Czy wieloletnie starania o zwrot wraku Tupolewa to typowa operacja „fałszywej flagi”? Czy toczące się z takim mozołem śledztwo już na początku zostało zepchnięte na ślepy tor, pozwalający na uniknięcie odpowiedzialności osobom winnym co najmniej zaniedbań?
Od dość długiego czasu Piotr Wroński (pisarz, dziennikarza, emerytowany oficer służb specjalnych III RP) twierdzi, że zachowanie polskich służb po smoleńskiej „katastrofie” jednoznacznie wskazują, że nie był to jedynie wypadek.
Tygodnik „wSieci” pisał w styczniu 2016 roku:
Masz wolny dzień, jest ładna pogoda, idź na spacer – usłyszał od swoich przełożonych w dniu katastrofy smoleńskiej oficer Agencji Wywiadu Piotr Wroński, gdy próbował dowiedzieć się czy obowiązuje stan podwyższonej gotowości. Wraz z upływem czasu jest coraz bardziej przekonany o możliwości zamachu.
10 kwietnia 2010 roku we wszystkich polskich służbach specjalnych panował chaos połączony z biernością. Zadzwonił do mnie kolega z ABW zdziwiony, że u nich właściwie też nic się nie dzieje – mówi pułkownik Piotr Wroński. W poniedziałek z kolegą, z którym razem jeździliśmy do pracy, włożyliśmy czarne krawaty. Ktoś powiedział mi na korytarzu, żebym się nie wygłupiał i nie robił demonstracji politycznych (…). Zszokował mnie – dodaje oficer.
Zdaniem byłego pracownika Agencji Wywiadu wszystkie polskie służby powinny być postawione w stan gotowości już 10 kwietnia. – Jeżeli mamy nadzwyczajną sytuację, a taką jest tragiczna śmierć prezydenta i 95 towarzyszących mu nietuzinkowych osób, to każda służba na świecie a priori zakłada, że doszło do zamachu – mówi. Wszelkie teorie powinny być badane, a nie odrzucane od razu z przyczyn politycznych. Piotr Wroński podkreśla, że w katastrofie smoleńskiej zginął między innymi wiceminister odpowiedzialny za zakup uzbrojenia dla polskiej armii, a jego śmierć opóźniła nasze negocjacje z USA i dała czas Rosji.
Piotr Wroński:
Zamach w powszechnym przekonaniu to jakaś filmowa akcja ze strzałami i wybuchami. Zapytam więc, jak nazwać działanie instytucjonalne, które ma przeszkodzić lub uniemożliwić podróż przeciwnika politycznego oraz ideologicznego, przy czym działanie to jest zbiorem zaniechań, złamanych procedur oraz milczącego, bądź nie, przyzwolenia osób na szczeblach decyzyjnych do zaistnienia sytuacji, w której ów zestaw zaniechań doprowadził do upadku samolotu w dniu 10 kwietnia 2010 roku, a następnie na zacieranie śladów? Dla mnie to także zamach. Załóżmy, że ktoś w walce politycznej z obozem ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział swoim współpracownikom „Zróbcie wszystko, by nie doleciał” i oni to zrobili. Nie widziałem jeszcze tak źle przygotowanej wizyty prezydenckiej, a obsługiwałem wraz z przygotowaniami trzy wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego i z dziesięć wizyt premierów. O ministrach i innych delegacjach nie wspomnę. Nie będę rozsądzał w tym poście lub wskazywał winnych (mam swoje podejrzenia), ponieważ nie o to mi chodzi. Chciałbym, abyśmy do Smoleńska i tego co było potem podeszli właśnie z punktu widzenia zaniechań instytucji państwowych. Ja uważam, ze było to intencjonalne. Niektórzy określają to mianem „typowy polski bałagan”. Tak, ale i przy takim założeniu konkretne osoby są odpowiedzialne za doprowadzenie do sytuacji, w którym „bałagan” staje się bronią przeciwko politycznym oponentom. To konkretne osoby, na konkretnych stanowiskach, wykonujący, lub nie wydający konkretnych poleceń, wstrzymujących konkretne działania konkretnych instytucji. Tolerowanie tego, mianowanie ludzi niekompetentnych, wiedząc, że są oni niekompetentni na stanowiska decyzyjne, jest dla mnie swoistą formą zamachu na państwo i konkretnego działania przeciwko urzędującemu prezydentowi.
Taka hipoteza nigdy jednak nie była przedmiotem oficjalnego dochodzenia, przynajmniej jeśli wierzyć mediom zarówno wierzących w pancerną brzozę, jak i ich oponentów wierzących w zamach.
Tymczasem odtworzenie zachowań ludzi odpowiedzialnych za zachowanie Państwa tuż po największej tragedii III RP może uwiarygodnić powyższą hipotezę.
Wszak do tej pory nie została zdementowana (ani tez oficjalnie potwierdzona) wiadomość o opublikowaniu orędzia Bronisława Komorowskiego tuż przed katastrofą.
„Urban legends”?
A może tylko brak synchronizacji zegarków poszczególnych wykonawców, często nieświadomych tego, w czym uczestniczą?
Nic dziwnego, że wreszcie sprawa stała się przedmiotem interpelacji. Poseł Józef Brynkus pyta MON i MSZ:
.
1. Czy Tupolew był sprawdzany pirotechnicznie przed lotem? Jeśli tak, to kto dokonał sprawdzeń i czy jest raport z tej czynności oraz kto go podpisał?
2. Czy w MSZ Rzeczypospolitej Polskiej lub w ambasadzie RP w Moskwie są kopie not dyplomatycznych wysyłanych do MSZ Federacji Rosyjskiej i otrzymywanych z rosyjskiego MSZ w sprawie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
3. Kogo strony: polska i rosyjska wyznaczyły personalnie odpowiedzialnymi za przygotowanie wizyty?
4. Jaka jest treść notatki służbowej dyrektora protokołu Mariusza Kazany sporządzonej po wizycie studyjnej w Smoleńsku?
5. Kto został zapoznany z tą notatką?
6. Kto wchodził w skład tej wizyty i czy zostały sporządzone oddzielne notatki przez członków tej delegacji delegowanych przez inne niż MSZ instytucje państwowe?
7. Czy prawdą jest, iż jeden z wysokich urzędników kancelarii Prezydenta RP przyjechał do Smoleńska prosto z Moskwy? Jeśli tak, to czy wizyta w Moskwie była prywatna czy służbowa?
8. Jaki jest dokładny czas wyłączenia się telefonów komórkowych członków delegacji?
Tymczasem zamiast pieczołowitego odtworzenia zachowań wszystkich osób mogących mieć nawet tylko pośredni związek z tą tragedią przerzucamy się hipotezami na temat drugorzędny, jakim jest ewidentne rozsypanie się płatowca na dziesiątki tysięcy kawałków.
Rząd Tuska zrobił wszystko, aby dochodzenie zostało całkowicie w rękach rosyjskich, a zatem nasza prokuratura może jedynie prosić o zapoznanie się z fragmentami ustaleń całkowicie wg widzimisię strony rosyjskiej.
A tam przecież śledztwo trwa ciągle, dowody rzeczowe pozostają więc w ich rękach.
Odpowiedź na pytania posła Brynkusa może wreszcie przerwać to smoleńskie kredowe koło w którym od lat kręcimy się pozwalając na przedawnienie przynajmniej części zarzutów.
6.05 2017
3 komentarz