Wygląda na to, że teraz wszyscy podatnicy mają się złożyć na wyciąganie tych zaprzyjaźnionych z rządzącymi firm z kłopotów finansowych.
1. Wczoraj wicepremier Pawlak poinformował na konferencji prasowej, że rząd rozważa przejęcie upadających spółek budowlanych. Chodzi o nacjonalizację dużych spółek realizujących autostrady czy inne inwestycje finansowane ze środków publicznych takie jak np. gazoport.
Podkreślił, że w resorcie finansów trwają prace nad przygotowaniem specjalnej analizy skutków finansowych takiego przedsięwzięcia, która miałaby być zaprezentowana na posiedzeniu rządu w przyszłym tygodniu.
Zdaniem wicepremiera rząd mógłby dokonywać nacjonalizacji takich podmiotów jak np. PBG (ciągle buduje autostrady, gazoport) poprzez Agencje Rozwoju Przemysłu, która przejęłaby kontrolę nad spółką, doprowadziła do jej przebudowy, następnie dokończyła kontrakty realizowane przez spółkę i po dokonaniu restrukturyzacji sprzedała ją inwestorom na giełdzie. Przedsięwzięcia te wspierałby Bank Gospodarstwa Krajowego dostarczając przejętej spółce płynności.
2. Wygląda więc na to, że rząd Tuska przestraszył się skutków tego co dzieje się w całym sektorze budowlanym.
Wiele przedsiębiorstw tego sektora było zaangażowanych w budowę infrastruktury na Euro 2012. Największe firmy budowlane, które realizowały wielomiliardowe kontrakty związane z budową autostrad i stadionów złożyły ostatnio do sądów gospodarczych wnioski o upadłość, a ich niewypłacalność najprawdopodobniej spowoduje wręcz falę upadłości u podwykonawców.
Na lodzie zostały setki firm, które uwierzyły ministrom Grabarczykowi i Nowakowi, że wszystko co się dzieje przy budowie dróg jest pod ich kontrolą i teraz biegają z niezapłaconymi fakturami od ministerstwa transportu do GDDKiA.
Na jesieni kiedy okaże się, że mimo pośpiesznie przyjętej przez większość koalicyjną PO-PSL ustawy, która miała pokryć roszczenia podwykonawców, zaspokojone zostaną tylko firmy „kolegów i przyjaciół” Platformy, pozostali odejdą od kasy z kwitkiem.
Wtedy przez Polskę przetoczy się tsunami upadłościowe w sektorze budowlanym, a tysiące ludzi pracujących w tym sektorze, znajdzie się na bruku.
3.Tę tezę potwierdza ostatni raport Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), którego konkluzja wprawdzie nie jest zaskakująca ale rozmiary zagrożenia dla sektora budowlanego jakie z niej wynikają, są wręcz przerażające.
Konkluzja ta brzmi następująco „zamiast wzmocnienia sektora budowlanego, dzięki inwestycjom związanym z Euro 2012, pojawiło się ryzyko upadłości wielu firm – wręcz zapaści całej branży i utraty nawet 150 tysięcy miejsc pracy w tym sektorze”.
To właśnie tego tsunami obawia się rząd Tuska i stąd ta zaskakująca propozycja przedstawiona przez wicepremiera Pawlaka, a stwierdzenie, że nad analizą sytuacji w sektorze budowlanym pracuje resort finansów, sugeruje, że ma w tej sprawie wsparcie samego ministra Rostowskiego.
4. Sytuacja ta do złudzenia przypomina powiedzenie Kisiela o socjalizmie „socjalizm to ustrój, który bohatersko pokonuje trudności, które sam stwarza”.
Rząd Tuska wydał, przez ostatnie 5 lat około 130 mld zł na budowę infrastruktury drogowej, kolejowej, stadionów, a także innych przedsięwzięć finansowanych ze środków publicznych, a przetargi na wielkie inwestycje wygrywały firmy bardzo często w ten czy inny sposób powiązane z władzą.
I mimo wydania takich pieniędzy okazuje się teraz, że firmy realizujące te kontrakty padają jak muchy.
Wystarczy przypomnieć choćby historię słynnego DSS, którą to firmę wspierał doradztwem były premier Kazimierz Marcinkiewicz (od dłuższego już czasu związany z Platformą).
Firma ta nawet nie musiała wygrywać przetargów, zlecenia opiewające na setki milionów złotych dostawała z wolnej ręki, ba w czasie kiedy już była niewypłacalna nabyła od Skarbu Państwa dwie wielkie kopalnie surowców skalnych i mimo tego także upadła.
Wygląda na to, że teraz wszyscy podatnicy mają się złożyć na wyciąganie tych zaprzyjaźnionych z rządzącymi firm z kłopotów finansowych.