Bez kategorii
Like

RzBiK cz II

11/03/2012
493 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Ciąg dalszy nastąpił.

0


Mamy w związku z wyborami do Rady i prezydenckimi wielką politykę w skali laboratoryjnej. Te same reakcje, działania, podziały, syntezy, problemy, emocje. Cieszy mnie to. O to chodzi.
Okazuje się, że samemu ją prowadzić, jest znacznie trudniej, niż krytykować rządzących naszym krajem. Natomiast łatwo jest popełniać błędy, które oni popełniają.
Jak się nam uda dojść do porozumienia, optymalnie konsensusu, to wygramy. Tylko w tym wypadku.
Uważam, że to, że potrafimy ( Rada, czyli miniparlament) dojść wspólnie do jakiegoś konsensusu, nawet po 100 godzinach dyskusji, za 100 razy cenniejsze, niż przegłosowanie kogokolwiek. Taka jest nasza polska kultura, a ona dla mnie zawsze stanowi punkt wyjścia. Carcajou stawia na przegłosowywanie mniejszości, która potem nie ma nic do powiedzenia. Tusk 2?
Ja uważam pozytywną, spontaniczną działalność, za cenniejszą, niż trzymanie się litery kiepskiego „prawa”, bo ono zawsze pozostaje w tyle za rzeczywistością. Najlepszy przykład, to konstytucja RzBiK. Ten sam problem mamy w skali całego kraju. Trudno zmienić ten układ, w ramach chroniącego go prawa.

Nie wiem, na ile odnosić się do tej konstytucji. Moje podejście do niej jest takie, jak tworzących II RP do Konstytucji 3go Maja. Sytuacja nawet podobna. Poprzednia Rada wg tej konstytucji nie działała, zresztą w ogóle nie działała, uchwaliła ją na moment przed abdykacją, po rozbiorach które sami przeprowadzili. Więcej jak dotąd mamy z tym kukułczym jajem problemów, niż pożytków. Jednocześnie, w ogólnych zarysach, ze względu na to że wyborcy głosowali na jej podstawie, powinniśmy ją utrzymać, jako element kultury. Dlatego powinniśmy głosować jednak na prezydenta. Jednak wcześniej powinniśmy określić jego kompetencje, my Rada, radząc się blogerów i komentatorów.

W tej konstytucji mamy ciekawy układ władzy wykonawczej i ustawodawczej. Podstawowa ustawodawcza – Rada, pełni funkcję „doradcy” prezydenta. Tyle, że doradców to się sobie dobiera, a nie są wybierani w wyborach bezpośrednich. Gdyż to daje im automatycznie najsilniejszy mandat.

Co do konstytucji, nawet jej dokładnie nie przeczytałem, też tego drobnym druczkiem. Z góry założyłem, że będzie normalnie, i zajarzyłem o co w tym Carcajou chodzi później, niż Rebeliantka. Sorry. Zakładałem że oczywistą sprawą dla każdego, jest to, że nowa Rada ustali reguły na których będzie działać. Bo tak jest zawsze i wszędzie. Nie sądziłem że ktokolwiek będzie się upierał przy czymś, co wszystkim nie odpowiada.

Konstytucja (właściwie jej elementy) opracowana została przez carcajou, Spirito Libero wybranych do rady ponownie i Marivana który nawet nie głosował w obecnych wyborach. Czyli mniejszość obecnej rady. Broni jej tylko Carcajou. I taką ma moc, jest to propozycja mniejszości. I obecnej Rady, i Rady poprzedniej zakończonej już kadencji. Ja jej nie uchwalałem, nie pisałem. Nie odpowiada mi w kilku punktach. Nie sądziłem, że będzie dla kogoś czymkolwiek innym jak punktem wyjścia.

Patrząc po mniej więcej równej ilości głosów, które padły na każdego z nas, Rada to powinien to być organ kolegialny. Nikt nie góruje pod żadnym innym względem nad innymi na tyle, by sprowadzić ich do roli doradców. Poziom jest wyrównany.

Rozsądne podejście ma tu ŁŁ „Kilka dni temu tłumaczyłem to Carcajou, że tak naprawdę tekst nazwany szumnie Konstytucją jest tylko ordynacją wyborczą. Tak naprawdę należałoby powołać konstytuantę by w ferworze dyskusji określić ramy działania RzBiKa i jego Prezydenta.” Co właśnie teraz się dzieje. To pisze prawnik i to też do Carcajou kompletnie nie trafia. A specjalistów trzeba słuchać w sprawach dotyczących ich specjalności. np. lekarzy w sprawie lekarstw, kolejarzy w sprawie PKP, internautów w sprawie ACTA.

Ta konstytucja miała być w zamyśle zabezpieczeniem przed brakiem działań rady (dobrymi chęciami piekło murowane). Tak samo napisano konstytucję marcową, która miała być zabezpieczeniem przed Piłsudskim, co skończyło się przewrotem majowym i konstytucją kwietniowa, przegięciem w drugą stronę. My mamy bunt Rebeliantki.

Carcajou, zorganizował wybory – chwała mu za to, chce być prezydentem, jak sądzę. I mieć organ doradczy w postaci rady. „Boi się paraliżu decyzyjnego””Nie stać nas na bezradną Radę, jak ostatnio”. Za działanie tamtej rady Carcajou sam współodpowiada. Nie będąc jak sądzę w stanie przejąć kierownictwa nad tamtą Radą, w ramach demokratycznej struktury, próbował podrzucić, teraz narzucić konstytucję, prawo ubezwłasnowalniające członków nowej rady, przedtem demokratycznie zdobywając władzę prezydencką. Ciąg dalszy, jak sądzę byłby w tym samym kierunku, donikąd. Sporo dyktatur tak powstało.

Moim zdaniem, nie można nikomu dać zbyt wiele władzy, bo władza demoralizuje. A władza absolutna demoralizuje absolutnie, nawet taka symboliczna, nie realna, jak tu. Nawet najlepszego człowieka. Już mamy tego objawy. Sama szansa powoduje np. głuchotę na głosy rozsądku.

Konflikt, który teraz wybuchł, wynika z dwóch podejść do funkcjonowania rady. Carcajou i Rebeliantka są na jego przeciwstawnych biegunach. Rebeliantka chce demokracji parlamentarnej. „Skoro Prezydent chce rządzić sam (rada ma być ciałem doradczym), to po co wybory powszechne do tej Rady?” To czego chce Carcajou i sformułował w konstytucji to niekontrolowane rządy jednego człowieka. Przy tak abstrakcyjnie ustalonych wymaganiach ilościowych, praktycznie nieodwoływalnego. (Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy, a kto podniesie rękę na tę władzę, temu władza ludowa tę rękę odrąbie). Rządzącego w naszym imieniu.

Zaproponowałem Carcajou kompromis.

Odwoływanie prezydenta przez 4 członków rady, obniżenie wymaganych progów odwołania każdego, do połowy głosujących jego wyborców. W moim wypadku, wg konstytucji może mnie odwołać 2 osoby więcej, niż mnie wybrało :)))). Proponowałem inicjatywę ustawodawczą dla 10 blogerów i komentatorów. Carcajou stwierdził że się nie zgadza, bez podania argumentów, i w tym momencie stracił moje poparcie. Tym bardziej, że rozsądne argumenty Rebeliantki i innych, do niego też nie trafiają. Chciał „mądrze” zaplanować Rzbika, niestety to nie wyszło. Po pierwsze jest niepełna i to nie ulega wątpliwości. To są elementy zaledwie. Samo nazywanie tego konstytucją, jest po prostu śmieszne dla każdego prawnika. Solidną Konstytucję to kiedyś ŁŁ napisał. Nie o to chodzi, by się z nas śmiano. To może być jedynie punkt wyjścia do dalszych prac.

Upieranie się przy progach odwoławczych na poziomie prawie wszystkich obecnych członków RzBiK, to jakby w Polsce trzeba było woli ponad 30 mln do odwołania premiera. Carcajou proponuje system dużo gorszy, niż mamy do tej pory w realu. I to ma być zalążek tej idealnej RP?

W tym układzie poglądów w Radzie ta „konstytucja” traci sens, nie ma szans na silnego prezydenta.
Ostatecznie w tym konflikcie, pozostaje odwołanie się członków rady na blogach do wyborców, czy ktoś ma coś, przeciw zmianom w konstytucji. Jak ma, niech pisze w komentarzach. Jak będzie ich większość przeciw zmianom, to nie zmieniamy, lub my radni, rezygnujemy z udziału w Radzie. Można odwołać się do sądu, taki na NE raczkuje. Ale na logikę to nie jest potrzebne. Chodzi o to, by iść do przodu a nie się cofać.

Trzeba konstytucję uzupełnić i miejscami zmienić, lepiej teraz, niż po wyborach. Osobiście uważam cały ten formalizm, za niepotrzebny cyrk. Powinniśmy ustalić takie zasady, jakie wszyscy zaakceptujemy. Dlaczego podejście do tej sprawy, mają narzucać 2 osoby z nowej Rady, bo tak to praktycznie wygląda. Przy czym Spirito Libero kompletnie nie udziela się w tym temacie.

Mnie wychowała że tak powiem SW. Trzydzieści, dwadzieścia lat temu była to organizacja, w której każdy robił co chciał i ile chciał, a im więcej robił, tym więcej miał władzy. Kornel Morawiecki, jej szef i niekwestionowany autorytet ( takiego w obecnej Radzie RzBiK nie ma) nie kazał nikomu niczego, ani nie narzucał, a wszystko jakoś się samo działo a organizacja rosła. Czasem doradzał i z zasady się go słuchało, on też zawsze słuchał , zawsze dyskutowało na równych zasadach. Miała płaską, sieciową strukturę, która każdy budował jak mu pasowało. np. tzw Wydział Wschodni składał się z 2 zespołów, po 2 liderów + jakieś osoby wokół nich, które czasem robiły coś wspólnie, często oddzielnie ale w koordynacji i nawet niespecjalnie się lubiły a efekty przebijały wszystkich innych. Struktury dopasowywało się do konkretnych ludzi. Tamta dwójka nazwała się współprzewodniczącymi, my się nie nazywaliśmy, bo nam to do niczego nie było potrzebne. Byliśmy przedstawicielami organizacji. Najważniejsze było to, że nikt nam nie przeszkadzał robić tego, co uważaliśmy za słuszne, a jednocześnie czuliśmy organizację za plecami. Była też rada która ogólnie i demokratycznie określała kierunek w którym szła organizacja. Sprawdzało się to i nad i pod ziemią. Tego typu struktury są najsprawniejsze. Właściwie teraz, dzięki internetowi to poszło dalej. Popatrzmy na Anonymous. Oni co najwyżej tworzą jakieś kręgi, sieci kontaktów, nawet nie znają się osobiście – struktura jednopoziomowa, z pewnym wewnętrznym kręgiem. A potrafili zainicjować w Polsce największe protesty młodzieży od powstania III RP. Na nich się trzeba wzorować. Jeśli „w realu, ma być jak w virtualu”

Liczę na to, że te argumenty trafią do Carcajou i liczę na kontrargumenty ze jego strony, inne niż „nie bo nie”. Patrząc na jego dotychczasową dyskusję z innymi blogerami moja nadzieja w tym temacie słabnie. Wymyślił sobie coś, to jest najlepsze i koniec.
Polityka, taka, która może nam coś dać, to jednak gra zespołowa i sztuka kompromisu, ciągłe uczenie się. Kto tego nie chce zrozumieć, nie powinien się nią zajmować.
Ewentualnie można założyć Ruch Poparcia Carcajou, tylko czym się będzie różnił taki ruch, od tego stada dinozaurów biegających po naszej scenie politycznej. Na pewno nie jakościowo.

 

 

0

R.Zaleski

"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"

363 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758