Otrzymałem list, fragmenty którego cytuję poniżej:
Co za piekne slowa cyt. z Pana blogu:
Fizyka dla tych, którzy chcą rozumieć. Polityka dla tych, którzy już zrozumieli.
Dokladnie to czego szukam.
Nie tak dawno pisalem do niejakiego Eine liczac na to ze jako fizyk objasni w sposob naukowy mozliwosc lub niemozliwosc pewnego zdarzenia czyli "niedouczonego humaniste" pouczy fizyki.
Szukajcie a znajdziecie tak wiec w poszukiwaniach odpowiedzi na nurtujace mnie pytanie trafilem na Pana blog.
Po piewsze jest Pan fizykiem a po drugie motto wprost idelne do prosby jaka osmiele sie przedstawic.
Bedzie identyczna z prosba jaka skierowalem wczesniej do Eine.
Reszta zalezy juz tylko od tego jak ustosunkuje sie Pan do mojej prosby.
Owocem "ustaleń późniejszych" jest tzw. raport Millera ze strony polskiej.
Nie zamierzam oczywiście namawiać Pana do analizy całego raportu nie mam do tego zarówno prawa jak i tez nie jest to prawdopodobnie nawet celowe.
Jednak biorąc pod uwagę daleko idące konsekwencje społecznego braku zaufania do wyników prac wspomnianej komisji prośba o ustosunkowanie się Pana do jednej tylko kwestii dotyczącej raportu końcowego nie jest chyba przesadnie wygórowana.
Nie kwestionując żadnego punktu raportu końcowego komisji Millera mamy obraz Tu-154m na wysokości 6-ściu metrów nad ziemia w momencie kontaktu się z brzoza potem następuje wzniesienie się maszyny na wysokość 26 metrów, wykonanie tzw. beczki od tego momentu niema już lotu kontrolowanego jest tylko brak dalszych zapisów lotu i nieunikniony upadek 70 tonowego Tu-154M a co za tym następuje kolizja z terenem w tym przypadku terenem miękkim smoleńskiego lasku.
W wyniku kolizji obiekt A ( tak nazwijmy samolot) ulega całkowitemu rozpadowi i zniszczeniu zaś obiekt B ( tak nazwijmy ziemie) nie posiada na swojej powierzchni widocznych śladów po zetknięciu z obiektem A pomimo niekwestionowane rozładunku energii kinetycznej przy zniszczeniu i rozpadzie obiektu A w punkcie C (tak nazwijmy punkt pierwszego zatchniecie się obiektu A z obiektem B czyli w miejscu kolizji.
Takie małe ABC fizyki jako ćwiczenie logicznego myślenia w kontekście fizyki i kinetyki poznanej.
Pozostawiam panu dołożenie dowolnego D jako kata upadku obiektu A w stosunku do B ( podałem już wcześniej że powinien mieścić się w granicach pomiędzy 45 a 75 stopni jednak Pańska wiedza z zakresu fizyki otwiera być możne lub zamyka rozstaw potencjalnego kata upadku )
Mam nadzieje ze w wolnej chwili ustosunkuje się być możne Pan do podanego zagadnienia w formie notki.
Zacznę swoją odpowiedź od konstatacji pewnego faktu. Nie jestem fizykiem. I chyba właśnie ta okoliczność jest poważnym argumentem na korzyść tezy, że mam zdolność do obiektywnej analizy.
Drugą okolicznością jest to, że od pewnego czasu (minimum 2 lata) oglądam w telewizji kanał poświęcony różnym katastrofom widzianym przez obiektyw najbardziej obiektywnego świadka – kamery.
Obejrzałem już setki, a to tysiące różnych katastrof i doszedłem do jednego generalnego wniosku: katastrofy mają swój początek całkowicie niezależny od miejsca zdarzenia, a skutki bardzo często są całkowicie oderwane od rodzaju zdarzenia.
Czy było to dla mnie zaskoczeniem? Nie i może się Pan o tym przekonać czytając mój pierwszy tekst na ten temat. Nie ma nim nic o brzozie, o jakimś kącie wznoszenia i padania, o samym wznoszeniu i mgle.
Nie łamałem rąk nad tym, że żadnej kamerze nie udało się zarejestrować obecności tego samolotu na płycie lotniska w Warszawie. Absolutnie na moją ocenę sytuacji nie wpływają potencjalne słowa J.Kaczyńskiego, wypowiedziane w rozmowie telefonicznej ze swoim bratem, Prezydentem L. Kaczyńskim – "Musisz lądować w Smoleńsku" – gdyż, gdybym ja był na jego miejscu, wypowiedział bym ten tekst bez żadnych zmian.
To była i pozostanie w historii "Katastrofa Smoleńska", ale nie wolno nam, Polakom zapominać, że była ona tylko narzędziem w "Kwietniowej Zbrodni Warszawskiej".
Perfidnie splanowanej i perfekcyjnie wykonanej przez dwóch figurantów: D.Tuska i B.Komorowskiego.
Jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości co tej tezy, to ostatecznie rozwiał je swoim zachowaniem B.Komorowski, dokonując zamachu kwietniowego. Facetowi tak się spieszyło do prezydentskiej władzy, że nie czekał nawet na oficjalne potwierdzenie śmierci urzędującego Prezydenta.
I właśnie ten moment jest najważniejszy w analizie tej zbrodni – Szanowny czytelniku.
Odpowiedź na pytanie – Dlaczego Komorowski tak się pchał do Pałacu? – jest bardziej kluczowa, od wszystkich kątów padania.
I w tym momencie wracamy do tej analizy, którą 11.04.2010 r. opublikował Eine. Przypominam jej fragment:
13. Dlaczego nieustannie podawane są komunikaty tylko rosyjskiej generalnej prokuratury o przyczynach katastrofy?bez współudziału komisji polskiej.
Czy już wszystko jest jasne? No właśnie po to Komorowski był zmuszony przejąć władzę już rano, żeby nikomu w Kancelarii Prezydenta nie przyszło do głowy powołanie Komisj Polskiej d/s zbadania okoliczności i przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, co niewątpliwie doprowadziłoby do figurantów Kwietniowej Zbrodni Warszawskiej.
Jak pokazało życie, ruska brzoza nawet dla orłów może być pancerną ścianą, nie może jednak stanowić realnej przeszkody dla logicznego myślenia.
Byleby tylko nie dawać się wpuścić w maliny i szukanie fizyki tam, gdzie ludzkie małości grają pierwszoplanowe role.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!