Na spotkaniu w ostatni wtorek w Paryżu Kanclerz Niemiec Angeli Merkel i Prezydenta Francji Nikolasa Sarkozy zdecydowano, że powstanie rząd gospodarczy eurostrefy.
1. Na spotkaniu w ostatni wtorek w Paryżu Kanclerz Niemiec Angeli Merkel i Prezydenta Francji Nikolasa Sarkozy zdecydowano, że powstanie rząd gospodarczy eurostrefy. Jak przywódcy tych dwóch krajów mają w zwyczaju, zakomunikowali to na konferencji prasowej, pozostałym 15 -stu krajom, członkom strefy euro.Na razie przywódcy Niemiec i Francji przekazali w tej sprawie tylko ogólniki. Członkami tego rządu byliby premierzy i prezydenci krajów strefy euro, spotykaliby się na posiedzeniach przynajmniej 2 razy w roku, a jego szefem miałby zostać przynajmniej na razie Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Kraje członkowskie mają zostać zobowiązane do zbilansowania budżetów i obniżenia deficytów w finansach publicznych, a także wprowadzenia do swoich konstytucji limitów długu publicznego ( w domyśle takiego jak kryterium z Maastricht czyli dług publiczny nie może być wyższy niż 60% PKB). Miałyby one wprowadzić także wspólny podatek od transakcji finansowych ale w tej sprawie nie podano żadnych szczegółów.
Jednocześnie Kanclerz Angela Merkel odrzuciła pomysł emisji wspólnych obligacji dla wszystkich krajów eurostrefy (mimo nalegań prezydenta Sarkozy), bo dla Niemców oznaczałoby to droższe finansowanie długu publicznego niż do tej pory (niemieckie obligacje skarbowe mają najniższe rentowności spośród wszystkich krajów strefy euro, np. 10-latki – około 2,3%, dla porównania francuskie prawie 3%, hiszpańskie i włoskie -5% , choć było już ponad 7%).
W tej sytuacji także my możemy odetchnąć z ulgą , bo wprowadzenie euroobligacji to wyraźne podrożenie kosztów obsługi naszego długu publicznego, ponieważ rentowność polskich obligacji musiałaby zdecydowanie wzrosnąć.
2. Już jednak na starcie pomysłu rządu gospodarczego dla eurostrefy, pojawiły się w mediach i wśród ekspertów wątpliwości czy nie jest to kolejny zabieg propagandowy liderów strefy euro, żeby tylko trochę zyskać na czasie.
Coraz uporczywiej bowiem powtarzane są pogłoski, że jedna za agencji ratingowych chce obniżyć rating Francji z AAA do AA+ , a więc podjąć decyzję podobną do tej jak w przypadku Stanów Zjednoczonych i Francuzi szukają rozpaczliwie pomysłu, który mógłby zmniejszyć, jej finansowe skutki.
Nie bardzo wiadomo jakie to decyzje mógłby podejmować rząd gospodarczy eurostrefy, których nie można podejmować na posiedzeniach tzw. eurogrupy obradującej pod przewodnictwem Premiera Luksemburga.
Kraje, które korzystają z pakietów pomocowych MFW , KE i krajów strefy euro, zostały przecież zobowiązane do przyjęcia drastycznych pakietów oszczędnościowo-prywatyzacyjnych i zobowiązania te pośpiesznie zrealizowały, mimo dramatycznych protestów społecznych.
Nawet Włochy ,które nie korzystają z pomocy UE (choć ostatnio EBC skupił na rynku wtórnym obligacje włoskie i hiszpańskie aż za 22 mld euro) w ciągu dwóch dni i jednej nocy przyjęły w swoim Parlamencie pakiet oszczędnościowo-podatkowy, który ma przynieść 46 mld euro dodatkowych dochodów i oszczędności w ciągu najbliższych dwóch lat, a budżet roku 2013 ma zostać uchwalony bez deficytu. Prezydent Włoch podpisywał te ustawy w nocy ,byleby tylko zdążyć przed poniedziałkowym otwarciem giełd.
Tyle tylko, że wszystkie te pakiety oszczędnościowo-podatkowo-prywatyzacyjne, powodują spadek konsumpcji i aktywności gospodarczej w krajach w których są przyjmowane, a to oznacza spadki PKB w tych krajach ,albo w najlepszym przypadku spowolnienie aktywności gospodarczej.
Właśnie Eurostat opublikował dane dotyczące wyników gospodarczych za II kwartał tego roku i w takich krajach jak Grecja, Portugalia, Irlandia mamy do czynienia ze spadkiem PKB, a w takich jak Włochy, Hiszpania, Francja, a nawet Niemcy ze wzrostem ale tylko na poziomie 0,1-0,2% w porównaniu z I kwartałem tego roku. Widać więc, że stagnacja w strefie euro coraz bliżej, a to oznacza kolejna falę pogorszenia sytuacji w finansach publicznych krajów tej strefy.
3.Dobrze w tej sytuacji,że nas tam nie ma, że nie udało się Premierowi Tuskowi zrealizować pomysłu z jesieni 2008 roku aby wprowadzić Polskę do strefy euro już od 1 stycznia 2011 roku.
Bylibyśmy w sytuacji Słowacji, która borykając z własnymi problemami niskiego wzrostu gospodarczego, od 2 lat musi finansować przy pomocy gwarancji budżetowych, pakiety pomocowe dla Grecji, Irlandii i Portugalii i ma z tym coraz większe problemy.
Właśnie słowacki Parlament odmówił swojego poparcia dla udziału tego kraju w drugim pakiecie pomocowym dla Grecji, a część parlamentarzystów w debacie wielokrotnie zwracała uwagę na fakt, że słowaccy emeryci nie powinni finansować znacznie zamożniejszych emerytów greckich.
Dobrze, że tam nas nie ma także i z tego powodu, iż ciągle możemy prowadzić własną politykę gospodarczą i wprawdzie ograniczoną (wymogi Traktatu z Maastricht) ale jednak ciągle własną politykę fiskalną. Że jest taka możliwość, przekonali nas o tym Węgrzy, którzy przy pomrukach niezadowolenia KE i central wielkich koncernów mających swoje spółki córki w tym kraju, realizują jednak własny model wyjścia z kryzysu.
Polska po wyborach też będzie miała na to szansę ale warunkiem koniecznym jest odsuniecie od władzy rząd Platformy i PSL-u.