekcji i mądrego podziały na My – Oni, lecz właśnie efektem łączenia ze sobą rzeczy nieprzystawalnych – ludzi PRL-u z tradycją Rzeczpospolitej, propagandystów z wolnymi mediami, złodziei z gospodarką rynkową, a zamordystów z mechanizmami demokracji.
Dopóki ten mezalians nie zostanie ukrócony, będziemy mieli "niezależnych konserwatystów" w stylu Lisickiego czy "prawicowców" w rodzaju JKM czy ludzi Nowego Ekranu.
Kto woła dziś o takie "budowanie jedności" – działa na szkodę Polaków i niewiele zrozumiał z doświadczeń ostatnich lat.
Wątek nowoekranowy part 2
Na temat finansowania mediów (w tym "naszych") oraz osób, które za tym stoją należałoby napisać obszerny tekst. Nie wiem wprawdzie, czy byłyby to rzeczy interesujące dla odbiorców tych mediów, ale po takiej publikacji miałbym z pewnością "przerąbane" u wszystkich.
Rozsądek (czy też instynkt samozachowawczy) bierze jednak górę. Można kopać? Tak, ale nie w naszych, nie w najprawdziwszą z najprawdziwych prawicę, której jądrem jest GaPol.
Zwrócę natomiast uwagę, że mój tekst nie dotyczy działań pana Lisickiego jako wydawcy nowego tygodnika, tym bardziej, nie niesie oskarżeń pod adresem tego pisma.
Wyborne. A czemuż to "nie niesie oskarżeń"? Czym się różni Hajdarowicz od Lisieckiego (Point Group) wpolityce.pl/wydarzenia/14632-marek-krol-w-uwazam-rze-o-tygodniku-wprost-pod-nowymi-rzadami-czuje-sie-jakbym-jedyna-corke-oddal-do-burdelu Rozumiem, to dopiero w drugiej odsłonie.
Każdy z obecnych i przyszłych autorów nowego tygodnika podlega tylko jednej weryfikacji – na podstawie tego co napisał, poprzez trafność ocen i głoszonych poglądów. Tak też oceniam pana Lisickiego.
Posłuchajcie ci, którzy ujadacie na tych co piszą obecnie w Urze. Całkowicie się zgadzam z tą częscią opinii Mistrza, bo druga część brzmi tak:
Panowie Wildstein czy Gmyz sami decydują gdzie zamieszczają swoje artykuły i ani mi w głowie weryfikować ich dokonania poprzez fakt, że będzie to tygodnik Lisickiego. Ci publicyści mają swoje nazwiska i markę, na którą rzetelnie zapracowali.
Moja niezależność jest jednak nieco innej próby i byłbym skończonym pyszałkiem, gdybym próbował swoje publikacje zestawiać z tak uznanymi autorami. Nie warto też zapominać, że ci ludzie działają otwarcie w sferze publicznej, łącząc dziennikarstwo z aktywnością w wielu innych obszarach.
Bardzo skromny.
A.S. pisząc "Ci publicyści mają swoje nazwiska i markę, na którą rzetelnie zapracowali."mówi ni mniej ni więcej: "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie". Teraz już wiecie jakie jest KRYTERIUM. W tym świetle stają się bardziej zrozumiałe słowa Gmyza, że kto pójdzie pracować do Urze jest człowiekiem bez honoru. Tylko nieskalani (czy jak kto woli "niepokorni") mogą się, biorąc przy tym ciężkie pieniądze, skutecznie opierać deprywacji.
Proszę zatem pamiętać, że od pięciu lat wszelkiej maści stratedzy i doskonali analitycy życia politycznego (zawsze spod znaku przyjaciół opozycji) powtarzają jak mantrę jedno zaklęcie – jeśli PiS chce sięgnąć po władzę musi zmienić zbyt twardą retorykę i pociągnąć za sobą mityczne centrum. W ten pogląd wpisuje się również opinia jakoby należało wykorzystać wszelkie środowiska (w tym dziennikarskie) do zbudowania "szerokiego spektrum".
Otóż uważam, że nie ma pomysłu bardziej głupiego, błędnego i niebezpiecznego, a każdy kto go głosi zasługuje na miano największego wroga partii Jarosława Kaczyńskiego.
Twarda bezkompromisowa linnia (plus retoryka GaPola) receptą na sukces. A może jednak na polskie getto Panie Aleksandrze? Problem leży gdzie indziej – w traktowaniu Polaków jak bezrozumnego elektoratu, mięsa wyborczego.
Mogę też zrozumieć, że Paweł Lisicki jest/będzie uznany najlepszym pod słońcem redaktorem naczelnym tygodnika z własnym nazwiskiem i w ten sposób jest postrzegany przez przyjaciół.
W niczym nie zmienia to negatywnej oceny publicystyki tego pana. Powtórzę raz jeszcze, że gdyby był to poważny publicysta (za jakiego zapewne się uważa), musiałby wrócić to swoich haniebnych ocen i poddać je weryfikacji.Działając jak obecnie, potwierdza, że ma odbiorców w głębokim poważaniu.
Weryfikacja sposobem na wszystko. Tak jest Panie Pułkowniku !
Ostatni tekst Marka Króla wPolityce:
Nieśmiałe, jak na razie próby zagryzienia nienarodzonego OD RZECZY poprzez uderzenie w Lisieckiego (Point Group). Jak pisałem parę tygodni temu to dopiero początek wojny na "prawicy"… Oj, będzie się lała się dziennikarska "krew". Tu nie chodzi tylko o "rząd dusz" i idące za nim pieniądze – chodzi w ogóle o przetrwanie w warunkach kryzysu. Ktoś musi paść, by kto inny mógł się paść. Klasyka.