Rozmowy z Cieniem: Dlaczego Matka Boża?
15/08/2012
552 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
Potok się nie zdumiewa, gdy spada w dół
i lasy milcząco zstępują w rytmie potoku
— lecz zdumiewa się człowiek!
Jan Paweł II – Tryptyk Rzymski
Zdumiony człowiek pyta. Zdumiony człowiek myśli.
– Wyglądasz dziś na ciut zbulwersowanego.
– Nie ciut tylko bardzo. Wyobraź sobie, że znalazłem w wywiadzie Janusza Korwin-Mikke, którego bardzo cenię, wypowiedź na temat kultu maryjnego. Uważa on, że ten kult jest przesadny, zawiera zapożyczenia z czci Kybele, czy innej pogańskiej bogini. Według niego typowy Polak-katolik zakłada, że uzna Matkę Boską za Królową Korony Polskiej, a ona w zamian ma mu obowiązek coś załatwić.
– Korwin-Mikke to postać ekscentryczna, może i błyskotliwa, ale żaden z niego autorytet w tych sprawach. Powtarza bezrefleksyjnie insynuacje rozpowszechniane przez Świadków Jehowy. Kult Maryi ma swe korzenie w zapoczątkowanym przez Izraelitów kulcie Arki Przymierza, a nie w kulcie pogańskich bogiń. Widoczny jest już na kartach Ewangelii: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś! (Łk 11,27) – spontanicznie woła do Jezusa jakaś kobieta z tłumu. Duch Święty ustami Maryi zapowiada jej przyszłą chwałę w Kościele: Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia (Łk 1,48). I rzeczywiście: każde pokolenie chrześcijan kontemplowało Maryję jako Arkę Nowego Przymierza, nieporównanie wspanialszą od arki starotestamentalnej, w której przechowywano tablice Bożych przykazań. W Maryi przecież Ojciec Przedwieczny złożył największy Skarb, jakim chciał nas obdarzyć: swojego własnego Syna. Toteż nie można mieć nam tego za złe, że tak bardzo ją kochamy.
– Uważasz, że nie jest to kult przesadny?
– Owszem, w polskiej religijności katolickiej można odnaleźć przeakcentowania kultu Maryi, która często jawi się jako bliższa człowiekowi, może nawet bardziej kochająca niż Odkupiciel. Ale też trudno zaprzeczyć, że wśród wszystkich świętych jest to postać absolutnie wyjątkowa, kluczowa w całej historii Zbawienia.
Dlaczego?
Pomyśl: skoro Syn Boży naprawdę stał się jednym z nas, to Maryja jest absolutnie jedynym człowiekiem ze wszystkich pokoleń ludzkości, której powołaniem życiowym było macierzyństwo wobec Syna Bożego. Wiele ludzkich pokoleń przeszło już przez naszą ziemię. Nie wiemy, ile jeszcze pokoleń będzie na niej żyło. Na pewno są to miliardy, miliardy ludzi. Otóż wśród tych wielu miliardów ludzi nie było i nie będzie nikogo, kto miałby powołanie równie wzniosłe jak Maryja.
– Uważasz, że jest ważniejsza od samego Jezusa?
– Tego nie powiedziałem. Oddając cześć świętym (także Matce Bożej) chrześcijanin musi pamiętać, że to Bóg ubogacił ich wyjątkowymi darami i wyznaczył doniosłe funkcje w historii zbawienia. A Maryja otrzymała funkcję najdonioślejszą: przez Niepokalane Poczęcie znalazła się w samym centrum tej historii. Duch Święty w akcie Zwiastowania w Niej właśnie dokonał zdumiewającego połączenia nieba z ziemią, Wieczności z Historią, Boga z człowiekiem. Właśnie z tego powodu Maryi nie można w ogóle zrozumieć bez Chrystusa.
– Ale protestanci uważają, że Jezus dystansuje się od Matki zwracając się do Niej per „Niewiasto”!
– Tak, rzeczywiście z wysokości krzyża, wskazując na Jana Ewangelistę, Jezus zwraca się do Matki Niewiasto, oto syn twój!, ale trzeba naprawdę ulec fobii antymaryjnej, żeby słowa te interpretować jako dystansowanie się Jezusa wobec własnej Matki. Przecież właśnie w tamtym momencie Jezus wprowadza macierzyństwo Maryi w zupełnie nowy wymiar! Pierwsze objaśnienie słów Ukrzyżowanego do Maryi i Jana, autorstwa Orygenesa, sugeruje nam, że mocą tych słów Maryja stała się Matką wszystkich wierzących w Chrystusa.
– Ale dlaczego Jezus zwraca się do Niej tak oficjalnie? Dlaczego nazywa Ją „Niewiastą”? Przecież nikt tak się nie zwraca do rodzonej matki!
– Owszem, my raczej tak się do swoich matek nie odzywamy. Ale Jezus jest Synem Bożym, Zbawicielem, i przez nazwanie Matki „Niewiastą” nawiązuje do zdania, które Bóg skierował do szatana na samym początku ludzkich dziejów: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a Potomstwo Jej: Ono zmiażdży ci głowę (Rdz 3,15). Zwróć uwagę na wyraz „Potomstwo”. Oznacza to, że wszyscy, którzy stanowią jedno z Jezusem, współuczestniczą w Jego zwycięstwie nad szatanem, a przez to stają się zarazem dziećmi Jego Matki. Dodam jeszcze, że tytuł „Niewiasta” użyty wobec Maryi pojawia się również w apostrofie Elżbiety: Błogosławiona jesteś między niewiastami (Łk 1,42). Uważasz, że ma on w tym kontekście charakter inwektywy?
– Skądże. Skoro jednak racje wskazujące na zasadność kultu maryjnego są tak oczywiste, to dlaczego protestanci ich nie uznają?
– Protestanci przede wszystkim odmawiają Matce Bożej czynnego udziału w dziele dokonanym przez Jej Syna. To założenie ideologiczne nie tylko nie znajduje pokrycia w Ewangelii, ale jest z nią wprost sprzeczne. Kard. John Henry Newman, najwybitniejszy teolog katolicki XIX w., poddał analizie wypowiedzi maryjne najstarszych Ojców Kościoła. Okazało się, że najczęstszym obrazem, w którym Ojcowie przednicejscy przedstawiali znaczenie Maryi w dziele zbawienia ludzkości, było porównywanie Jej do nowej Ewy, która towarzyszy wytrwale nowemu Adamowi, walczącemu dla nas o życie wieczne – podobnie jak pierwsza Ewa współpracowała z pierwszym Adamem w jego grzechu.
– Tym bardziej nie rozumiem skąd to nastawienie antymaryjne u protestantów.
– U jego źródeł leży inne pojmowanie łaski.
– A cóż do tego ma łaska?
– Protestanci uważają, że albo nasze zbawienie jest całkowitym dziełem łaski, albo też w ogóle nie będziemy zbawieni.
– Przecież i my tak uważamy!
– Ale nie jesteśmy tak apodyktyczni, dopuszczamy możliwość współpracy człowieka z łaską, a oni się przed tym wzdragają.
– Dlaczego?
– Wynika to z lęku, że mówienie o współpracy z łaską mogłoby podważyć prawdę o całkowitej darmowości zbawienia.
– Nadal nie widzę tu związku z Matką Bożą.
– Ewangelia przedstawia Maryję jako osobę pełną łaski (Łk 1,28), będącą idealną współpracownicą obdarzającego Ją Boga. Jej „tak” wypowiedziane w akcie Zwiastowania świadczy przecież o tym, że Boże macierzyństwo, które było dla Niej łaską absolutnie nie zasłużoną, wybrała w pełnej wolności. Dlatego protestanci próbują minimalizować sens macierzyńskiej posługi Maryi wobec Syna Bożego.
– No, teraz rozumiem! A skąd biorą te wszystkie twierdzenia, że Maryja nie była dziewicą? To element czarnego PR-u?
– Ściśle rzecz biorąc, protestanci przyznają, że Syn Boży owszem, narodził się z Dziewicy, lecz potem Maryja przestała być dziewicą i urodziła gromadkę następnych dzieci. Te bluźnierstwa przeciwko dziewictwu Matki Najświętszej także płyną z potrzeby zanegowania w Niej jakiejkolwiek współpracy z łaską.
– Dlaczego bluźnierstwa? Przecież oni powołują się na Ewangelię – oto cytat: Czy Jego braciom nie jest na imię Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? (Mt 13,55n)
– Przyjrzyjmy się mu bliżej. Jest tu mowa o czterech braciach i kilku siostrach – załóżmy ostrożnie, że wyraz „wszystkie” wskazuje co najmniej na trzy. Zatem gdyby Jezus miał rodzeństwo, liczyłoby ono co najmniej siedem osób.
– Młodszych od Niego – skoro sami przeciwnicy dziewictwa Maryi podkreślają, że Jezus narodził się z Dziewicy.
– Właśnie. Otóż co najmniej dwa epizody ewangeliczne wykluczają możliwość, żeby Maryja mogła mieć te dzieci. Kiedy Jezus ma dwanaście lat, Maryja wybiera się wraz z Nim i Józefem na pielgrzymkę do Jerozolimy. Byłoby to niemożliwe, gdyby była obarczona gromadką małych dzieci. Przecież właśnie ze względu na obowiązki macierzyńskie Prawo Mojżeszowe nie wymagało od kobiet odbywania pielgrzymki do Jerozolimy. Druga informacja ewangeliczna, która wyklucza posiadanie innych dzieci przez Maryję, to wzmianka, że po śmierci Jezusa Jan wziął Ją do siebie (J 19,27). Czy dałoby się to pomyśleć, gdyby wspomniani w Ewangelii bracia i siostry Jezusa byli dziećmi Maryi?
– Nie ma zatem wątpliwości, że chodzi tu o Jego kuzynów.
– Oczywiście.
– Niepokoi mnie jednak ta scena, w której Matka i bracia Jezusa chcieli z Nim rozmawiać, a On odpowiedział, że nie przywiązuje wagi do pokrewieństwa cielesnego: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?… Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mt 12,48n).
– Przekonująco wyjaśnia to papież św. Grzegorz Wielki: „Braćmi raczył On nazwać swoich uczniów: Idźcie, powiedzcie braciom moim (Mt 28,10). Bratem Pana może stać się ten, kto przyjmie wiarę. Jak jednak można stać się Jego matką? Ten, kto przez wiarę staje się bratem i siostrą Chrystusa, stanie się Jego matką, kiedy będzie Go głosił innym. Rodzi Pana, kto wlewa Go w serce słuchającego. Staje się Jego matką, jeśli swoim nauczaniem rodzi miłość Pana w sercu bliźniego” (Homilie na Ewangelie 3,2).
– Nietrudno zauważyć, że kult maryjny występuje w krajach, gdzie mocno zakorzenione jest chrześcijaństwo ludowe. Więc może jednak jest odrobina prawdy w tych spostrzeżeniach Korwina Mikke?
– Nie broń swojego idola w miejscach gdzie plecie bzdury! Najlepszym zaprzeczeniem jego „rewelacji” w temacie kultu maryjnego jest życie Karola Wojtyły, wybitnego intelektualisty, dziś błogosławionego Jana Pawła II, który całe swe życie kapłańskie, wszystkie swoje obowiązki metropolity krakowskiego, a następnie namiestnika Chrystusowego powierzył Matce Bożej. Wyraził to jasno w swoim papieskim herbie słowami św. Ludwika Grignion de Montfort totus Tuus (cały Twój). Dlatego gorąco zachęcam do przestudiowania maryjnej encykliki Jana Pawła II Redemptoris Mater. Jestem pewien, że po jej lekturze zapytasz sam siebie ze zdumieniem: jak to się stało, że dotychczas nie dostrzegałem tej głębi religijnej, z jaką Ewangelia mówi o Maryi, i jak wielkie bogactwa maryjne znajdują się w Ewangelii?