Sądu pytanie we Lwowie
25/03/2011
414 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
www.wp.pl donosi dzisiaj, że Lech Wałęsa (TW Bolek) ujawnił, że Jan Kobylański miał zaproponować mu 200 tys. dolarów w zamian za stanowiska ambasadorów. No nie jemu wprost, a prawie. O zakupie stanowiska premiera cicho.
Jan Kobylański stał się persona non grata w roku 2000, kiedy to szef dyplomacji IIIRP, Władysław Bartoszewski, odwołał go za antysemickie odpowiedzi, jak uzasadnił ten krok – ze stanowiska konsula honorowego (nic nie znaczący tytuł) RP w Urugwaju. Teraz wp.pl pisze, że Jan
Kobylański
pociągnął za rękaw prezydenckiego ministra, Mieczysława Wachowskiego, i to jemu zaproponował deal: 200 tysięcy dolarów na kampanię TW Bolka, w zamian za wpływy na obsadę stanowisk ambasadorów w Ameryce Południowej. O tym miał się dowiedzieć amb.
Schnepf
i mówi, że prezydent ją odrzucił. Wałęsa „coś takiego sobie przypomina”. Ja sobie przypominam coś takiego, jak zarzut wobec Kobylańskiego że był szmalcownikiem i w czasie wojny mógł wydawać Żydów za pieniądze. Przypominam też sobie, że IPN umorzył to
śledztwo
w 2007 roku. Przypominam sobie coś takiego, że GW pisała, że Kobylański wyjechał do Paragwaju, i „wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników”. „Wiele wskazuje” to pomówienie, a nie dowód.
Post scriptum: a propos pomówień: przypomniała mi się historyjka z cyklu „Sądu pytanie we Lwowi”: Zalcman oskarżył Cukermana, że ten mówi o nim oszust. Cukerman przegrał proces i został skazany na publiczne oświadczenie: „Zalcman to nie oszust”. Cukerman mówi: „Zalcman to nie oszust?”.
Podobnie prawdziwy byłby zarzut, że p.Bartoszewski jest zamieszany w Holocaust.
Nie ma co liczyć na to, że GW kiedykolwiek odwoła swe pomówienia kogokolwiek.
Plama zostanie.
I o to chodzi.