Bez kategorii
Like

Samochody. Wyprawa. Pech.

09/05/2012
487 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Trochę o pechu.

0


Kontynuacja

 Po przyjeździe do miejscowości gdzie miał być ten mój samochód, udałem się na tamtejszy posterunek. Tam się dowiedziałem, że znajduje się na parkingu, na drugim końcu miasta. 

   Dotarłem w to miejsce. Wytłumaczyłem tam pracującej osobie o co mi chodzi. Po opłaceniu należności za parking, wydano mi wóz. Nikt nie bawił się w takie zbędne szczegóły jak sprawdzenie mojej tożsamości. Ważne, że zapłaciłem za parking.
   Samochód był nieco sponiewierany i musiałem poczynić pewne przygotowania, by móc się wybrać w drogę powrotną.
   Zamek od strony kierowcy był wyłamany. Stacyjka także. Moich zabezpieczeń, które nota bene zdały się psu na budę, nie było. Nie było również tablic rejestracyjnych.
   Kupiłem duży śrubokręt, blok techniczny, czarny flamaster, nożyczki. Tak wyposażony rozpocząłem przygotowania do powrotu. Zacząłem od tablic. Wypisałem na odpowiednio przyciętych kartonach numery rejestracyjne. Z daleka ujdą. 
   Śrubokręt miał służyć do odpalania samochodu. Stacyjka, tak jak pisałem, była wyłamana. Przede wszystkim zabrałem ze sobą kierowcę aby mógł ten samochód poprowadzić. 
   Wyglądało to nieco dziwnie z olbrzymim śrubokrętem w stacyjce zamiast kluczyków, ale nie było innej rady.
  W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się by coś zjeść. Na poboczu drogi, przy budce z hamburgerami. 
  Nieopodal stali policjanci z drogówki. Mój kierowca poszedł po jedzenie. Ja zostałem w samochodzie. Żeby czasami go ktoś znowu nie ukradł. Lepiej nie kusić losu.
    Jednego z policjantów coś zaintrygowało. Podszedł bliżej. Chwilę się przyglądał wozowi, schylił się, dotknął kartonowych tablic rejestracyjnych. W końcu podszedł do uchylonego okna w samochodzie:
 – Czyj jest ten samochód?
 – Mój.
 – Na pewno?
 – Tak.
   Chyba nie wyglądało to przekonująco. Zwłaszcza, że z samochodowej stacyjki wystawał wielki śrubokręt, a tablice rejestracyjne były papierowe. 
   Na nic się zdało moje tłumaczenie, oraz pokazywanie oryginalnego dowodu rejestracyjnego. Miał mój samochód w bazie aut kradzionych i już.
   Swoją drogą było dla mnie dziwne to, zapewne się czepiam,  że samochód był skradziony dwa tygodnie wcześniej, a dopiero teraz trafił do tej bazy. I to właśnie w tym dniu. Wcześniej tam nie figurował. Wiem to od znajomego policjanta.
   Przyjechał jeszcze jeden radiowóz. Aby pomóc im nas odholować na komendę tego miasta. Więc z przodu jechał jeden radiowóz, my w środku, z tyłu drugi żebyśmy czasami nie uciekli. I w takiej kolejności dojechaliśmy na miejsce.
   Otworzyła się brama i wjechaliśmy na obszerny dziedziniec. Tu się okazało, że jednak trochę szczęścia to jednak mam. Bramę otwierał znajomy. Policjant. Był więc ktoś kto mógł potwierdzić, że jestem tą osobą za którą się podaję.
   W sumie po niedługim czasie sprawa się wyjaśniła i nas wypuszczono. Doradzono nam tylko abyśmy jechali bezpośrednio do siebie i nigdzie nie zbaczali. Bo są powiadomione wszystkie posterunki po drodze. Uff.
   Takie mam już zezowate szczęście. Trafiam na lekarzy, którzy nie mają nawet pojęcia z jakich narządów składa się człowiek, nie wiedzą co to symbole choroby. Trafiam na sędziów którzy nie mają bladego pojęcia o prawie. Mógłbym tak wymieniać długo. Ktoś mógłby powiedzieć, że po prostu mam pecha. Czy aby na pewno tylko ja?
   Żyję blisko pięćdziesiąt lat i nie przypominam sobie żadnego rządu, który by potrafił rządzić. 
   Mamy po prosto pecha.
 
0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758