POLSKA
Like

Sądy: (do)wolne czy sprawiedliwe

21/05/2018
1460 Wyświetlenia
1 Komentarze
13 minut czytania
Sądy: (do)wolne czy sprawiedliwe

20 maja 2018 r. polsatowy program „Państwo w Państwie” kolejny raz pokazał sprawę, której w zasadzie być nie powinno.

0


Właściciel łódzkiej firmy zdaniem prokuratury a następnie sądów dwóch instancji, jest groźnym przestępcą.

 

Świadczy o tym wymierzony wyrok – 6 lat bezwzględnej odsiadki oraz orzeczony przepadek mienia uzyskanego dzięki przestępstwu – 550 tys. złotych.

 

O winie Tadeusza Spychalskiego świadczy jednak dosyć wątpliwy dowód – zeznania współoskarżonego z nim gangstera, który zdecydował się na współpracę i dzięki temu opuścił więzienie.

 

Tadeusz Spychalski nigdy nie miał nic wspólnego ze światem przestępczym. Prowadził szwalnię, uczciwie zarabiał na życie. Pomimo tego został zatrzymany jak niebezpieczny przestępca. Pewnego dnia nad ranem do jego domu wpadli policjanci, zakuli go w kajdanki i wywieźli do aresztu.

 

Usłyszałam wybuch, nie wiedziałam co się stało. Spojrzałam przez okno, a u taty na podwórku pełno ludzi, biegają w kominiarkach, mają jakieś duże pistolety, a tata siedzi skuty kajdankami. Nie wiedziałam co się dzieje – powiedziała reporterom „Państwa w Państwie” córka pana Tadeusza.

 

Okazało się, że mężczyzna został oskarżony o liczne przestępstwa. Miał handlować narkotykami, bronią, brać udział w napadach. Pomówił go o to skruszony gangster, Dariusz B. Tadeusz Spychalski znał go, ale jak mówi reporterom „Państwa w Państwie” łączył ich tylko dług, który gangster swego czasu zaciągnął u niego. I znajomość pana Tadeusza z żoną Dariusza B.

 

Sprawa trafiła do sądu. Dowodów przeciwko Tadeuszowi Spychalskiemu nie było żadnych. Nie udowodniono, że broń, którą miał sprzedać, w ogóle istniała. Nie znaleziono żadnych świadków napadów ani gotówki mającej pochodzić z handlu narkotykami. Pomimo tego został skazany.

 

– Sąd Okręgowy w Piotrkowie oparł się na wyjaśnieniach jednego ze współoskarżonych, Dariusza B. Sąd uznał, że są to dowody wystarczające do tego, żeby oskarżonemu Tadeuszowi S. przypisać sprawstwo i winę – tłumaczy rzecznik Sądu Apelacyjnego w Łodzi Paweł Urbaniak.

Sąd skazał pana Tadeusza jedynie na podstawie pomówień gangstera. Dodatkowym dowodem na jego winę miały być zeznania innych świadków, których ten wskazał. Problem w tym, że wszyscy nie żyją i nigdy nie złożyli zeznań.

 

Dariusz B. żeby uwiarygodnić zeznania podawał świadków, którzy od wielu lat nie żyją i nie mogą ani potwierdzić, ani zaprzeczyć wersji jego, czy mojej – tłumaczy pan Tadeusz.

 

http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-05-20/grubymi-nicmi-szyte-panstwo-w-panstwie-polsat-news-godz-1930/

 

 

Nie znam akt, nie znam niestety uzasadnienia wyroków (uchylający wyrok SA w Łodzi wyrok Sądu Najwyższego opublikowany pewnie będzie po wakacjach) i dlatego opierać muszę się na wyemitowanym materiale.

 

Jeśli wierzyć reporterom Polsatu w sprawie złamane zostały reguły gry wyznaczone jeszcze przez Sąd Najwyższy za czasów… Bieruta!

 

W wyroku z dnia 15 listopada 1955 roku, sygn. akt IV K 834/55, Sąd Najwyższy wskazał, iż „pomówienie współoskarżonego nie stanowi dowodu pełnowartościowego, chyba że jest ono jasne i konsekwentne, a nadto znajduje potwierdzenie w innych dowodach bezpośrednich lub pośrednich, w szczególności zaś w logice wydarzeń. Nie bez znaczenia w tym względzie jest też osobowość pomawiającego, jako zasadnicza podstawa do uznania wszelkiego wyjaśnienia czy zeznania za prawdziwe i wiarogodne.”

 

 

Po latach, podczas tzw. nocy jaruzelskiej, pogląd ten powtórzono:

 

 „pomówienie współpodejrzanego (współoskarżonego) jest dowodem specyficznym podlegający specjalnie wnikliwej i ostrożnej ocenie. Można taki dowód uznać za pełnowartościowy o ile spełnia on określone warunki, a więc jest konsekwentny, logiczny, zgodny z logiką wypadków i znajduje potwierdzenie w innych dowodach bezpośrednich lub pośrednich. Ponadto każdorazowo należy zbadać właściwości charakteru osoby pomawiającej a w szczególności zwrócić uwagę na to, czy osoba taka nie ma określonego interesu procesowego lub osobistego w obciążaniu współpodejrzanego lub współoskarżonego. Za warunek sine qua non dla nadania pomówieniu waloru pełnowartościowego dowodu jest również stwierdzenie, że osoba od której pochodzi pomówienie miała pełną swobodę wypowiedzi” (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 maja 1984 roku, sygn. akt IV KR 122/84).

 

Kropkę nad i postawił SN już w III RP.

 

W wyroku z dnia 3 marca 1994 roku, sygn. akt II KRN 8/94 wyraźnie stwierdził, że „pomówienie współoskarżonego może być uznane za pełnowartościowy dowód tylko wówczas, gdy w kontekście określonych ustaleń nie jest sprzeczne z innymi dowodami, a przede wszystkim nie relacjonuje różnych wersji tego samego zdarzenia. Przy ocenie dowodu z pomówienia powinna obowiązywać nie zasada nieograniczonego zaufania, lecz zasada nieufności dopóty, dopóki treść pomówienia nie została uwiarygodniona(…)”.

 

 

Tymczasem Tadeusz  Spychalski miał trafić do więzienia mimo tego, że pomówienie współoskarżonego nie było podparte żadnymi innymi dowodami.

 

I tak sześć osób, które wg współoskarżonego miały być świadkami przestępstw popełnianych przez Tadeusza w chwili ich zgłoszenia już… nie żyło!

 

 

Nic nie dały także poszukiwania broni palnej, która miała być ukryta we wskazanym przez pomawiającego miejscu, a którą to Tadeusz miał handlować.

 

Nie odnaleziono również śladu po narkotykach, chociaż  szukano wszędzie, gdzie tylko się dało, ich śladów.

 

Mimo braku dowodów potwierdzających pomówienie Spychalski został skazany.

 

 

Jako żywo staje przed oczami inny skazany prawomocnie przez „wolne sądy” – Tomasz Komenda.

 

Po 18 latach odsiadki w końcu uznany ostatecznie za niewinnego, choć prokuratura i sądy dysponowały dowodami niewinności już w chwili jego zatrzymania.

 

 

Ilu niewinnie skazanych siedzi jeszcze w więzieniach?

 

 

Bo przecież Tomasz Komenda miał sporo szczęścia.

 

Gdyby sąd II instancji nie podwyższył mu kary z początkowych 15 do 25 lat pozbawienia wolności wyszedłby jeszcze za poprzednich rządów.

 

I nikt nie rozpatrywałby tej sprawy ponownie.

 

Tadeusz Spychalski miał z kolei to szczęście, że został skazany na bezwzględną odsiadkę, a to umożliwiło kontrolę wyroku przez Sąd Najwyższy.

 

Art. 523 § 2 Kodeksu postępowania karnego jest bowiem bezlitosny:

 

Kasację na korzyść można wnieść jedynie w razie skazania oskarżonego za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania.

 

 Rzecz jasna inne podmioty uprawnione ( Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich) mogą wnosić kasację od każdego wyroku.

 

Ale to oznacza zdanie się na łaskę urzędniczą.

 

 

Pamiętamy wszak niesławnej pamięci urzędnika kilku kolejnych Rzeczników Praw Obywatelskich, niejakiego mgr Karola Kocha, byłego prokuratora wojskowego z PRL.

 

 

Człowiek ten permanentnie nie dostrzegał wad zgłaszanych orzeczeń. Do tego stopnia, że nawet wydanie wyroku po upływie terminu przedawnienia wyrokowania uznał za zgodne z prawem, choć takie cuś winno skutkować odpowiedzialnością dyscyplinarną sędziego.

 

 

Iluzja i fasadowość instytucji powołanych często jeszcze w okresie stanu wojennego (lub tuż po) pełniła (i często pełni nadal) podobną rolę, co stalinowska Konstytucja w ZSRS.

 

Jako tekst prawny gwarantowała największe swobody demokratyczne na świecie.

 

Tyle, że zastosowanie jej było wyłącznie propagandowe.

 

 

Komenda i Spychalski są medialnie głośni.

 

To stanowi pewną gwarancję, że spraw ich nie da się schować pod dywan.

 

Ale to wyjątki potwierdzające regułę.

 

 

Przeciętny Kowalski stawiany jest przed sądem pod zarzutem często popartym jedynie przez akt oskarżenia.

 

Zamiast uniewinnienia otrzymuje, tak na wszelki wypadek, grzywnę.

 

Zamienianą na areszt w przypadku nieuiszczenia.

 

17 maja 2018 roku PAP poinformowała, że:

 

Do ponad 309 mln zł ze 104 mln zł wzrosły w ciągu roku długi Polaków wobec wymiaru sprawiedliwości. W tym samym czasie liczba dłużników wzrosła dwukrotnie do prawie 116 tys. Polacy najczęściej nie płacą grzywien oraz kosztów sądowych.

.

Jak informuje BIG InfoMonitor, najwyższa nieopłacona grzywna wynosi 7 mln zł, a wartość niezwróconego majątku pochodzącego z przestępstwa przekracza 45 mln zł. Z kolei maksymalny dług powstały z powodu nieopłaconych kosztów sądowych to 226,7 tys. zł.

.

Na duże wzrosty długów wobec wymiaru sprawiedliwości ma wpływ rosnące zaangażowanie sądów we wpisywanie dłużników do rejestrów.

.

https://businessinsider.com.pl/finanse/dlugi-polakow-wobec-wymiaru-sprawiedliwosci/t5328ed

 

Jak wiele jest niespłaconych grzywien? 3-5%?

To oznacza, że wpływ z tego tytułu sięga od 6 do 10 mld złotych.

Mniej więcej tyle Polska wydała w 2017 r. na naukę.

 

Traktowanie sądów karnych jako kolejnego instrumentu fiskalnego mści się jednak deprecjacją prawa.

.

Oraz zapaścią intelektualną samych sędziów, którzy nazbyt często samo wniesienie aktu oskarżenia do sądu traktują jako dowód świadczący o winie.

.

Coraz częściej bez względu na grożącą sankcję.

.

.

21.05 2018

 

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758