Rzeź w „Zatoce delfinów”
07/04/2011
456 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Woda ze szmaragdowej zrobiła się czerwona od krwi. To było potworne! Przeżyłem, bo choć było płytko zszedłem do samego dna zatoki i pomiędzy trupami mych bliskich płynąłem zdesperowany i niewyobrażalnie przerażony od sieci do sieci…
„Płynąłem jak co dzień obok mych rodziców, siostry, brata i kuzynów. Była wspaniała pogoda, świeciło słońce, morze było spokojne. Wyskakiwaliśmy z wody i wspaniałymi nurkami wracaliśmy do podwodnego świata. Prześcigaliśmy się w wymyślaniu figur nad wodą i w wodzie. Rodzice i wujostwo przyglądało się tym zabawom z rozbawieniem, niekiedy chętnie w nich uczestnicząc. Rozrywka była przednia. Pełna swoboda, radość, zadowolenie i szczęście. Cała moja rodzina, ok. 30 delfinów, płynęła sobie raźno i beztrosko. Takich rodzinnych grup było kilka. Wiadomo, że wszyscy wyglądaliśmy jakbyśmy stanowili jedno. Potrafimy jednak swych najbliższych rozróżniać i stąd często widoczne są mniejsze grupy delfinów.
I tak, niczego nie przeczuwając, wpłynęliśmy do przepięknej zatoki. Jeszcze nigdy czegoś tak urokliwego nie widziałem. Szybko przekonałem się, że mógł to być ostatni widok w moim życiu. Nagle pojawiły się łódki, szybko rzucane przez ludzi sieci. Potworzyły się jakby wodne pudełka, w których było strasznie ciasno, nie można było praktycznie wykonać żadnego ruchu. Pierwszy zginął mój ojciec. Harpun, nóż czy pika okropnie go poharatały. Nie miał szans. Następna była moja matka, rodzeństwo, kuzynostwo i wszyscy krewni. Nikt nie przeżył. Woda ze szmaragdowej zrobiła się czerwona od krwi. To było potworne! Przeżyłem, bo choć było płytko zszedłem do samego dna zatoki i pomiędzy trupami mych bliskich płynąłem zdesperowany i niewyobrażalnie przerażony od sieci do sieci, przeskakując to przez jedną, to przez drugą aż udało mi się uciec. Miałem tylko przecięty lewy bok. Poza mną nie przeżył nikt.
Ciągle się zastanawiam dlaczego człowiek, istota rozumna, potrafi być tak bezwzględnie okrutna? Tym bardziej mnie to boli, że wiele razy zdarzyło się nam człowiekowi pomóc.
Po jakimś czasie dowiedziałem się od innych delfinów, że opisywana przeze mnie rzeź ma miejsce w zatoce Taili, położonej na południowym krańcu półwyspu Kii na wyspie Honsiu, gdzie rocznie jest zabijanych 23 tysiące delfinów bez względu na płeć i wiek.
Jeśli założymy, że podobna ilość ginie w czasie połowów tuńczyków przez człowieka i w skali światowej pomnożymy to np. dwu-, trzykrotnie, to czy zostanie jakiś delfin na wolności za kilkanaście lat? Żyjemy bowiem ok. 7-13 lat, dojrzałość płciową osiągając po trzech latach, a delfiniątka mamy w odstępach dwu lub pięcioletnich, a giniemy w tysiącach w wieku rozrodczym, to otwarte pozostaje pytanie kiedy wpłyniemy po raz ostatni do zatoki Taili.
11 marca 2011 r. zastanawiałem się, co by się stało z jedną z japońskich wysp, gdyby w jednym momencie kilkadziesiąt tysięcy delfinów wyskoczyło z wody i wracając do niej wytworzyło ogromną falę."
Czerwone morze od krwi delfinów bestialsko zarzynanych przez Japończyków można zobaczyć w dokumencie prod. USA z 2009 r., reżyserii Louie Psihoyosa pt. „Zatoka delfinów”. Film otrzymał Oscara dla najlepszego dokumentu.