„Rzepa”: Nowy szef, stare grepsy
28/10/2011
467 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Czego „Rzepa” nie wpuściła jako komentarz
Napisałem tam bardzo krótki tekst, bez żadnej agresji, ani zwiększonej emocji.
Widocznie strzała trafiła celnie, jak mówią, "na złodzieju czapka gore".
Otóż, komentując "wstępniak" nowego redaktora naczelnego, zadałem proste pytanie:
Skoro ktoś kupuje dwa pisma, jedno właśnie szturmem zdobywajace rynek, a największym generatorem przychodów tych pism są jego czytelnicy, to jakim cudem nowy właściciel zaczyna walkę z kosztami od zmiany linii pisma? Albo nie wie co robi, albo wie co robi, ale… musi.
No i to się nie ukazało, choć są tam niby mocniejsze wpisy. Dlaczego ten nie mógł się ukazać? Z powodu ostatniego zdania, jest to po prostu czysta prawda. Szukając oszczędności, najpierw redukujesz wydatki, a potem dopiero szukasz możliwości modyfikacji przychodów, a nie na odwrót. Więc ktoś tu, jak zwykle, nie mówi wszystkiego, (wersja delikatna) albo robi nas wszystkich w balona w sposób dosyć ordynarny (wersja szczera).