Idylla maleńka taka.
„Czy uważasz babciu, że świat jest dobrze urządzony?”- zapytała wnuczka.
Przegoniłyśmy przed chwilą ogromnego drapieżnego ptaka, który polował na małe kaczuszki pływające w zatoce rezerwatu Widłągi na Jezioraku, gdzie biwakowałyśmy. Kaczuszki nie miały matki i ich stadko z dnia na dzień kurczyło się. Karmiłyśmy je chlebem ryzykując głód na pokładzie.
Ptaszysko krążyło przez chwilę po czym wylądowało po drugiej stronie zatoki, w okolicy gniazda.
„Nie zdobył nic do jedzenia dla swoich dzieci, jeżeli nic nie upoluje zdechną z głodu”- powiedziała ze smutkiem wnuczka.
„ Zdecyduj się po czyjej jesteś stronie, naszych kaczuszek, czy tego wstrętnego ptaszydła?” – warknęłam zniecierpliwiona. „Są słabsze i dlatego ich bronimy”
„Ale może dzieci tego ptaka są jeszcze słabsze?”- ona na to.
„Słabość jako wartość- to kategoria czysto ludzka, w świecie przyrody słaby ginie i ma zginąć, żeby nie psuć puli genetycznej gatunku. A poza tym światem przyrody rządzi łańcuch pokarmowy” – wyjaśniłam i zacytowałam wnuczce znany wierszyk Mikołaja Biernackiego wyczerpująco ilustrujący ten problem.
Idylla maleńka taka:
Wróbel połyka robaka,
Wróbla kot dusi niecnota,
Pies chętnie rozdziera kota,
Psa wilk z lubością pożera,
Wilka zadławia pantera,
Panterę lew rwie na ćwierci,
Lwa- człowiek, a sam po śmierci,
Staje się łupem robaka,
Idylla maleńka taka.
„To znaczy, że powinnyśmy się nie wtrącać i patrzeć spokojnie jak kaczuszka rozrywana jest na strzępy. Czy też mamy prawo wybierać komu pomagamy?” – drążyła temat wnuczka
„Jeżeli ktoś hoduje węża i dla tego węża trzyma w terrarium białe myszki, to wrzucając je żywcem wężowi nie zastanawia się, że cierpią. A ktoś inny hoduje białe myszki i je kocha”- kontynuowała głośne rozważania.
Udawałam, że drzemię, ale wiedziałam, że nie mogę długo liczyć na święty spokój.
„Czy zwierzęta grzeszą zabijając?”- zapytała
„Nie, bo nie mają świadomości dobrego i złego. A poza tym zwierzęta mięsożerne też muszą jeść”- odparłam krótko
„A co jadły zwierzęta w Raju? Czy pożerały się nawzajem? Człowiek został wypędzony z Raju za grzechy, a zwierzęta. Dlaczego zostały wypędzone razem z ludźmi?” – weszła w niebezpieczne stadium karabinu maszynowego, czyli strzelania seriami pytań.
„Ludzie zostali wypędzeni z Raju za to, że chcieli- jak ty- za dużo wiedzieć”- powiedziałam kwaśno „Zwierzęta od początku miały służyć człowiekowi, więc podzieliły jego los”
Zaśmiała się uprzejmie, ale kontynuowała. Nie sposób jej wyłączyć przez osobiste wycieczki.
„Więc zwierzęta są niewinne, nie grzeszą i w Raju też nie grzeszyły. Nie mają duszy, więc ich cierpienie nie ma żadnego sensu. Mogłyby asymilować i nie pożerać się nawzajem. Człowiek też mógłby asymilować i nie musiałby zabijać zwierząt. Mówiłam, że świat jest źle urządzony”- wykrzyknęła z tryumfem.
Zasłoniłam się klasykiem cytując jej fragment wiersza Czesława Miłosza: „Do Pani Profesor w obronie honoru kota i nie tylko”
…………………….
Natura pożerająca,
natura pożerana.
Dzień i noc czynna rzeźnia
dymiąca od krwi.
I kto ją stworzył
Czyżby dobry bozia?
Tak niewątpliwie, one są niewinne:
Pająki, modliszki, rekiny, pytony
To tylko my mówimy- okrucieństwo.
…………………………………………….
Oto ile wynika z ataku na kota
Teologiczny augustiański grymas,
Z którym chodzić po ziemi, wie Pani, jest trudno.
„A co to znaczy teologiczny augustiański grymas?”- zapytała.
Uff!! Poczułam grunt pod nogami. Teraz się będę mogła mądrzyć.
.