Jeśli samorząd jest zależny od rządu, to niech się nazywa ‘agenturą’, ‘ramieniem’, ‘pełnomocnictwem partii’ i jak sobie tam chce, a nie SAMORZĄDEM.
Czasami podejmuję jakiś temat z powodu „zasłyszenia” informacji, czasami po przeczytaniu tekstu-ów na NE. Do dzisiejszego tematu zainspirował mnie p. Leszek Szymowskihttp://szymowski.nowyekran.pl/post/62915,wojewodztwo-niepotrzebne, choć temat ten kiełkował u mnie też po wywiadzie z prof. Kieżunem, a wcześniej w czasie kampanii wyborczej PPP, czy niedawno słuchając wystąpienia pewnego przygłupa, któremu ktoś poddał całkiem niezły temat.
Ot, przyczepia się do mnie jakaś myśl i nie chce się odczepić. Natręctwo takiej myśli wzmaga odnalezione w zdarzeniu poruszonym w mediach, w słowach innych osób, potwierdzenie, że myśl tę muszę wyrzucić z siebie. No, muszę, inaczej się uduszę!
Najśmieszniejsze jest to, że poruszam tematy, na których się nie znam, (choć wyjątkiem jest temat procesu wychowawczego w szkole – tu mam trochę wiedzy i doświadczenia), jednak myślę sobie, że jeśli zadam proste, głupie pytanie, to może być tak, że to pytanie będzie najsłuszniejszym pytaniem do wszelkiej maści reformatorów.
Przejdę wreszcie do zadania tego prostego pytania. Dlaczego samorząd (gminny, powiatowy, wojewódzki) zależy od rządu? Zależy stanowiskami zdobytymi dzięki koneksjom partyjnym, to wiemy …
Tylko, dlaczego w nazwie ma dalej „Samo…”?
Historycznie? Z łaski? Z przykrywki? Dla zmyłki?
Jeśli samorządowcy chcą być wreszcie nimi, niech ruszą głowami w tę i ‘wewtę’, aby się uniezależnić od rządu.
Jeśli samorząd jest zależny od rządu, to niech się nazywa ‘agenturą’, ‘ramieniem’, ‘pełnomocnictwem partii’ i jak sobie tam chce, a nie SAMORZĄDEM.
Taki samorząd dostaje kasę od rządu i rządzi tą kasą, jak mu ‘staje’ [bez głupich skojarzeń proszę;-)].
Taki samorząd nie ma żadnego wpływu na potrzeby mieszkańców na jego terenie. Ot, zaledwie spełnia normy krajowe, czy unijne w 'obsłudze ludności’.
Taki samorząd nie ma wpływu na rozwój gospodarczy swojego terenu, choćby przez szkoły służące przyszłym kadrom, dla specyficznych zadań na tym właśnie terenie, dla jego rozwoju, wyjątkowości, unikatowemu charakterowi, innowacyjności, konkurencji, itp., itd.
Taki samorząd wreszcie nie ma chęci (prawnych możliwości?) zarabiać dla dobra mieszkańców swojego terenu.
Pan Szymowski zapytał, dlaczego nie zniosą podatków i nie wybudują dróg?
A ja dodam. Dlaczego nie budują domów i z tego nie czerpią ogromnych zysków, jakie czerpią spółdzielnie mieszkaniowe? Zysków do kasy samorządu. Oczywiście stanowiska dla ludzi w administrowaniu takimi zasobami, to miejsca pracy dla ludności tubylczej. To tańsze mieszkania dla młodych. To sposób na powstrzymanie emigracji młodych.
Dlaczego samorządy nie mogą zarabiać w bardzo wielu obszarach? Przykład budownictwa mieszkaniowego, jest jednym z wielu, ale ja się na tym nie znam … zapytam jedynie naiwnie, dlaczego nazywacie się SAMOrządowcami?