Kanadyjski rząd uznał, że lepiej nie walczyć z internetem, tylko tak zmienić prawo dotyczące wyborów, by zrezygnować z zakazu podawania wyników przed zamknięciem lokali wyborczych.
Różnica w strefach czasowych między wschodnim a zachodnim wybrzeżem Kanady wynosi trzy godziny, a więc gdy np. w prowincji Ontario zamknięte są już lokale wyborcze, to w Kolumbii Brytyjskiej wciąż trwa głosowanie. Wyników z prowincji, w których już zakończono głosowanie, podawać nie można, ale Kanadyjczycy, światowi liderzy w korzystaniu z internetu i mediów takich jak Twitter, znaleźli sposób na upowszechnianie rezultatów – serwisy społecznościowe.
W piątek minister stanu ds. reform demokratycznych Tim Uppal podał – właśnie na Twitterze i zanim zaczął odpowiadać na pytania dziennikarzy – że rząd zdecydował się zlikwidować zakaz dotyczący podawania wyników wyborów w internecie – poinformowały kanadyjskie media. Jak cytowała publiczna telewizja CBC, Uppal podkreślił, że w czasie ostatnich wyborów, w maju ub.r., obywatele wskazywali władzom, iż niektóre zasady prawa wyborczego "nie tylko są anachroniczne, ale niepotrzebnie ograniczają swobodę wypowiedzi".
Zakaz wcześniejszej publikacji wyników wyborów obowiązuje od 1938 r. Za złamanie prawa grozi kara do 25 tys. dolarów kanadyjskich (ponad 75 tys. złotych).
Uppal zaznaczył, że w istocie obecna zapowiedź zmiany prawa to zasługa mieszkającego w Vancouver inżyniera oprogramowania. Paul Bryan jeszcze w 2000 r. przekazał wyniki wyborów online. Jak przypomniała "Montreal Gazette", po wyborach dom Bryana został zrewidowany przez policję i przedstawicieli Elections Canada (odpowiednik polskiej Państwowej Komisji Wyborczej). Zabrano mu twarde dyski z komputerów, a sprawa trafiła do sądu.
Bryan w końcu doprowadził do zajęcia się jego sprawą przez Sąd Najwyższy prowincji Kolumbia Brytyjska, który uznał, że zakaz wcześniejszej publikacji wyników jest niekonstytucyjny. Potem jednak sprawą zajął się w 2007 r. Sąd Najwyższy Kanady, który orzekł, że zakaz jest zgodny z konstytucją i obciążył Bryana karą tysiąca dolarów – przypomniała "Montreal Gazette". Tymczasem, zwracają uwagę komentatorzy, ze względu na rozwój mediów społecznościowych nie jest możliwe egzekwowanie zakazów rozpowszechniania informacji.
Projekt odpowiednich zmian zostanie przedstawiony przez rząd w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Zniesienie zakazu cytowania wyników wyborów będzie dotyczyć zarówno internetu, jak i telewizji.
(PAP)
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."