Bez kategorii
Like

Rzeczpospolita strachu.

02/01/2013
465 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

„Życzmy sobie, by rok 2013 przyniósł Polakom opamiętanie. By dobry Bóg dał nam łaskę odwagi”

0


 

opublikowano: wczoraj, 9:24

rys. Andrzej Krauze
 

Wydawałoby się, że z chwilą powstania III RP i opuszczenia naszego kraju przez stacjonujące wojska armii sowieckiej, przestanie panować wszechowładniający  strach. Wcześniej słyszało się gdybanie wejdą – nie wejdą, a właściwie czy wyjdą z koszar. Było to wygodne usprawiedliwienie dla rządzących PRL-em namiestników Kremla.

Podczas tajnych rozmów w Magdalence straszono, że bez okrągłego stołu stanie się rzecz straszna – poleje się krew. Trzeba więc podzielić się z komunistami władzą. Nomenklatura przerodzi się w kapitalistów i przestanie być „komusza” – dowodzili profesorowie. Głoszono hasła – musimy pozwolić się im  nakraść – pierwszy milion trzeba ukraść itp. Banialuki padały z ust wielce szacownych person. Kiedy wzywałam do bojkotu niedemokratycznych, bo 35% wyborów okrzyknięto mnie nie tylko oszołomem, ale i wariatką. Roztaczano przed narodem wizje powszechnej szczęśliwości po „okrągłym stole” – bez wysiłku, bez ofiar – oto będzie wolna Polska. Rafał Gan-Ganowicz wspominał, że nawet w środowiskach emigracji przekonywano, że PZPR nie odda władzy i poleje się „morze krwi”.  Gdy zapytał ile osób mogłoby w walce zginąć zalegała cisza… Podawał wiec ilość poległych w walkach w Jemenie i Kongo. Tam, po brawurowej ucieczce z Polski, walczył przeciwko komunistom i doradcom sowieckimi. Ustalono, że w najgorszym razie zginęłoby ok. 2-3 tys. osób. Rafał pomnożył przez dwa i wyszło 4-6 tys. osób. Tyle ginie rocznie w różnego rodzaju wypadkach. Jakoś trzy miesiące później w Czechosłowacji i na Węgrzech przeprowadzono w pełni demokratyczne wybory i jakoś krew się nie polała.

Polaków straszono.

Kiedy zamykano kolejne zakłady pracy, różne pompowane „autorytety” tłumaczyły, że nierentowne, plotły banialuki o niewidzialnej ręce wolnego rynku itp. Tak zlikwidowano całe gałęzie przemysłu, lub oddano za bezcen w obce ręce. Teraz słyszy się biadolenie, że zdekapitalizował firmę nowy tzw. strategiczny inwestor i ruinę porzuca. Wyprowadza z Polski produkcję.

Program Powszechnej Prywatyzacji (PPP) – nazywany przeze mnie Programem Powszechnego Prania Pieniędzy jakże był w mediach zachwalany. Ileż to pieniędzy kosztowały spoty reklamowe, w których występował pewien szanowany kiedyś satyryk. Swoją twarzą firmował wielki przekręt. Cała kampania informacyjna w mediach była prowadzona po to tylko, by ogłupić społeczeństwo. Czy kiedykolwiek dziennikarze przeprosili i przyznali, że też dali się oszukać?  Mogli się faktycznie nie znać, ale dlaczego nie dopuścili strony krytykującej PPP. Rozdano obywatelom po 20 zł a potem mafia skupowała pod bankami. Dlaczego nie dopuszczono do głosu krytyków „okrągłego stołu”.

Ileż się natłumaczono skołowanemu narodowi, że musi być bezrobocie, bo pracownicy nie szanują pracy! Kuroń zupki gotował. Po latach lęk przed utratą pracy stał się wszechobecny. Setki tysięcy zgadzają się samozatrudnienie, na pracę na umowach śmieciowych,  nawet na czarno, by tylko móc przeżyć. 2 miliony emigrantów za chlebem – to największy sukces III RP.

Takiego strachu nie było w PRL-u. Ludzie sobie pomagali. Nie wszędzie docierali kapusie.Można było rozmawiać, opowiadać kawały, teraz strach, że się podpadnie. Dotyczy to nie tylko zwykłych pracowników, ale też przedsiębiorców. Zawsze rządzący mogą nasłać niekończące się kontrole, banki zażądać spłaty natychmiastowej kredytu. Ileż to polskich firm w ten sposób poległo….

Nawet w mediach, można było inaczej.W gazetach czytano między wierszami, w radiu czy telewizji też czasem się coś prześlizgnęło cenzurze. Panowało porozumienie pomiędzy dziennikarzami i czytelnikami. Wszyscy rozumieli o co chodzi. Teraz panuje autocenzura…, bo kredyt trzeba spłacić. Jeśli dziennikarz postępuje w zgodzie ze swoją wiedzą i  sumieniem, to czeka go los Gmyza i jego kolegów z „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”.

Kiedyś trwała dyskusja o rządzeniu siłą strachu – deliberowano o „siedzeniu na bagnetach”. Niektórzy uważali, że można – tylko pewna część ciała boli.

Teraz główne straszydło to PiS. Partia jak partia. Ale w okresie 2 letnich rządów więźniów politycznych nie było. Teraz są. Nie było też zjawiska „seryjnego samobójcy” i dziwnych morderstw. Czyżby „morowe powietrze” III RP zaatakowało?

Niektórzy nawet dziennikarze i politycy straszą wojną z Rosją. Mamy być cicho sza, nie dochodzić do prawdy, nie wyjaśniać co stało się faktycznie w Smoleńsku, nie przeprowadzać ekshumacji bo… przyjdzie czarny lud, nadjedzie „czarna wołga”. Iluż znanych dziennikarzy się po prostu zeszmaciło!

Coraz częściej mam obawy, że wielu nie robi tego całego zamętu ze strachu i zwykłej ludzkiej głupoty, a są po prostu zadaniowani!

Zastanawiałam się nad tym, jak to możliwe, że przyzwoity kiedyś redaktor spadł na samo dno. Jedynym wytłumaczeniem jest chyba kazus ofiary. Długo nie mogłam pojąć – dlaczego niektórzy więźniowie sowieckich łagrów i ich dzieci zapisują się do PZPR, a nawet godzą się na pełną współpracę z UB czy SB. Logicznie rzecz biorąc powinni nienawidzić swoich oprawców.  Nawet przebaczając powinni czuć odrazę do systemu, który był powodem ich cierpień. Naturalna byłaby walka z nim, a nie pomoc ściągająca nieszczęście dla innych.  Zrozumiałam podczas kłótni rodzinnej dwóch osób, które dopiero po 56 roku wróciły do Polski z Workuty. Padały ostre słowa typu: za mało lat chyba siedziałeś i za mało w du… dostałeś. Ja nawet języka rosyjskiego nie mogę słuchać, bo dostaję furii… Odpowiedź była dla mnie miażdżąca – „właśnie dlatego, że ich znam, zrobię wszystko czego żądają”. Człowieczeństwo zostało gdzieś tam daleko, w kopalni Workuty! Wrócił niewolnik.

Wiele razy spotykałam więźniów komunistycznych łagrów na Śląsku, którzy nawet w latach 90. bali się opowiadać przed kamerą o tym jak cierpieli i kim byli oprawcy.

Od dawna wiadomo, że III RP rządzą marionetki.  Nikt nic nie może – ani poseł, ani minister, ani premier. Są jacyś bliżej nieznani lobbyści, którzy pociągają za sznurki. Jakże musi się bać klasa polityczna tego, że kiedyś będzie musiała za wszystko zapłacić. Za zaniedbania i za wielkie szkodnictwo. Oni się boją, więc władzy będą trzymali się kurczowo. Nie zajmują się polityką ze względów ideowych, że chcą w kraju coś sensownego zrobić. Chcieli jej dla ambicji, własnych korzyści a może też na rozkaz  ukrytego ośrodka decyzyjnego.

Boją się też dziennikarze, bo co będzie, gdy okaże się, że kłamali, że jeden z drugim wielki celebryta, to właściwie zwykła kurtyzana, co za nawet drobną opłatą zrobi wszystko.

Ci, którzy boją się o to, co będzie dalej  z Polską, manifestują na ulicach, podpisują petycje, uczestniczą w głodówkach,  organizują strajki, ale ich poziom organizacji i determinacji jest jeszcze za mały. Z kolei lęk przed nimi jeszcze nie osiągnął tego poziomu, by władze i media się zmieniły. By prosili o wybaczenie i przyrzekli poprawę, by wreszcie nieudacznicy dali sobie spokój z decydowaniem o losach milionów ludzi i odeszli w spokoju, póki nie jest za późno!

Czy powinniśmy naśladować Gruzinów, którzy bredzą pod panowaniem nowego premiera o demokracji i jakoś nie zdemolowali pomnika ich kata – Stalina, wystawionego właśnie w jakiejś, jak to tłumaczą, małej wiosce. Czy może powinniśmy raczej brać przykład z odwagi Tatarów, którzy na Krymie nie dopuścili do otwarcia wystawy ku czci tegoż kata narodów? Pamięć historyczna w ich narodzie trwa i  trudno się dziwić, że nie życzą sobie na Krymie oddawania hołdu temu, który cały ich naród wypędził z  ojczyzny.

Rządzący i dziennikarze powinni się bać jedynie odpowiedzialności przed narodem i historią. Zaklinanie rzeczywistości na nic się zda.

Życzmy sobie, by rok 2013 przyniósł Polakom opamiętanie. By dobry Bóg dał nam łaskę odwagi.

Jadwiga Chmielowska

http://www.sdp.pl/rzeczpospolita-strachu-felieton-jadwigi-chmielowskiej

http://wpolityce.pl/artykuly/43770-rzeczpospolita-strachu-zyczmy-sobie-by-rok-2013-przyniosl-polakom-opamietanie-by-dobry-bog-dal-nam-laske-odwagi

http://niepoprawni.pl/blog/208/rzeczpospolita-strachu#new

 

 

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758