WARTOŚCI
Like

Dzisiaj samuraj, a jutro ronin?

26/01/2014
1464 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Dzisiaj samuraj, a jutro ronin?

Szczerze mówiąc niewiele zmieniło się od czasów Passenta, czy Deutera w tej materii. Dziennikarze, ci rzetelni, lądują w pokrzywach i idą w odstawkę, a w ich miejsce wskakują, niczym komandosi, użyteczne dziwolągi z nadania, poprzez koneksje lub z  partyjnego klucza. O ich wizerunek fizyczny dbają sztaby stylistek i stylistów, a o ich wnętrze (jeżeli je mają) partia, której wsparcie odczuwają aż do kolejnych wyborów, no chyba, że sprzeniewierzą się w jakiś sposób swoim mocodawcom, macierzystym redakcjom, osobliwie… producentom, wtedy marny ich los, dostają bolesnej obstrukcji i to tej najgorszej wersji – niczym Paździoch z Kiepskich.                 Bywa również tak, że ich bezczelność sięga zenitu, wtedy stają się niebezpiecznie samowystarczalni, mając gotowy plan na przyszłość i […]

0


ronin-00-1

Szczerze mówiąc niewiele zmieniło się od czasów Passenta, czy Deutera w tej materii. Dziennikarze, ci rzetelni, lądują w pokrzywach i idą w odstawkę, a w ich miejsce wskakują, niczym komandosi, użyteczne dziwolągi z nadania, poprzez koneksje lub z  partyjnego klucza.

O ich wizerunek fizyczny dbają sztaby stylistek i stylistów, a o ich wnętrze (jeżeli je mają) partia, której wsparcie odczuwają aż do kolejnych wyborów, no chyba, że sprzeniewierzą się w jakiś sposób swoim mocodawcom, macierzystym redakcjom, osobliwie… producentom, wtedy marny ich los, dostają bolesnej obstrukcji i to tej najgorszej wersji – niczym Paździoch z Kiepskich.

                Bywa również tak, że ich bezczelność sięga zenitu, wtedy stają się niebezpiecznie samowystarczalni, mając gotowy plan na przyszłość i zabezpieczenie. I tak oto dochodzimy do portalu parówkowego o dźwięcznej nazwie, chociaż  ta powinna być adekwatną do znanego serialu pt. „Na Wspólnej” – i już widzę zacietrzewioną minę Cejrowskiego, który oczywiście ma rację twierdząc, że w języku Ojczystym tytuł ten powinien brzmieć „Przy Wspólnej”.

              Poziom nienawiści tego medium w stosunku do wszystkiego, co odmienne i kojarzące się z tzw. „prawicowością” jest iście zadziwiające, by nie rzec obsesyjne. Cóż, takie czasy i ludzie, którzy swoją naiwnością i interesownością potrafią zatruć miliony, nawet nieświadomie wtedy, gdy na namacalne dowody ich destrukcyjnych działań, natykamy każdego dnia. Nie przeszkadza im masowa eutanazja narodu rękoma swoich idoli, oni są ponad takie drobiazgi. Użyteczni idioci, czy naćpani aparatczycy systemu? Cóż, jak zawsze w takich przypadkach… niepotrzebne należy skreślić.

                    Ponieważ i wybór był marny, jasnym jest, że ich działalność jest szkodliwą. Oni jeszcze o tym nie wiedzą, służą ślepo swojemu panu – samurajowie polskich mediów.

            Mając świadomość tego, że ich pozorna władza właśnie się kończy, cudem będzie, jeżeli nie podzielą losu dziennikarzy ukraińskich, czy sowieckich. Ostatkiem sił jeszcze  kąsają, choć zamiast zębów, mają czarne pieńki – fuj.  Ludzie dla nich to bezkształtna masa – tłuszcza, która poddaje się sterowaniu, jak kierowany radiem chiński samochodzik lub model śmigłowca na prąd.

Rażą ich obsceniczne okładki czasopism, gdzie przedstawiani są w dwuznacznych pozach lub w mundurach na przemian ss-mańskich, lub czekisty. Jakaż to dla nich obraza, chociaż chwilę wcześniej robili dokładnie to samo w odniesieniu do osób duchownych, uznanych autorytetów,  o które w tym kraju coraz trudniej. Ktoś być może się obruszy na te słowa, jednak warto przyjąć to za fakt – autorytet z celebrytą ma tyle wspólnego, co urojona ciąża u kanarka, który połknął swoje własne… jajo.

                    Czasami szkoda mi tych znanych i uznanych, którym przeszkadza brudne biurko, źle wykonana praca przez bliźniego, wobec którego używa się knajackich wyrażeń, żal mi nawet tych, którzy pomimo tego, że zakładając się o radykalne zmiany, chwilę później,  wobec przegranej, wycofują się zeń, udając idiotę ( co specjalnie trudno im nie przychodzi). Nie trzeba być Einsteinem, aby wpaść na to, że jutro ci znani i uznani zostaną… roninami – „szczekaczkami” bez pana, a tacy zwykle marnie kończą, gdy w miejsce dawnego „udzielnego władcy” przychodzi nowy wraz z inną, radykalną świtą. I co? I mechanizm powtarza się, jak to w demokracji – rządach idiotów, nad kretynami.

                     Warto zorientować się w której lidze warto się zakotwiczyć, a może lepiej być… niezależnym? Sprawdzone, warto, umiera się z podniesioną głową i bez moralnego kaca, przeglądając się w lustrze, kiedy dojdzie się wreszcie do rozumu.

 

Ale wtedy jest już zwykle za późno…

__________________

ZeZeM

Ilustracja: www.baxleystamps.com

0

ZeZeM http://tokis.pl/

37 publikacje
17 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758