Bez kategorii
Like

Schleswig Holstein i grecki tłumacz, część 2, ostatnia

04/10/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Przy ulicy ciągnął się rząd eleganckich domów, weszli do jednego z nich. Widok, który ujrzeli był dość zaskakujący.

0


W elegancko urządzonym salonie było dwóch mężczyzn i kobieta. Kobieta leżała związana na sofie. Jeden mężczyzna, pobity, leżał związany na dywanie. A drugi mężczyzna stał nad nim.
– Widzisz doktorze, mówiłem ci, że mój brat Muhammad jest lepszy – rzekł z satysfakcją Schleswig Holstein i wskazał mężczyznę stojącego nad pobitym. – Poznajcie się, to mój przyjaciel i wspólnik, doktor Verdi.
– Miło mi. Witaj Schleswigu – powiedział ponuro Muhammad Holstein.
– Czy już wiadomo, kto ich napadł? – zapytał doktor Verdi.
– To ja ich napadłem – wyznał Muhammad Holstein.
Zapadła krępująca cisza przerwana rozpaczliwym krzykiem związanej damy:
– Ratunku! Na pomoc! Jeśliście Europejczycy, ratujcie mnie przed tym mordercą!
– Mordercą? – obruszył się Muhammad.
– A co, może to napad rabunkowy? Proponowałam panu okup i nie przyjął go pan!
– ile tego okupu? – zainteresował się Schleswig.
– Piętnaście domów.
Schleswig aż się zakrztusił z wrażenia.
– I nie przyjąłeś???
– Przecież to wszystko w Hiszpanii – wzruszył ramionami Muhammad. – Puste skorupy, rozbabrane budowy. Po co mi to?
– To może pan wyjaśni kto to jest i czemu pan go tak… Hm… Zdefasonował… – zaproponował Verdi.
– Momencik. Schleswigu, pomóż mi z tą panią – Muhammad wskazał damę na sofie. – Nie ma potrzeby, żeby słyszała o czym mówimy.
Razem z bratem dźwignęli ją i przenieśli do sąsiedniego pokoju. W tym czasie pobity zaczepił Verdiego:
– Mówią do pana "doktorze". Pan jest lekarzem?
– Tak.
– Czy mógłby mi pan opatrzyć rany?
– Niestety nie. Patrząc na pana fryzurę, pana ubranie i wnioskując z pana perfum nie łapie się na moją specjalizację.
– Że co??? – pobity był maksymalnie zdumiony.
– Jestem gejatrą – doktor Verdi zaprezentował swoją wizytówkę. "Doktor nauk medycznych Giuseppe Verdi, gejatra, Plac Dobrego Niemca 4". – Zajmuję się tylko homoseksualistami.
– Ale czy to aby nie dyskryminacja?
– No wie pan? Są lekarze od dzieci? Są. S lekarze od starców? Są. Są lekarze od kobiet? Są. Więc w ramach swobody, wolności, równości, demokracji i tolerancji powstała kolejn specjalizacja, aby geje mieli równe prawa…
Urwał, bo do pokoju wrócili bracia Holstein. Muhammad starannie zamknął drzwi i rzekł:
– Teraz mogę wszystko wam wyjaśnić w nadziei, że ty, Schleswigu znajdziesz jakieś rozwiązanie tej sytuacji. Tak, ten tutaj to ten zaginiony grecki tłumacz. Proszę was obu o dyskrecję. Wiadomość, którą wam za chwilę podam, jest ściśle tajna – zrobił dramatyczną pauzę i rzekł:
– Budżet Unii Europejskiej się nie dopina.
Schelswig i Verdi przez chwilę trawili tą informację.
– Nie sądzisz chyba, że pomogę wam znaleźć pieniądze… – zaczął Schleswig.
– Ściśle tajne, a ten tłumacz też to usłyszał… – zaczął jednocześnie Verdi.
Muhammad przerwał im gestem.
– Nie, nie. Z problemem pieniędzy sobie poradzimy. A on oczywiście o wszystkim już wie. To z tą grecką świnią jest największy problem. Z nimi wszystkimi jest problem. Te greckie łajzy miały na nas pracować! – krzyknął w nagłym gniewie. – I co?! Przetracili całą kasę a efektów nie ma!! Więc… – uspokoił się nieco. – Więc Unia postanowiła, że spłacą swój dług oddając część swoich wysp.
Grek zajęczał i zaczął coś bredzić o niepodległości.
– Milcz, ty… – Muhammad szturchnął go butem. – Trzeba było pomyśleć wcześniej, zanim zaczęliście sobie wypłacać piętnaste pensje.
– No dobrze, ale co on ma z tym wspólnego? – spytał zdezorientowany Verdi.
– Pan Akropol Feta jest tłumaczem i tłumaczy na grecki traktaty unijne – uśmiechnął się Muhammad. – Wiedzieliśmy, że nie możemy ot tak zażądać od Grecji tych wysp, więc wsadziliśmy odpowiedni zapis do traktatu o długości firan w budynkach użyteczności publicznej. Ale ta świnia znalazła rzecz jasna ten zapis i przy tłumaczeniu podkreśliła go na czerwono. W Grecji zorientowali się w mig. Jest straszne wrzenie, Sytuacja międzynarodowa napięta, budżetowi grozi katastrofa, a to wszystko, to przez tego tu…
– To przez was! – zapiszczał pan Feta i zręcznym skrętem tułowia uchylił się przed butem Muhammada.
– Hmmm… – zastanowił się Schleswig. – Sprawa nie jest łatwa, ale wydaje mi się, że widzę rozwiązanie. Po pierwsze, ten zapis musicie włożyć do zupełnie innego traktatu. Wtedy budżet się dopnie. Po drugie, traktat musi tłumaczyć ktoś inny. Pan Feta zostanie zwolniony ze stanowiska na skutek urazów zdrowotnych po ciężkim pobiciu.
– Ale ja nie jestem ciężko pobity – zaprotestował Grek.
– Jeszcze nie – wyjaśnił mu Muhammad.
– No dobrze, ale co zrobicie z policją? – zaniepokoił się Verdi. – Przecież on to zaraz zgłosi!
– Nikt mu nie uwierzy – machnął ręką Schleswig. – W tym kraju Grecy mają już zerową wiarygodność. Ale dochodzenie, tak… Zróbmy tak. Doktorze, wracamy do domu. Muhammad, dokończ swoje sprawy z panem tłumaczem, a po wyjściu zadzwoń łaskawie po policję. Policja kiedy się tu zjawi, to naturalnie nie będzie umiała się w tym połapać i poprosi o konsultacje mnie.
– I ty rzecz jasna odmówisz – odetchnął z ulgą Muhammad. – Sprawa pozostanie nierozwiązana…
– Ja się zgodzę – zaskoczył go Schleswig. – Oczywiście odpłatnie. Przedstawię im odpowiednie fakty w odpowiednim świetle, a nieodpowiednie fakty pominę. I już.
– Policja się zorientuje! – wołał Grek chociaż sam w to nie wierzył.
– Wątpię – skrzywił się Schleswig. – Jak zwykle podam, że byli to Polacy.
– I to zadziała? – spytał Verdi.
– Do tej pory zawsze działało. Bo nie wiem, czy wam mówiłem, ale najparadniejsze to jest to… – Schleswig Holstein zaczął się śmiać – że Polacy za każdym razem się przyznają! I przepraszają!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758