Co mi panie mogą obciąć pierwsze? Włosy, uszy, palce? Ale to co piszę,to bardzo szczera obserwacja.
Po wojnie przyszła do nas emamcypacja. Właściwie nikt jej nie chciał, ale w końcu ktoś
powiedział: – no dobra – i ją wpuścili. No i zaczęło się. Jaśnie panie i zwykłe kobiety poczuły
powiew swobody. Mogły teraz jeść tyle poziomek i truskawek ile tylko chciały. Przedtem to nie
było takie oczywiste. Jaśnie pan mąż mógł skrzyczeć, a zwykły mąż to nawet przyłożyć. Niech by
spróbował teraz, to ho, ho, co by się działo.
Niewtajemniczeni mogą się dziwić, czemu się akurat czepiam tych truskawek i poziomek, ale
miłośnicy i nawet fanatycy "Jaj bzdyklaczy" dobrze wiedzą, że gdy tylko wyjechałem, to panie na
potęgę zaczęły się opychać poziomkami, drażniąc mnie specjalnie licznymi opisami rozkoszy
podniebienia. To właśnie dokonała ta głupia emancypacja. Dawniej nie do pomyślenia. Do
głowy by im nawet to nie przyszło. A teraz straciły obowiązkową skromność na zawsze.
Wiadomo było, że w końcu odkryją internet. Praktycznie od zawsze plotkowały i wyrażały opinie.
Czasami nawet swoje. Mówi do mnie żona przez telefon: – w środę idę z Bubą do kawiarni. Ma
coś ważnego mi do powiedzenia.. I co? I nic. Nawet się nie gryzie i nie podnieca. Gdyby mi
przyjaciel powiedział, że ma coś ważnego do mnie, to bym się chciał natychmiast z nim spotkać i
usłyszeć co to takiego. Ale nie nasze panie. One mają tylko ważne informacje do wymiany i
nasze "ważne" to zupełnie coś innego niż damskie "ważne". One mogą spokojnie spać przez rok
czekając na ważne informacje.
Acha, ale to jest o paniach i internecie. Zauważyłem, że na Nowym Ekranie jedyną prawdziwą,
stuprocentową, a może nawet więcej, panią jest Szanowna Małżonka naszego Dobroczyńcy,
występująca pod dźwięcznym pseudonimem Evita (och ta Argentyna i tango…). Jest ona
nieustającym obiektem zazdrości i nadmiernej żółci naszego kobiecego środowiska. Gdy zdaje
relacje z kolejnych rautów i wernisaży, to pozostałe panie aż sapią, bo one też by chciały. Poza
tym Ewita złośliwie nie podaje, jak kto był ubrany i kto wisiał u czyjegoś boku. Więc pozostałym
naszym paniom pozostaje tylko rozgoryczenie. Niektórym może nawet mniejsze, bo one już tych
rautów i spotkań na szczeblu przeżyły całe mnóstwo i teraz mają do takich imprez stosunek, co
najmniej ambiwalentny, zabarwiony leciutką światową pogardą. Ale zawsze – weltschmetz to
weltschmertz.
No więc kobiety i internet. Lecz jeszcze jedno, co mnie niesłychanie zadziwia i ambarasuje. Ta
idiotka emancypacja, całkiem niedawno przyniosła ze swoich przepastnych spichlerzy coś ci
nazywa się stringi. Emancypacja przyniosła, więc panie rzuciły się na to. Sznurek w pupie. To
przecież wymyślna tortura. Ja bym chyba oszalał. Ale nasze panie są dzielne, znoszą i Bogu
dzięki za to, poród, to zupełnie spokojnie sobie radzą ze stringami. Tylko dlaczego się tak
torturować?! Co było takiego złego w tych fajnych gaciach do połowy ud z falbankami i
koronkami i jaka wygoda i relaks. Nie – emancypacja powiedziała – sznurek w pupie. Więc sobie
teraz cierpcie. Innym fajnym wynalazkiem tej angielskiej dziwki (no, emancypacji) są tak zwane
tipsy. Kiedyś dla mnie tipsy to były poufne podpowiedzi, które można było uzyskać od znawców
koni, albo, najlepiej, od maklerów bankowych. Nigdy bym nie pomyślał, że tipsy będzie się nosić
na paznokciach! No i teraz powiedzcie kochane internautki, jak wam się stuka w klawiaturę z tymi
plastykowymi szpatułkami na paznokciach? Fajnie? To chyba jakaś wyższa szkoła jazdy. Coś
niesamowitego…
No więc nasze koleżanki inernautki są najdzielniejszym segmentem (chyba sie nie obrażą?)
blogosfery. No, może za wyjątkiem paru męskich furiatów, ale ich nikt na prawdę nie bieże na
poważnie.
Wyobrażacie sobie faceta, który na ten przykład podskoczy Circ? Było paru takich kamikadze,
którzy z podkulonymi ogonami, do dzisiaj liża rany. A takich jak Circ jest u nas legion.
Są przez to bardzo nerwowe. Mogły by sobie jak dawniej dziergac na drutach, szydełkować
ładne koronki, prząść nawet. Nie, teraz one walczą o świat. Fakt, sporo z tego zaangażowania
wzięło sie z ewidentnego rozczarowania poczynaniami męskiej populacji. Nie ulega
wątpliwości, że są dobrzy, by iść z Uuuuraaa! na okopy, ale w czasie pokoju wybitnie się nie
sprawdzają. To znaczy, żeby być ścisłym, to rozczarowanie to przyszło dopiero parę lat, po tej
często wspominianej emancypacji.
Nasze drogie, wyzwolone (od czego wyzwolone? od nas?) kobiety potrafią być okrutne i
bezwzględne. Jak te od poziomek. Choć jak sobie przypomnę biednego Holofernesa i piękną
Judith, to może one zawsze takie były? Teraz tylko emancypacja dała im więcej odwagi do
rozpierduchy. Oczywiście, nie leją na chama z byka, ale zawsze znajdą sposób, by bolało
jeszcze mocniej. W internecie ich słowa potrafią być tak przepojone jadem, że aż widać tą
śmiertelną, zieloną, kapiącą substancję w poszczególnych słowach.
Mimo wszystko, generalnie, mimo, ze wyzwolone, są dobroduszne i uczciwe. Zauważcie, że
prawie nie ma trolli między nimi. A ja wam zdradzę, że znacznie przyjemniej rozmawia się z
paniami, niż z chłopami. Mają więcej naturalnej empatii i chcą ciebie słuchać.
I często, w odróżnieniu od wielu, wielu panów mają naprawdę coś do powiedzenia. Wbrew
powrzechnej opini nie mielą ozorem na próżno.
Mimo tego, nie potrafię zrozumieć, po co była im ta emancypacja?
I poziomek też im nie wybaczę.
————————————–