To film kompletnie bez znaczenia.
Punkt wyjścia: chłopiec uderzył chłopca. Rodzice obu dzieciaków spotykają się więc, aby porozmawiać o tej sytuacji i załagodzić konflikt. Zastajemy ich w sytuacji, gdy po sformułowaniu oświadczenia zamierzają się w zgodzie rozstać.
Dwie aktorskie pary: Christoph Waltz i Kate Winslet vs Jodie Foster i John C. Reilly. Grają bardzo dobrze, każdy z osobna mi się podobał, może najmniej Winslet, ale to chyba dlatego, że jej postać była tam (scenariuszuszowo) najsłabsza jako charakter. Świetny koncert aktorstwa, ale o czym jest ta historia?
Pary bowiem nie rozstaną się tak po prostu przy porozumieniu stron. Cywilizowana rozmowa od słowa do słowa staje się coraz bardziej nerwowa, bohaterowie chwytają się za słówka. W końcu ktoś komuś docina, delikatnie, ale aby sprowokować i spirala się nakręca. Wymiana złosliwości, kpiny i drwiny dotyczące społecznej pozycji i tak właśnie przedstawiciele nowojorskiej elity dojdą dalej, aż do jawnych wyzwisk oraz nie tylko werbalnej przemocy. Spotkanie zamieni się w wielką kłótnię, ‘najgorszy dzień’ każdego z uczestników dramatu (czytaj komedii). Czemu ma to służyć?
Wbrew różnym głosom, ten film nie mówi nam wiele o tzw. naturze ludzkiej, ani nie jest wykładem o psychologii konfliktu, wbrew pozorom niewiele też demaskuje. Jest rozrywką i pozostaje w kwestii gustu, czy się komuś spodoba. Widz się raczej z nikim nie utożsamia i najciekawsza w tym wszystkim wydaje się pewna zmiana układów sił, która następuje. Już nie tylko para wystąpi przeciw parze, ale każdy przeciwko każdemu nawzajem, przechodząc po drodze przez różne doraźne sojusze, a także dość płytki konflikt płci. To tytułowa rzeź, która odbywa się w czterech ścianach, choć w tle pojawia się też Afryka, plemienne waśnie, którymi mieszczańscy bohaterowie posługują się w potyczce bardzo instrumentalnie. Nakręceni alkoholem zdzierają z siebie maskę, ale wrażenie jest tylko sytuacyjnie komiczne.
Bo to film zupełenie bez znaczenia, nie będący w stanie zaangażować, którego działanie nie wykracza poza projekcję. Razi też ewidentny brak pomysłu na zakończenie. W gruncie rzeczy to kino bardzo obojętne i to jest moim największym zarzutem.